Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - Chorąży Torenha
Gdy wyszliście z warp Oberth spokojnie unosił się na orbicie jednej z planet. Był to system składający się z 4 światów, dwóch planet wulkanicznych będących blisko słońca - gazowego giganta i dwóch planet klasy M, znajdujących się w znacznym oddaleniu od siebie. USS Sloan zaczął was wywoływać. Kiedy Operacyjny przełączył wiadomość na ekran, zobaczyłeś twarz około 30 letniego mężczyzny w mundurze kapitana -Chorąży Torenha. Dobrze, że jesteście. Na drugiej z planet klasy M wykryliśmy w okolicach równika jakieś ruiny. Wyślijcie kogoś do zbadania ich. My zajmujemy się tą planetą tutaj. Proszę mi składać raport co godzinę z postępu prac-
-Orbita standardowa. Skład pierwszej drużyny: Ja, Doktor, trzech ludzi ochrony, trzech naukowców. Fazery i Tricodery na porządku dziennym. Pierwszy pan też dobierze skład ekipy i zmienimy się z gidzinkę, pół. Dobra panowie transport na dół
Zostaliście przetransportowani na planetę. Szybko zorientowaliście się, że jesteście gdzieś na pustyni. Słońce prażyło niemiłosiernie, wiatr podnosił drobinki piasku, które uderzały was w odsłonięte części ciała. Zaczęliście się rozglądać. Przed wami stał duży kamienny budynek, wyrzeźbiony w skale. Widzieliście liczne balkony i coś co można by uznać za wierzę. Do środka owego budynku prowadziły ogromne dwu skrzydłowe, kamienne drzwi z wielkimi inskrypcjami w jakimś obcym języku.
-Ciekawe czy uda nam się to rozszyfrować. Spróbujmy zbadać najpierw z zewnątrz a następna ekipa spróbuje dowiedzieć się co jest wewnątrz. Wziąłem do ręki kamerę i nagrałem na niej obraz drzwi.-Exploer.-Ta.. sir.-Many dla was pewną zagatkę hieroglificzną. Przesyłam obraz na pokład. Macie to zbadać.-Ta,, s.. przesyłanie w..oku. Przesłane -Zaczeliśmy się rozglądać na zewnątrz budynku.
Siedzieliście i patrzyliście na ogromne drzwi, a tymczasem twój okręt milczał. Do tego burza cały czas się nasilała, piasek coraz mocniej bił was po twarzy. Oddychanie zaczęło robić się ciężki, gdyż z każdym wdechem, do ust i nosa wpadał piasek.-Sir, sir! Chyba powinniśmy się gdzieś ukryć! - krzyknął jeden z oficerów ochrony ...
-Tak, -Co?Tak...-Co?-TAAAAAKKKKKKK! SZYBCIEJ NA TYM PUSTKOWIU JEST TYLKO TEN BUDYNEK!-NIE OTWORZĘ ZA CIĘŻKIE!-A CO MYŚLAŁEŚ?! FAZERY PEŁNA MOC!
Odsunąłeś się razem z resztą ekipy i wyjąłeś fazer. w tym momencie poczułeś, że tracisz grunt pod nogami. Krzyknąłeś, wokół siebie usłyszałeś również krzyki innych osób. Nagle uderzyłeś w coś plecami i zacząłeś z ogromną prędkością zjeżdżać w dół. Było ciemno, ale w pewnym momencie zobaczyłeś jakby wylot z tego tunelu. Wypadłeś przez jakąś dziurę i przeleciałeś jeszcze parę metrów za nim nie uderzyłeś o ziemię, wokół siebie usłyszałeś odgłosy upadków innych. Ciemność ... wszędzie ciemność.
-Hmm... wszyscy żyją?-Co to za życie...-Mój biedny tyłek-Zamknij się słyszałem że wylądowałeś na nogach.-Gdzie jest mój fazer?-Uaaaaaaaii... chyba go znalazlem... a nie to mój...-Dooobrrraa chyba kostki nie skręciłem.. uch.. to nadgarstek-Doktorze kolega skręcił nadgarstek.-Taaa... serio?-Ciemno tu jak nie powiem gdzie. Ma ktoś latarkę?-[...]-Dobrze. -Ustawiłem fazer na odpowiednią moc i wystrzeliłem w skałę przy której wylądowałem. Migotliwy pomarańczowy blask oświetlił zwiad i coś na wzór sztucznie wyżłobionej jaskini. Wszyscy zaczęliśmy się oglądać a naukowcy wyjęli tricodery.
Strzał w skałę nie dał wiele, właściwie po nim przez 30 kolejnych sekund, nie widzieliście nic. W końcu jednemu z ochroniarzy udało się odnaleźć latarkę. Zaczął pomagać innym w odnalezieniu swoich rzeczy i podniesieniu się z ziemi. Znajdowaliście się w jaskini, to nie ulegało żadnej wątpliwości. Było to jakieś pomieszczenie pełne śmieci i kości. Prowadziły z niego 4 wyjścia.
-Exploer? Exploer? Kurcze nic tu nie działa.-Wie pan oglądałem taki film... chyba z XX albo XXI wieku. W tych wyjściach chyba sa jakieś pułapki.-Dobrze poszukamy wyjścia. Macie coś w tych zwłokach? Doktorze? -Wziąłem jedną z czaszek i przyjrzałem się jej. Hmm... trzy oczodoły,,, to na pewno nie człowiek, -Zobaczmy czy pańska teoria co do pułapek jest prawdziwa. -Powiedziałem i rzuciłem czaszkę w jedno z wyjść.
Czaszka (z dwoma oczodołami i dziurą w głowie, jak stwierdził doktor) poleciała w stronę jednego z wyjść. W ciemności usłyszeliście trzask łamanych kości i ciszę.
Doktorze czy ta czaszka mogła się rozlecieć uderzając o podłoże? -Nie czekając na odpowiedź wziąłem coś co przypominało miednice i rzuciłem w drugi tulel. Przy okazji kazałem ochroniarzowi skierować tam latarkę.
Doktor kiwnął głową -Nie wiemy ile to kości mają lat, mogą się rozpadać ... - kiedy coś przypominającego (przynajmniej w twoim mniemaniu) miednicę poleciało do kolejnych drzwi, ochroniarz oświetlił je latarką. Kość poszybowało na sraj światła, uderzyła o podłogę, usłyszeliście trzask i już w dwóch częściach potoczyła się dalej.
-Dobra żadnych pułapek nie ma... chyba. Idziemy tylko powoli. I nie rozdzielamy się -Podesliśmy do pierwszego wyjścia.