PBF - Chorąży Sharac

- Widzę, że pan też rzadko przebuwa przy granicach. Po pierwsze nie mam dowodów, a po drugie kilku małych przemytników to moi informatorzy. Dzieki ich informacjom łapię poważniejszych przestępców niz przemytników romulańskiego piwa. Każdy sposób jest dobry na przeżycie... Ale teraz przemyt to mało ważny temat. Ktoś morduje wysoko postawionych oficerów, a ta akcja z K'Vortem to też pewnie była jakaś przykrywka czegoś poważniejszego. Tylko dlaczego zniszczyli dok? Przeciez za kilka tygodni go odbudujemy, a stacja sama może naprawiać statki...

- Hmm,moze bylo tam cos, albo ktos, co obrano za cel? - rozmyslal glosno Sharac - Albo mialo to tylko na celu odwrocic uwage od czegos innego?Chwila ciszy...Po odstawieniu szklanki z mlekiem Sven dodal: - Czy skontaktowaliscie sie juz z rzadami Kardasji i Imprium Klingonow co do ich nieuzasadnionych atakow w tym sektorze?

- Sprawdziłem 2 razy spis magazynu w doku. Nic tam szczególnego nie było. Standartowa zawartość federacyjnego doku. Nic też nie utajono. Odpowiedź na pytania do rządów oczywiście wysłaliśmy, ale zawsze zwalają to na piratów. Unia w ogóle praktycznie się rozsypała i gdyby nie nasza pomoc oraz utworzenie stref okupacyjnych, dawno by się rozpadła. To my chronimy ich kopalnie, szlaki handlowe, zwalczamy piratów. A Klingoni? Przecież wiadomo, że rody które mają zatargi z aktualnym kanclerzem często stają się najemnikami i piratami. Wystarczy, że Talarianie dadzą trochę latinum to od razu przyjmuja robotę...

- To moze uruchomi pan swoje kontakty? - zapytal Sharac - Jak pan wspomnial,tacy ludzie maja wiecej mozliwosci dotarcia do roznych informacji...Warto chociazby sprawdzic Talarian

- Spytałem się ich, ale albo nic nie wiedzą, albo jeszcze nie odpowiedzieli. A to raczej wątpliwe, ze Talarianie zaatakują. Muszą mieć chyba przewagę w statkach 8 do 1 aby myśleć o zdobyciu tego układu. A my możemy wystawić w 6 godzin po alarmie ponad setkę jednostek.

- No wiec jaki jest pana plan i czy ja moge jakos pomoc? - zapytal Sven

- Plan? Nie mam żadnego planu. O przepraszam. Mam jeden plan. Zaraz zdaję służbę i idę się upić. To jest mój plan! - zaśmiał się wstając. - A pan niech lepiej sprawdzi swój okręt. Tutejsi mechanicy nie słyną z umiejętności. - skierował się ku wyjściu.

Usmiechnal sie,dopil mleko i pozegnawszy sie z oficerem wyszedl z biura. Tak, bedzie musial isc z kontrola na okret , ale najpierw potrzebuje jeszcze troche snu. Ciekawe,czy pozostali jeszcze spia?" mam nadzieje,ze Inga zwlokla sie juz z mojego lozka"- pomyslal- " potrzebuje odrobiny snu w komfortowych warunkach" Ziewnal i skierowal swe kroki w strone kwatery...

Rzeczwiście troche luda ubyło z twej kwatery. Nie mogłeś odszukać Hieratowicza i Danila. Niestety Inga dalej spała na twym łóżku. Na szczęście zajmowała tylko połowę. Naszła cię ochota położenia się obok...

- Komputer - powiedzial Sharac - Obudz mnie za 3 godzinyNastepnie polozyl sie na skraju wolnej polowy lozka,jak najdalej od Ingi.Chec wyspania sie byla silniejsza. Zamknal oczy i szybko zapadl w gleboki sen...

- Jset 12 czasu uniwersalnego! - usłyszałeś miły głos komputera. W tej chwili wydawał ci się głosem czarownicy. Spróbowałeś sie poruszyć, ale poczułeś jakiś ciężar na piersi. Spojrzałeś na dół i uczułeś łaskotanie w nosie. Łaskowały cię włosy Ingi, która była przytulona do ciebie, a jej głowa była tym ciężarem.- O co chodzi? - zapytała zaspana. - Ja... Aaaa! - kirzykneła i odskoczyła od ciebie. - Co ja robię w pańskim... twoim łóżku?

- Spokojnie Inga, spalas jak zabita po trudach wczorajszej imprezy - zaczal wyjasniac Sharac - Az zal bylo cie budzic,gdy wrocilem ze spotkania z szefem ochrony bazy.Potrzebowalem snu,wiec polozylem sie na wolnej stronie lozkaInga nadal bez slowa obserwowala kapitana- Eee...Inga,nic tu nie zaszlo,jesli o tym myslisz - Sharac mowil dosc niepewnym juz glosem - Nie wiem,jak to sie stalo, ze znalazlas sie...tak blisko mnie- Znaczy...- zaczela niepewnie chorazy - ja przepraszam,ale chyba juz pojde do swojej kwatery.Do widzenia kapitanie! Po czym wybiegla z kwatery Svena.- Do zobaczenia - rzekl za nia, myslac jednoczesnie,ze nigdy nie zrozumie kobiet.Czul sie juz o niebo lepiej,niz rano. Wzial dlugi,odswiezajacy prysznic,przebral sie w swiezy mundur i posprzatal kwatere.Na jakis czas wystarczy imprez.- No to czas obejrzec,jak postepuja prace na okrecie- powiedzial do siebie i wyszedl z kwatery,kierujac sie w strone statku.

Wychodząc zauważyłeś kpiący uśmieszek Verik stojacej przy replikatorze. Zapewne widziała was przytulonych na łóżku.Na okręcie mechanicy naprawdę się uwijali. Ciagle coś rozmontowywali i z powrotem składali. Wywołałeś Gorsha. Ten z trochę niepewna mina meldował o toku prac.- Wszystko idzie szybciej niz plan zakładał. Do jutra rana okręt będzie gotowy do wylotu.

- To skad ta niepewna mina,panie Gorsh? - zapytal Sharac - Cos nie tak?

- No ten... montują nam nową wyrzutnię, a nie dali torped kwantowych. Przecież kwantówka jest parę razy silniejsza od zwykłej fotonówki. Gdy tu lecieliśmy to nasze ładownie były pełne od tych torped. Powinni dać nam trochę... Poza tym nie lubię gdy na moim statku pałętają się mechanicy, którzy myślą, że są mądrzejsi od innych. - Gorsh wykrzywił twarz w obrzydzeniu.