Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - Chorąży Rawlinson
A czego ten sie czepia? - Moje rozkazy nie mowily kiedy mam sie tu stawic, mowily tylko ze mam sie stawic. Wiec jestem. - Nell wzruszyla ramionami. Jakos po sluzbie pod chodzaca vulcanska doskonaloscia nie zywila nadzwyczajnej atencji dla wyzszych ranga.
- Z takim stosunkiem do przełożonych proszę nie liczyć na szybki awans. Ale - odwrócił się i popatrzył na ciebie. - ja lubię ludzi, którzy myślą samodzielnie. Ale przejdźmy do meritum. Będzie pani kapitanem okrętu USS Harpia klasy Saber. Jako że jest to okręt bojowy w rozkazach misji dyplomatycznych i naukowych raczej nie będzie. Bardziej prawdopodobne to ochrona i walka z wrogami Federacji. A w tych okolicach jest ich dużo. Duża część kardazjańskiej floty została przejęta przez piratów. Lub raczej stała się flota piracką. Łupią co się da, a w szczególności nie lubią federacyjnych okrętów. Oto rozkazy. - podał ci padda. - Jutro rano przybędą 2 kardazjańskie transportowce. Załadujemy na nie towary, które miała pani przyjemność inwantaryzować. Wraz z kilkoma innymi okrętami Harpia będzie stanowiła ochronę dla transportowców. Cel: układ Kelebr, około 50 lat świetlnych na północ od Kardazji. Ponieważ nie ma pani doradcy przydzielam pani oficera łącznikowego. Jest nim glinn Tordek. Czy ma pani jakieś pytania?
- Zadnych. Jezeli to wszystko, chcialabym udac sie na okret i zapoznac z zaloga.
To dobrze. - już zbierałaś sie do odejścia. - I jeszcze jedno. Następnym razem w barze proszę zamawiać tańsze drinki bo budżet Floty jest napięty. No chyba, że chce pani w przyszłości to odrobić. Jako dziewczyna dabo na przykład.Zjechałaś na Promenadę i już miałaś się udać do śluzy, gdzie znajdowała się Harpia gdy uwagę twą przykuły dziwne odgłosy z baru, gdzie wcześniej piłaś drinka. Podeszłaś bliżej i w tej samej chwili przez zewnętrzny kontuar baru wyleciał kadet Garibladi. Za nim wyskoczył jeden z kardazjańskich marynarzy. Zobaczył ciebie obok leżącego i ruszył w twą stronę.- Ty ruda dziwko! - wykrzyknął.
- Luskowaty impotent - odpowiedzialam i przykleknelam, tak, zeby caly ciezar ciala spoczywal na jednej nodze i przygotowalam sie do kopniecia kardacha w kolano. Jednoczesnie kliknelam w komunikator- Harpia, tu kapitan, natychmiastowy transport dwoch osob na poklad, bez potwierdzenia.
Kardazjanin rzucił się na ciebie i razem przekoziołkowaliście parę minut. Wtedy zadziałał spóźniony refleks kadeta obsługującego teleporter. Wraz z Kardazjaninem, który siedział na tobie, pojawiłaś się w pokoju teleportera.
wbijam kardachowi palce w oczy i wrzeszcze na kadeta- Zdejmij tego typka ze mnie!
Kardzjanin zaryczał i trzasnął cię na odlew w twarz. Poczułaś smak krwi. Chyba wybił ci zęba.Kadet stał przez chwilę bez ruchu, potem wyjął fazer i strzelił w Kardazjanina. Ten padł bez czucia.
Usiadlam na transporterze i obmacalam twarz badajac obrazenia. Nic powaznego, do wesela (ciekawe czyjego?) sie zagoi. Potem spojrzalam na kadeta- Nie gap sie, tylko zapakuj go do pudla! A potem poinformuj szefow dzialow, ze chce ich u siebie widziec za pol godziny.Gdy kadet potwierdzil wyszlam z kabiny transportera obiecujac sobie, ze bez fazera typ-1 wiecej sie z okretu nie rusze. Podralowalam, lykajac krew i starajac sie nie wygladac jak skopany kociak, do medyka.
Doktor okazała się kobietą. Sprawnie cię przebadała i poinformowała:- Obrażenia są niegroźne, ale rekonstrukcja wybitego zęba trochę potrwa. Na razie zatamowałam ranę. Przez pewien czas będzie pani szczerbata.Jednocześnie dostałaś informację od szefa ochrony DS9 byś stawiła się w stacyjnym areszcie.
- Dziekuje pani doktor - skinęłam głową i wyszłam z medlabu. Wędrówkę w stronę śluzy, a potem do magazynu odpadów organicznych (czyli aresztu) urozmaicałam sobie wymyślniem rzeczy, jakie zrobię Garbladiemu oraz jego kumplom, którzy pewnie brali w tej rozrubie udział. Miałam szczerą nadzieję, że ich ochrona złapała i teraz gnoi za polem siłowym.- Kapitan Nell Rawlinson - powiedziałam wchodząc to gabinetu szefa ochrony. O ile dobrze pamiętałam, areszt był z nim połączony - czym mogę służyć?
- Proszę odebrać swoich chłopców. - odpowiedziała Ro Laren, która okazała się szefem ochrony. - Troszkę nabroili w barze. Quark jak zwykle żąda odszkodowania. - razem prześliszcie do cel. Siedzieli tam starzy znajomi, Franklin i Garibladi. Była nawet T'Pev z podbitym okiem, ale wyglądała lepiej niż pokrwawiony Garibladi. W celi obok siedzieli Kardazjanie. - A tak na marginesie. Nie wie pani, gdzie podział się ich szef? Nazywają to Tordek i jest chyba glinnem...
Nell skinela glowa i podeszla do pola silowego przypatrujac sie swoim 'oficerom'. Skrzywila sie zdegustowana i odwrocila do Ro. - Akurat wiem - pokazala swoje zeby tak, zeby Garibladi mogl zobaczyc szczerbe - zawdzieczam mu ta ozdobe. Siedzi w celi mojego okretu. Moge go dostarczyc, nawet przewiazanego wstazeczka i z kokardka.Rawlinson usmiechnela sie do Ro i skinela w strone wiezniow. - A wy, jak tylko pani Ro Laren uwolni was, chociaz nie wiem czemu jest tak laskawa, zameldujecie sie na okrecie. Bez dalszej zwloki. Wasze rzeczy osobiste, o ile je posiadacie, przyniesie na okret ochrona. Kliknela w komunikator=/= Rawlinson do ochrony. Macie w pace kardacha, niech jakas oficer ochrony obwiaze go czerwona wstazka, zrobi ladna kokardke a potem przetransportujcie go do celi na Ds9 ktora wskaze pani Ro Laren. Rawlinson, koniec.- Cos jeszcze, pani Laren, czy moge zajac sie tymi kadetami, ktorzy tak bardzo chca zostac wydaleni z akademii?
- Nie wiem czy Vaughn pani mówił, ale ten Tordek będzie przebywał na pani okręcie jako oficer łączikowy, więc dostarczanie go nam jest niepotrzebne. A tych "oficerów" potrzymam trochę, a później prześlę na pokład. To na razie wszystko.
- Oficer lacznikowy... no pieknie. =/= Rawlinson do ochrony, darujcie sobie wstzke, kardach zostaje u nas. Ale nie wypuszczajcie go. Koniec.- Dziekuje, pani. Do milego zobaczyska, panowie - Nell usmiechnela sie wrednie i wyszla. Stanela za biurem ochrony i przez moment zastanawiala sie, co ze soba zrobic. Patalachy predko nie wroca - i dobrze - a okret narazie zadnych rozkazow nie ma, wiec w sumie maja wolne. Nie miala ochoty na zwiedzanie stacji, ani na zwiedzanie okretu - patalachy i ten kardach skutecznie jej to obrzydzili. W sumie, do wieczornej zmiany wachty ma troche czasu, wiec moze mala drzemka?- To dobry pomysl - mruknela do siebie i pobiegla w strone sluzy. Parenascie minut pozniej okryta grubym pledem lezala w kwaterze kapitanskiej i wczytywala sie w "Tajemnicza Wyspe".