Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - Chorazy Keitel
Wlasnie konczysz akademie akademie, no nie calkiem. Zajecia skonczyly sie rok temu, potem byly praktyki. Stanowisko na USS Yahagi, NCC13666, krazowniku klasy Exelsior bylo dosc siekawym przezyeciem, szczegolnie ze nie pelniles tam konkretej funkcji - robiles wszszystko po trochu. To byl bardzo pracowity rok. Caitanin bedacy kapitanem za punkt honoru postawil sobie zacharowanie cie na smierc - przynakjmniej tak ci sie wydawalo. Cotygodniowe wielostronicowe raporty, sluzba, dyskusje, regularne odpytki przez oficerow. Tylko jednej rzeczy nie robiles dotychczas: Nie brales udzialu w walce. Leczy wszysto ma swoj koniec. Kapitan wezwal cie na mostek.- Chorazy Keitel melduje sie na rozkaz,kapitanie- Spocznij, usiadz. Herbaty? - Bardzo chetnie, sir.- Jutro konczy sire twoja sluzba na Yahagi, wlasnie dostalem rozkazy. - Kapitan przerwal i podal ci filizanke - Za 8 godzin dokujemy do stacji 81, i tam zostaniesz "wyladowany"- Spodziewalem sie czegos takiego. Dostane stanoiwisko na jakis duzym okrecie?- Watpie. - Na twojwj twarzy przez chwile widac bylo rozczarowanie, ktore starales sie ukryc, pociagajc wolno napoj - Czyli stanoiwisko na jakims malym, patrolowcu lub fregacie, pewnie pierwszy albo taktyczny? - Tez watpie. - Tym razem udalo ci sie popanowac, chociaz z duzym wysilkiem - Wiec? - Otrzymasz dowodztwo fregaty. Cozwiem jaki to okret, ale potrzymam cie jeszcze troche w niepewnosci - Usmiechnal sie widzac zaskoczenie na twojej twarzy, zawszye widziales ze on w glebi duszy jest dobrotliwym sadysta. - Spakuj siei przygotuj do opuszczenia okretu.... I przed zejsciem z pokladfu chce miec twoj cotygodniowy raport, 40 stron o tej mglawicy. - Szybko dokonczyles herbate i wstales salutujac. - No znikaj, idz sie przygotuj - Natychmiast wyszedles z kabiny...R1
Eric niemal wybiegł z kwatery dowódcy, tak był szczęśliwy. Wreszcie miał objąć własne dowództwo... Co z tego ze okręt mały, ale wreszcie mógł... A wałściwie będzie mógł badać nowe swiaty. I bronić panety z której pochodzi - Ziemi. Cały czas uśmiechnięty, dotarł wreszcie do własnej kwatery - niezbyt wielkiej, ale dość wygodnej. Rozsiadł się na fotelu przed biórkiem, i kontynuował pisanie raportu... Kilka godzin minęło zanim skończył - to były jego ostatnie godziny na Yahagi - chciał się pokazać na koniec dowódcy z jak najlepszej strony. Chociaż, zaczynajac, nie bardzo wiedział jakim cudem można napisać 40 stron na temat mgławicy.Po oddaniu raportu, ericowi pozostało jedynie spakowanie się. Nie miał zbyt wiele rzeczy - ot, mundury, kilka rzeczy osobistych... Właściwie nic, o czym warto by wspominać. Keitel spojrzał jeszcze przelotnie na zegar - do dokowania na stacji nie pozostało zbyt wiele czasu. Wtedy wreszcie dowie się, jakiej jednostki kapitanem zostanie... I na jakiej spędzi, co najmniej, kilka najbliższych lat
PO spakowaniu wciaz bylo pare godzin do przylotu. Nie miales sluzby wiec siedziales w kajucie. W koncu - Okret wyszedl z WARP i zaczal podchodzic do stacji Patrzyles przez okno. Kilka jednostkek cumpwalo do konstrukcji, ale ktory mial byc twoj? Nagler odezwal sie interkom
-Chorazy Keitel, prosze zglosic sie do kapitana.
Udales sie do jaego kabiny raz jescze. Czekal na ciebie.
- Chorazy Keitel melduje sie...
- Spocznij - przerwal ci, SIegnol po pada lezacego na stoliku - tu sa rezkazy zgloszenia sie do dowodztwa stacji. I...- zrobil krotka pauze - Powodzenia.
Usmiechnal sie do ciebie i zasalutowal
- Radze sie pospieszyc boi za 15 minut odbijamy...!
r1
Eric z lekkim niepokojem, opuścił śluzę, żegnany pocieszającym spojrzeniem bosmana - w końcu znali sie niemal od roku... Niemal biegiem, pokonał odległość dzielącą go od odpowiedniego pierścienia dokowego. Wreszcie zobaczył odpowiednią śluzę. Jak burza wbiegł na pokład. Biegł by dalej, aż do mostka gdyby nie karabin fazerowy wbijający mu się boleśnie w pierś.-Tak? Spytał ze zdziwieniem właściciela fazera - bosmana.-Co. Pan Tu. Robi? - wycedził pzez zaciśnięte zęby. Frachtowiec jest pod ścisłym nadzorem, gdyby pan nie wiedział!-Frachtowiec? jaki frachowiec? - pytał chorąży z rosnącym niepokojem-TEN Frachtowiec. USS Lamprey.-Hmm, wiem że to pytanie zabrzmi dziwnie... Ale czy to nie jest przypadkiem sluza ósma?-Dziwiąta!Eric leciutko zbladł a po chwili zaśmiał sie cicho - przepraszam bosmanie - zaszła pomyłka. Pomyliłem okrętyBosman już od paru chwil przeczuwał że coś takiego musiało się śmiać. Ten choraży bynajmniej nie zachowywał sie jak złodziej.-Proszę sie nie przejmować, proszę pana... kapitan nie powinien być zły - uśmiechnął się, jakby doskonale znał tego typu sytuacje.Eric pzrestał na chwilę się śmiać - Wie pan Bosmanie... moze by to nie było takie śmieszne... Z tym, ze to właśnie ja jestem kapitanem... - Teraz nawe bosman nie mógł powstrzymać się od parsknięcia śmiechem, i niemal natychmaistowego przepraszajacego spojrzenia. W ścianę - Eric już oddalał się w stronę śluzy, chcąc opuścić ten okręt. Może pójście do dowództwa stacji, jak radził kapitan nie jest takim złym pomysłem? - pomyślał pzelotnie. Po czym szybkim krokiem ruszył na pokład pierwszy. Tam powinna być kwatera, czy tam biuro dowódcy....
Biuro dowodztwa stacji miescilo sie w pewnym oddaleniu od dokow. Po krotkiej podrozy postawiles bagaz przed drzwiami i wszedles do srodka. W niewielkim pomieszczeniu za biorkiem siedzial starszy porucznik Popatrzyl na ciebie i zapytal:- Witam, pam w jakiej sprawie?- Chorazy Eric Keitel.Mam rozkaz zameldowac sie w dowodztwie w celu uzyskania informacji o przydzialen anowa jednostke- podales mu pada od kapitana, on rzucilna to okiem.i wyciagnal innego - Tu sa szczegoly. Obejmuje pan dowodztwo USS Fortune, klasy Sabre. Tu sa dokladne rozkazy - podal ci pada - Pozostaje mi zyczyc pamu szczescia, chorazy...
-Dziękuję, sir. I do widzenia - Eric pożegnał się, i szybkim krokiem opuścił biuro. Niemal jak na skrzydłach pokonał dystans dzielący go od odpowiedniej śluzy. Odsunął panel scienny obok - teraz od wnętrza doków odgradzało go jedynie pole siłowe, i spojrzał na przycumowany okręt. Ponad trzystumetrowa konstrukcja prezentowała się wspaniale. Nico cofnięte gondole warp, podwójny kadłub, żadnego wyraźnego podziału na spodek czy inne bzdety... Ta maszyną można było lecieć wszędzie! - myślał sobie Eric. Jednak poprzednia pomyłka nauczyła go, że lepiej sprawdzić czy to TEN okręt. Z wahaniem podszedł do bosmana stojącego przed śluzą-Dzień dobry... Czy to jest USS Fortune? - powiedział wskazując ręką na statek.-Tak, mogę w czymś panu pomóc?-Nie, dziękuję - odpowiedział Eric wchodząc na okręt - Jestem kapitanem - dodał szybko widząc dziś już drugiego bosmana odbezpieczającego broń. Eric Keitel.Kilka minut później, odprowadzany dziwnymi spojrzeniami zxałogi Eric dotarł na mostek
Mostek charakteryzowal sie brakiem cech charakterystycznych. Kilka konsolet, fotel kapitanski, kilku oficerow- chorazych i kadetow. Wsyscy stali na bacznosc czekajac na twoj kolejny ruch. Scisnoles w rece pada z rozkazami. Czas by oficjanie przejac dowodzenie okretem...
-Spocznij! - wydał komendę Keitel. Z roztargnieniem zauważył, że musztrę jego ludzie znają. Rozejrzał się po mostku, z lekkim zaciekawieniem. Jak w większości okrętów Gwiezdnej Floty, dokładnie przed ekranem stały fotele dowódcy, i pierwszego oficera, na mostku znajdowało się jeszcze kilka konsol, za którymi stali głównie oficerowie.-Witajcie. Jestem Eric Keitel. Zostałym przydzielony na Fortune - Keitel uśmiechnał się wesoło - I mam nadzieję, ze będzie nam się dobrze pracowało. Moje podejście do regulaminu jest raczej luźne, wiec mozecie, póki nie ma żadnych admirałów na pokładzie, darować sobie musztrę, jednak wymagam zaangażowania. Pytania? - jak się spodziewał, nikt się nie odezwał - Więc zajmijcie miejsca. -Sternik, odlatujemy. Komunikacja - nawiążcie łączność z gwiezdną flotą - znając życie, przydzielili nam już jakieś zadanie...
///OOC- nazwij jakos twoich ludzi:) \- Kapitanie - ofice lacznosci odezwal sie po chwili - transmisja na kanale 10. Kodowanie floty, wymagany kod kapitana do odczytania. Przekierowywuj na fotel.Po chili na konsoli pojawilo sie kilka slow, wpisales kod i ransmisja ukazala sie w calj okazalosci. No moze... wasza pirwsza misja byla eskorta transportowca "Nikraht" do celu jakim byla niewilka kolonia w ukladzie Mc Pharrey. Spodziewanego zagrozenia nie ma, azkolwiek istniee szansa na napotkanie piratow.r1
Eric usiadł wreszcie w fotelu kapitańskim, dając znak reszcie by zajęła stanowisko... Ile na to czekał! Teraz wreszcie objął samodzielne dowództwo... Czuł dumę, w końcu bez rekomendacji poprzedniego dowódcy nigdy by nie dostał własnego okrętu. Wesołe rozmyślania przerwał oficer łączności - Patric Stevens - Jak przypomniał sobie po chwili Eric. - Kapitanie! Transmisja na kanale 10. Kodowanie floty, wymagany kod kapitana do odczytania. Przekierowywuję na fotel.Keitel wstukał na małej klawiaturze swój kod. Natychmiast na niewielkim ekraniku ukazała się twarz, jakiegoś mężczyzny z nitami kapitana. Szybko wyjaśnił, na czym poleca zadanie Fortune, i nawet nie czekając na potwierdzenie się rozłaczył. Eric jeszcze raz rozejrzał się po mostku. Z pamięci przypominał sobie nazwiska obsługi... Roland Alter, młody sternik. Kadet II klasy, ale znający się na rzeczy... Dean Smith - kolejny kadet, tym razem IV stopnia, mniej wiecej w wieku Erica, siędzący przy konsoli oficera taktycznego, i lekko się uśmiechajacy, na myśl o nowej przygodzie,Roy Robertson - Kolejny kadet, tym razem trzeciego stopnia... A zarazem oficer naukowyRebecca Stern, pani oficer operacyjna, uśmiechała się leciutko. Eric z roztargnieniem zauważył ze była bardzo ładna. Matthew von Caep - Pierwszy oficer siedział wygodnie na fotelu, w pozycji tak dalekiej od postawy służbowej, jak to tylko możliwe. Ostatni "ważny" członek załogi, Kadet Siergiej Zarov był głównym mechanikiem. Młody rosjanin, wygladał na zadowolonego."Wesoła gromadka" - pomyślał przelotnie Eric-Panie Alter, proszę wyznaczyć kurs na spotkanie z Nikraht. Mamy go eskortować do systemu w ukladzie Mc Pharrey. Panie Stevens, proszę się skontaktować z tym frachtowcem, i dowiedzieć sie jaka jest ich prędkość przelotowa. Co prawda powinniśmy mieć dane w komputerze, ale nigdy nie wiadomo czy nie mieli jakiejś awarii, i nie muszą lecieć wolniej...Panie Smith, niech pan przeprowadzi diagnostykę systemów taktycznych. Możliwe że napotkami piratów. Proszę się upewnić, czy wyrzutnie torped, i banki fazerów są sprawne. Eric odczekał chwilę, czekając na wykonanie rozkazów.-Kurs wyznaczony, kapitanie!-Uzbrojenie sprawne!-Predkość Nikraht to warp 5 [ew. zmienię na mniejszą] sir!-Czy po drodze będzie gdzie zatrzymać sie na piwo, sir! - Ostatnie zdanie wypowiedział ze sporą dawką ironi pierwszy oficer.-Po służbie? TAk - Eric też się uśmiechnał. Podobał mu sie ten oficer. Nie bał sie zażartować, a regulamin... Hmm, niezupełnie go dotyczył. Panie Alter, Warp 5. Lecimy na spotkanie Nikraht'a. Naprzód!
Lot przebiegal bez problemow. Po 4 godzinach dotarliscie do punktu spotkania. Chwile potem dotarl frachtowiec. Ustaliliscie kurs i oba okrety udaly sie w strone ukladu.POdroz zapowiada sie na w miare dluga: 3 dni. Czas plynal wolno, dluzyl sie niemilosiernie. Jednak 3 dnia... - Trzy kontakty na skanerach, kierunek 300 na 14! - Glos oficera taktycznego wyrwal cie z zamyslenia...r1
Ericowi czas dłużył sie niemiłosiernie... Już trzeci dzień spokojnie lecieli eskortując zwykły frachtowiec. Zmiana skończyła sie już godzinę temu, moze pora pomyśleć o odpoczyku? - pomyślał Keitel, siedząc w swojej kwaterze. Dopóki rozmyślań nie przerwał komunikator=/= Kapitan na Mostek! - głos pierwszego oficera był ostry i stanowczy - A Eric zdążył go juz trochę poznać. Akurat na tyle, zeby wiedzieć że coś się dzieje... =/= Idę, pierwszy - odpowiedział, po czym pośpiesznie opuścił kwatere. Cieszył sie, ze niezdążył zdjąć munduru. Drzwi otworzyły sie pzred nim automatycznie, gdy zbliżył się do mostka- Raport! - Trzy kontakty na skanerach, kierunek 300 na 14! - Glos oficera taktycznego brzmiał pewnie - musiał już potwierdzić odczyty...-Zółty alarm! Podać prędkość, kurs i kąt zbliżenia nieznanych okrętów! -Patric - Eric zwrócił się do łacznościowca - nawiaż kontakt z frachtowcem ma słabsze czujniki. Poinformuj o sytuacji, i zaleć przugotowanie broni. Dean - uzbrojenie. Przygotuj torpedy - będziemy strzelać seriami po trzy, przygotuj też fazery... Po chwili, bardzo krótkiej Eric zauważył że Stevens skończył swój meldunek -Jak tylko tamte trzy okrety, znajdą się mniej niż dwie minuty od nas, wywołaj ich, i poinformuj ze eskortujemy okręt Federacji, i nie życzymy sobie, by nam przeszkadzano...-A ty, Dean - informuj na bieżaco.
/////
/////
MKimo waszych wysilkow niezidentyfikowane jednostki wciaz sie zblizaly. - Kapitanie ma mdokladny odczyt jkednistek... to jakies pirackie przerobki... Ciezko mi okreslic uzbrojenie, Masa okolo 1/2 masy Sabre'a - Powiedzial Nawigacyjny- 5 minut do zasiegu ognia. Przeciwnik przygotowywuje sie do ataku. - Glos pierwszego lekko zadrzal... TO byl jego "pierwszy raz"r1