Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - kapitan Qumos
- To nie jest formalne przesłuchanie. Nie zostałeś o nic oskarżony. - wolno cedził Likwidator stojący przed tobą. - Chcemy wiedzieć jak to możliwe, że DaiMon Grol nie ochronił swego konwoju w układzie Satesh.- Tam przeciez był Bbbbooorg... - zdołałeś wykrztusić. Nie zobaczyłeś ani jednego jego statku, po uderzeniu w okno straciłeś przytomność.- Mamy uwierzyć, że nic nie wiesz? - wrzasnął Likwidator.- Raporty medyczne potwierdzają, że w trakcie ataku Borga stracił przytomność. Nic nie wie. Poza tym wcześniej miał nie naganną służbę.- Qumos syn Derka. Ojciec zmarł w wyniku ataku piratów na jego transportowiec. Na szczęście pobliski patrol rządowych B'Reli zdołała uratować większość wartościowego towaru. Służba na Lepazie. Ocena kapitana dobra. Pomoc w negocjacjach ważnego kontraktu z rasą Mirarn, sąsiadów Talarian. Skąd wiedziałeś, że lubią wysokie, piersiaste blondynki?- Tak o uszy mi się obiło w trakcie zwiadu... - nie chciałeś informować, że takie też ci się podobają. Zresztą brunetki, szatynki i rude też...- Kontrakt na sprzedaż holoprogramów erotycznych zwiększyła nasze obroty w sektorze o 87%.- Niestety cały zarobek przepadł przez Borga.- Nieważne. Nowe programy juz tam lecą. A dla ciebie Qumos mam propozycję. Chciałbyś zostać kapitanem własnego okrętu?
Oczywiście Likwidatorze to zaszczyt służyć w rządowej flocie. Dziękuję za tą propozycję oczywiście ją przyjmę - powiedziałem cicho podając Likwidatorowi 2 listki latinum.
Likwidator szybkim ruchem ukrył łapówkę za pazuchą.- To dobrze. Zgłoście się do Krameka w głównym porcie i powiedzcie, że ja cię przysyłam na chwalebną służbę dla Sojuszu Ferengi. A teraz... WYNOŚCIE SIĘ STĄĄĄĄD!!!!!!!!!
Oczywiście dowidzenia. - to powiedziawszy wyszedłem szybkim krokiem z pomieszczenia aby skierować się do głównego portu niestety schodzenie po chodach było taka męczarnią że siedziałem na dole dobre 10 min zanim udało mi się porządnie złapać tchu.- Przeklęta administracja - pomyślałem - 7 listków za przejazd windą chyba oszaleli - pogrążony w takich myślach skierowałem się do portu który znałem już całkiem nieźle.Po dojściu na miejsce zacząłem szukać Krameka a że nie byłem zbyt chętny na bieganie po porcie spytałem jednego z robotników gdzie znajdę Krameka wręczając mu monetę z latinum.Po uzyskaniu informacji udałem się we wskazanym miejscu.Po dojściu na miejsce zobaczyłem podstarzałego Ferengi krzyczącego na młodego robotnika.Kiedy skończył podszedłem do niego i powiedziałem.- Witam nazywam się Qumos przysyła mnie Likwidator mam objąć dowództwo nad okrętem - to mówiąc wręczyłem mu 3 listki latinum aby nie dostać jakiegoś rozlatującego się frachtowca.
- Jaki Likwidator? Nic nie słyszałem. - na widok latinnum zmienił wyraz twarzy. - Ach tak... Już wiem... Qumos. Nowy nabytek w rządowych siłach porządkowych. He he he he... Co przeskrobałeś chłopcze, że tu cię wzieli? Nie, nic nie mów. "Czasami gorsza od pytanie jest odpowiedź". 209 Zasada Zaboru... Dobra, zaraz coś ci tu znajdziemy. - zaczął coś grzebac przy padzie. - Jest coś dla ciebie. Romulański Falcon. Pewien znany ród nie miał jak oddać długów, więc kupiliśmy od nich statki. Jednak przed oddaniem ich zabrali wszystko co się da. Szczególnie broń i maskowanie. Ale co tam. Ważne, że lata. Chyba... Znajdziesz go na orbicie w doku koło stacji handlowej FCA.
Bardzo ci dziękuję falcon to nawet dobry okręt - przed odejściem kupiłem jeszcze z 1 listek latinum pada z rozkazami przejęcia dowództwa. Po otrzymaniu pada skierowałem się w kierunku lądowiska promów aby udać się na orbitę do stacji FCA.
Na lądowisku akurat nie bylo wolnych promów, ale startował lądownik z jakims towatem. Za 1 pasek kupiłeś bilet. O dziwo Ferengi wydał ci 2 listki reszty! Sojusz Ferengi chyba się kończy...Lądownik powoli wznosił się na orbitę. Wreszcie zaczął zbliżać się do stacji. Od razu zacząłeś szukać doku z Falcone. Nie było go w żadnych z okolicznych, ale jakaś romulańska fregata orbitowała przy stacji.Lądownik zadokował w potężnym hangarze. Robotnicy od razu zaczęli wyładowywać towar. Nie byli to tylko Ferengi, widziałeś tu Ziemian, Oriończyków, Miradornów, a nawet Nausikanina, który ogromne skrzynki wyładowywał ręcznie.
Podróż lądownikiem nie należała do najprzyjemniejszych ale jak tylko się skończyła poczułem ulgę i skierowałem się ku wyjściu z hangaru.Po wyjściu z hangaru skierowałem się do najbliższego panelu komputera aby dowiedzieć się gdzie znajduje się moja jednostka.
Komputer potwierdził, że szukana przez ciebie jednostka to ta orbitująca obok stacji. Poinformował też, że za chwilę odleci do niej prom z wyposażeniem statku.
Nie czekając ani chwili ruszyłem w kierunku lądowiska na którym znajdował się prom.Przekonanie pilota że jestem nowym dowódca falcona trochę trwało ale po włożeniu do jego ręki 2 monet z latinum prom wystartował w kierunku mojego nowego okrętu.Prom leciał powoli a ja patrzyłem na powiększający się okręt zastanawiając się jakie czeka mnie tam powitanie.
Okręt był całkiem okazały jak na swoją klasę. Dobre wrażenie psuła tylko wielka czarna szrama w okolicy praej gondoli. Chyba nie była zbytnim problemem, jeśli nikt się ją nie zajął.Prom powoli wylądował w hangarze. Ładunkiem zajęło się kilku Ferengich, pakując je na palety i rozwożąć je gdzieś antygrawitacyjnymi wózkami. Pilot poczekał aż wyładunek się skończy i odleciał z powrotem do stacji.Zostałeś sam w hangarze. Nikt nie zwracał na ciebie uwagi, każdy miał swoje obowiązki.
Po odlocie promu zostałem w hangarze sam nie pozostało mi nic innego jak tylko udać się na mostek i nawrzeszczeć na te łajzy które są tutaj oficerami że nie powitali mnie na okręcie.Podszedłem do jednego z paneli komputera aby sprawdzić gdzie jest mostem a po uzyskaniu informacji ruszyłem w jego kierunku.
Po drodze zacząłeś powoli tracić zimną krew. Ten okręt okazał się jednym wielkim złomem. Widać żołnierze rodu ostro sobie pobalowali przed oddaniem go.Wszędzie walały się kawałki konsol i ścian. W wielu miejscach przez dziury można było pooglądać kwatery. Chyba niektóre płonęły, jeszcze czułeś woń spalenizny. Turbowindy oczywiście nie działały. Komputer na twoje kolejne pytanie zaczął się jąkać i zamikł.O dziwo twoi przyszli podwładni wcale się tym nie martwili. Powoli składali wszystko do kupy. Jedni dolutowywali płyty na ściany, inni naprawiali konsole. I wcale to nie byli tylko Ferengi. na pokładzie gdzie się znajdowałeś, nawet nie wiedziałeś którym po przechodzeniu na wyższe poziomy awaryjnymi drabinkami, rządził potężny Letherianin. Właśnie ryczał na jakiegoś Andorianina tak głośno, że aż mu antenki opadły.- Jeśli jeszcze raz spowodujesz spięcie to tak cię porażę rękami, że żaden lekarz nie wyciągnię cię ze śpiączki! ZROZUMIANO!!!- Tak jest proszę pana. - dałbyś głowę, że Andorianin zmniejszył się o jakieś pół metra od chwili gdy po raz pierwszy go zobaczyłeś. - To się już więcej nie powtórzy, proszę pana. - niebieskoskóry grzecznie zanurkował pod konsolę i zaczął ją naprawiać.- No. - rzekł spokojnie olbrzym i wziął z wóżka jedną z płyt pancernych. Ustawił ją w odpowiednim miejscu, a dwaj Ferengize spawarkami fazowymi zaczęli ją łączyć z resztą ściany.
Szedłem zdewastowanymi korytarzami obserwując naprawy i powoli zmierzając na pokład 1 gdzie według mojego mniemania powinien znajdować się mostek.Szedłem pogrążony w czarnych myślach - ten okręt to totalny złom naprawiać go będziemy do końca świata. - myślałem idąc.
Wreszcie dotarłeś na mostek. Chyba obrzucali się na nim granatami fotonowymi. Tylko stanowsko sternika przetrwało. Reszta była mniej lub bardziej zniszczona. Oczywiście fotel kapitana gdzieś przepadł.Ale w chwili gdy wszedłeś na mostek, 2 techników właśnie uruchomiło główny ekran. Widać na nim było powoli zbliżający się prom.