Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Star Trek: PBF PL › PBF - Chorąży Fartvic
Sai uśmiechnął się, kapitan w końcu się odezwał, ciekawą obrał taktykę.
- Kapitanie, zaraz po waszym odlocie zgłoszono mi, że jeden z moich oficerów będących na przepustce zniknął ze stacji. Jak pan myśli, o czym pomyślałem kiedy nagle pana okręt wystartował ? O tym że mój oficer został podstępnie porwany ! Czyżby pan za wyjątkiem transportu, handlował kobietami ? Na dodatek oficerami Gwiezdnej Floty ? Mam nadzieję że opuści pan osłony i pozwoli mi przesłać moją oficer na pokład Copernicusa ? Nie chciałbym wprowadzać zamętu w naszych stosunkach.
Chorąży czekał na odpowiedź kapitana.
W ładowni.
Chłopcy zbliżali się dosyć szybko. Nie było szansy ich ogłuszyć. Ciężka sprawa. Margarite podniosła lekko klapę i wystawiła tricoder na zewnątrz, próbując wysłać nagromadzone dane. Wiedziała, że Orioni mają zagłuszacze. Jednak będąc na statku udało jej się rozpracować częstotliwość, na jakiej pracują. Teraz czekała na odpowiedni moment, aby przeskoczyć między kontenery pod ścianą.
Kapitan okretu Oriońskiego zastanowił sie. Rzecz jasna mogli się tak z kapitanem oskarżać w ta i z powrotem i każdy z nich mialby racje. Ostatecznie Federacyjny oficer na neutralnym okrecie... ciekawe czy ma mundur. Jak tak - to akt wojny, jak nie, to mozna by ja powiesic za szpiegostwo. W przecieinstwie do Federacji w syndykacie kara smierci byla jak najbardziej aktualna...
- Zastanowie sie - odpowiedzial w koncu federascie - I dam odpowiedz jak ja znajdziemy. Jezeli ta wasza pani oficer bedzie w mundurze - usmiechnal sie lekko - to ja wam oddamy, a odpowiedzialny za to zamieszanie - zerknal na krwawa plame usuwana przez niewolnice - zostanie ukarany. A jezeli nie - uprzedzil pytanie kapitana - to mam zamiar oskarzyc ja o szpiegostwo. Moze mi pan wierzyc, kapitanie, bedzie miala uczciwy proces. Moge nawet zaprosic na niego przedstawicieli Federacji.
Ladownia
- Tam cos jest - Margerite zamarla, ale piratow interesowal zupelnie inny pojemnik. Dtaneli przy jednym z pojemnikow nich, pare pojemnikow od schonienia Margerite i zaczeli go otwierac. Po chwili jeden z nich siegnal do srodka i wyciagnal wierzgajaca kobiete, wygladajaca na humanoidke, ale czy czlowieka - tego Maregertie nie mogla powiedziec. Jeden z piratow uderzyl ja w zoladek uciszajac piski i protesty.
- Popatrz popatrz. Szukalismy Federacyjnej dziwki, a znalezlismy mala uciekinierka. Ktory to raz, Mary, czwarty. Cos czuje - poparl slowa kopniakiem - ze kapitan nie bedzie z ciebie zadowolony. I moze wreszcie da nam sie z toba zabawic - oblizal sie i strzeli do kobiety obezwladniajac ja. Obaj jeszcze przez chwile rechotali nad bezwladna kobieta po czym zaczeli zamykac pojemnik.
Dobrze ze wrociles - moze wreszcie uda sie pechowej kobietce wylezc z bagna
Sai przyjął informacje od kapitana frachtowca z mieszanymi uczuciami. Proces ? Chyba kara śmierci. Znał metody syndykatu. Podziękował piratowi i rozłączył się.
- Bolix jak tam znaleźliście ją ?
- Niestety zagłuszają zbyt mocno. – Wszyscy pracowali w pocie czoła, każdy chciał uratować pierwszą oficer.
W ładowni.
Pomimo że Margarite współczuła kobiecie, korzystając z zamieszania wygramoliła się z pojemnika, przeskoczyła cichaczem w kolejny rząd kontenerów, była pod ścianą. Co za pech, zostawiła maź na pokładzie. Widoczny ślad. Miała nadzieję że Copernicus ją namierzy. Tymczasem lustrowała ścianę ładowni. Musiała się gdzieś ukryć gdyby Sai nie zdołał jej przesłać.
USS Copernicus
- Mam ! Słaby sygnał od Margarite ! – zawołała Jolana
- Bolix czy możemy ją przesłać, gdyby udało się na chwile zmusić ich do opuszczenia osłon ??? – Fartvic był widocznie podenerwowany. Zastanawiał się nad rozwiązaniem. Gdyby można było ich ostrzelać. Nie byłoby problemu. Jednak trzeba działać subtelnie. Gdyby tak wystrzelić pojemnik z antymaterią i zdetonować go obok frachtowca ? To stary model, może te chwilowe zakłócenie wystarczyłoby na przesłanie Margarite gdyby istniała taka możliwość ??? Istniała jednak możliwość zniszczenia statku piratów… zawsze jest taka możliwość, jednak w tej sytuacji byłaby to podwójna katastrofa. Jednak liczył na wiedzę Farchoga, na pewno obliczy odpowiednią ilość antymaterii.
Rozwazania MAregrite zostaly przerwane przez wstrzas i znajoma blekitna mgielke.
"Nareszie" pomyslala. Chyba chwile za wczesnie, bo zmaterializowala sie w ladowni piratow.
"Hej" uslyszala jednego z piratow. 'Pewnie znalezli slady'... chwile potem okazalo sie ze tak. Obaj piraci szybkim krokiem wedrowali w jej strone...
Mostek Copernicusa
- Nic z tego, sir. Zagluszanie jest zbyt silne...
Na ekranie pojawila sie znajoma twarz kapitana orionskiego okretu
"Tego juz za wiele kapitanie. To byl rozmyslny atak. Powiadomilem wladze syndykatu. Dowodztwo floty sie o tym dowie!"
Na mostku.
Fartvic siedział w fotelu dowódcy. Wysłuchał dowódcy piratów, najchętniej wystrzeliłby kilka torped i zniszczył przekaźniki. Szkoda, że nie mógł tak postąpić. Jednak pirat wysłał już meldunek. Przynajmniej to strefa neutralna. Ciężka sprawa. To zadanie dla patentowanego kapitana floty. Westchnął. Jeżeli mój pomysł zawiedzie, Federacja będzie miała kłopoty. Nie mówiąc już o mnie. Jednak kilka miesięcy służby na odległej placówce nasłuchowej to nic strasznego. Może byłaby ze mną jakaś interesująca kadetka. Zaśmiał się w myśli.
- Farchog wystrzel większą ilość antymaterii, powiedzmy graniczną, niech nimi porządnie wstrząśnie. Cingal detonacja ładunku antymaterii w pobliżu przekaźników, mam już dosyć tego zagłuszania. – Oficerowie zrozumieli. Kula antymaterii powędrowała w kosmos. Strzał Cingala zdetonował ją zaraz obok przekaźników piratów.
- Bolix, namierzaj Margarite, tym razem masz ją sprowadzić – powiedział Fartvic.
W ładowni.
Margarite ukryła się za kontenerem, tym razem przeskoczyła, aby nie zostawić śladów. Ustawiła fazer na zabijanie. Czekała.
Ekspolzja byla tym bardziej znacznie wyrazniej odczuwalna. Na tyle, zeby Margertie wyladowala prosto na piratow do ktorych miala zamiar strzelac. Chwile potem cala trojka zwarla sie w walce. Kobieta nie mialaby szans gdyby nie nagle uczucie lekkosci...
USS Copernicus, pomieszczenie transportera
Szef transporterow unisusl brwi w zdumieniu, gdy zamiast jednej, w matrycy znalazy sie trzy osoby. wszystkie uzbrojone.
- Transporter do mostka - szef uruchomil komunikator - mam pierwsza, ale razem z nia jakichs dwoch typkow. Uzbrojonych.
Fartvic skoczył na równe nogi. Cholera piratów przypadkiem ściągnęliśmy.
- Novakowsky bierz ludzi i do transportera ! – rzucił. Szef ochrony wybiegł, w biegu wzywał sekcję do mobilizacji.
- Szefie wyizoluj broń, nie chcę strzelaniny - zwrócił się do transportera.
Pomieszczenie transportowe.
Szef ochrony wbiegł do pomieszczenia. Rzeczywiście obok Margarite stało dwóch piratów. Pierwsza stała, obok nich, nie robiąc żadnych gwałtownych ruchów. Szef transportera mierzył również do nieproszonych gości.
- Witam na pokładzie USS Copernicus, nie róbcie głupstw a odeślemy was powrotem na wasz statek. Nie chcemy kłopotów. – Novakowsky przyglądał się piratom, którzy wyraźnie wahali się, co zrobić.
Po zmianie otoczenia z ciemnego na jasne i to na dodatek takie z oficerem federacji w srodku wyraznie pomieszalo szyki dwum zabijakom. Tym bardziej ze ich bron nie miala ochoty dzialac.
Jeden zaklal i rzucil sie na oficera transportowego. Przyplacil to trafieniem z fazera na ogluszaniu. Drugi wykazal sie wiekszym rozsadkiem w stal spokojnie. Syknal tylko
- Zaplacicie nam za to.
Frachtowiec, mostek
Kapitan frachtowca zaklal paskudnie gdy okretem znow rzucilo.
- Gondole temu mikrusowi z d..py powyrywam - warknal - wyslijcie sygnal zagrozenia.
Nie ludzil sie specjalnie bo wiedzial ze Syndykat nie lubil wchodzic w droge Federacji. W zamian Federacja zostawiala ich zazwyczaj w spokoju jezeli nie lamali prawa na terenie federacji. A oni nie lamali. Co sie do jasnej wyrabia...
- Dawac mi ten okret na lacznsci
Gdy chwile pozniej polaczenie zostalo ustanowione warknal do dzieciaka na ekranie
- To piractwo! Dopilnuje zeby syndykat zlozyl skarge przed rada Federacji!
Fartvic był zadowolony z przebiegu wydarzeń. Miał gdzieś kulawego kapitana starej łajby.
- Dziękuję za informację, za chwileczkę odeśle pańskich ludzi, czy wie pan, że znalazłem swoją oficer na pańskim statku, ponadto mój wolkański przyjaciel – wskazał na Farchoga - nie będzie miał problemu w uzyskaniu informacji skąd się wzięła oficer Gwiezdnej Floty na pańskim transportowcu. Proszę więc przyjąć swoich ludzi i zapomnieć o sprawie, albo ja ich zatrzymam, a pana oskarżę o porwanie oficera ! Fartvic koniec – z ekranu znikła twarz zmieszanego pirata. Farvic był zadowolony, chociaż trochę zaniepokojony. Najważniejsze, że Margarite dostarczyła bardzo ważnych danych.
W pomieszczeniu transportowym.
Novakowsky słuchał rozkazów chorążego. Unieszkodliwili piratów, oczekując na to czy ich kapitan przyjmie swoich spowrotem czy nie. Jak nie, nareszcie zapełnią się cele.
Kapitan frachtowca zaczal trzasc sie ze zlosci. Przez chwile zalowal, ze tak szybko zabil tego idiote ktory go w to wpakowal. Potem skinal glowa i wylaczyl kanal lacznosci. Nie mial zamiaru ogladac twarzyczki tego dzieciaka.
- Bede musial zorganizowac sobie lepszy okret. I nastepnym razem zmienie cie w atomy, federacyjny bubku - mruknal pod nosem kierujac sie w strone swojej kwatery.
Pietnascie minut pozniej
Na mostek weszla Margerite. Stanela przed fotelem kapitan i z usmiechem podziekowala
- Sir, dziekuje, ze nie zostawil mnie pan tam. To bylo... smierdzace przedsiewziecie. ale sie oplacilo.
Wreczyla kapitanowi trikoder z zapisem skladu chemicznego substancji z pojemnika.
- Nic nadzwyczajnego, zwykle, za przeproszeniem, g..no. No moze troche niezwykle - wskazala na odczyt ciezkich pierwiastkow - sporo tego. Nadawaloby sie do ciezkich replikatorow przemyslowych.
Substancje zawieraja duzy jak na tego typu odpady, odsetek ciezki pierwiastkow. Sklad typowy dla odpadow poprodukcyjnych - uzywanych do ciezkich replikatorow przemyslowych. Takie uzywa sie w stoczniach, przy terraformingu, przy budowie duzych instalacji kosmicznych etc.
Sai patrzył na odczyt.- Ciekawe to potwierdza moje przypuszczenia. Proszę wysłać te informacje wraz z moim raportem przebiegu misji do Dowództwa Gwiezdnej Floty. Margarite przecież wiesz, że ja nigdy nie zostawiam swoich ludzi. Każdy z was może być pewny, że nigdy nie pozostanie sam, tworzymy zespół i tak ma pozostać. – Załoga uśmiechnęła się.- Sir ? A co z piratami ? – zapytał Cingal- Odesłać, kapitan piratów jest rozsądnym człowiekiem i zapomni o całej sprawie. – odpowiedział.- Czyli czekamy na kolejne wytyczne z dowództwa ? - Tak, tymczasem kurs na granice Federacji, wróćmy na swoje terytorium.- Tak jest sir ! Z przyjemnością – powiedział sternik. - Cingal przejmujesz mostek, tylko bez szarżowania – zaśmiał się- Chodźmy, musimy porozmawiać – Fartvic wyszedł wraz z Margarite. Udali się do prywatnej kwatery chorążego.
Fregata Breen, pobliże granicy z Federacją
- I co?
- Juz. Juz... - z cichym kliknieciem odskoczyla pokrywa pojemnika odslaniajac zawartosc - dwa sporej wielkosci pojemniki. Opancerzona lapa Breena zeskanowala je i obaj zasyczeli z zadowoleniem.
- Kurs na najblizszy system Kardassianski. Zabierzcie to do ladowni i zamontujcie wedlug wskazan w torpedach.
Zamaskowany okret zgrabnie zmienil kurs i po paru sekundach wszedl w warp.
Federacyjny Serwis Informacyjny
W dniu wczorajszym okręt patrolowy USS Groszkow, pilnujący dotrzymywania przez Unię warunków traktatu pokojowego, odkrył przerażające zjawisko. Planeta Derassier została całkowicie pozbawiona flory i fauny. Nasz okret przybyl na orbite i mogl zaobserwowac koncowe efekty procesu. Wg uzyskanych informacji, chodzi o broń biologiczną.
Jezeli uzyskamy jakiekolwiek inne informacje, natychmiast je panstwu przekazemy.
Tymczasem informacje z najnowszego pokazu mody...
Ok, narazie okret nie dostanie nowych wytycznych, nakaza ci tylko patrolowanie granicy. Przez najblizsze dwa trzy posty nic 'ciekawego' nie bedzie sie dzialo, mozesz sie zaznajomic ze swoimi podwladnymi 😉
Cingal stał koło replikatora i poruszał nerwowo czułkami. Po kilku próbach nie wytrzymał i krzyknął na całą mesę. - Ty cholero ! – trzasnął ręką w replikator – by ci się obwody popaliły kupo szmelcu ! – Do Andorianina podszedł główny inżynier Farchog.- Czy coś się stało ?- To pan ! Dobrze. Proszę już szósty raz o gorący andoriański gulasz i co ??? Dostaje coś takiego ! – pokazał vulcanowi talerz. - To gulasz. Pańskie zachowanie nie jest logiczne. Prowadzić konwersację z maszyną ? Cingal westchnął. - Ja chce zjeść obiad, a to śmierdzi ! – Cingal odstawił talerz.- Nie, nie śmierdzi, to ludzki gulasz wołowy – odpowiedział vulcanin – całkiem smaczny, podobno.- No i co ?- Logicznym posunięciem byłoby zamówienie innego dania. Wyślę tu kogoś,aby skalibrował replikator. – Farchog pożegnał się i odszedł od wzburzonego Cingala.Margarite szła korytarzem, wszyscy dziwnie się jej przyglądali. Nie wiedziała,dlaczego. Dziwne. Wzruszyła ramionami.