Poczułem ostry ból w lewej ręce, nie dałem sobie jednak uświadomić że może coś z nią być. Wyciągnąłem fazer. -Co to do cholery było? Harley? Idziemy, -trzech załogantów z wyciągniętymi fazerami poszło ze mną i Harleyem. Zatrzymałem ich gestem, a Harley oświetlił miejsce zniknięcia załoganta. -Jakiś załogant dobył coś w rodzaju latarki i oświetlał pozostałych. Wszyscy wytężali słuch i wzrok. Zauważyłem też że wszyscy nie chcą nie mówić. Tylko trzymają fazery. -Fazery na porażenie. Myślę że samo ogłuszanie nie wystarczy,