Forum › Rozmowy (nie)kontrolowane › Polityka › "Obys zyl w ciekawych czasach"
Sorki za szczerość, ale wyznawcy ojca Rydzyka się na tej wierze nie bogacą, a jedynym podmiotem rzeczywiście na tym zbijającym krocie jest radio.Wyznawcy O.R. oddaliby ostatnią koszulę dla niego, a jak by wytoczył komuś świętą wojnę to tak samo ślepo i z nienawiścią wykonywali by te polecenia, pewni swojej racji moralnej, jak muzułmanie.Wiec, choć zupełnie z innych powodów niż Barusz, myślę że się mylisz Prezesie 😉
W tradycyjnych kategoriach ekonimicznych w ogóle nikt szczerze wierzący nie bogaci się na swej wierze.
Moze i racja.Niestety słuchacze RM wierza w o. Rydzyka a nie w Boga.
Przypadkiem, zauważyłem, że w polskiej Wikipedii, przy haśle Mahomet jest całkiem duży portret. Obrazy z Mahometem znalazłem też w wersjach niemieckiej i włoskiej, a przeszukałem tylko część języków. I jakoś nikt z tego afery nie robi.
Co do polskiego radykalizmu. Czy uważacie ten komks za obraźliwy:
http://patrys.icenter.pl/comic/006-pope.png
Ja się przy nim szczerze uśmiałem.
Ciekawy link, co wymyslili panowie z pewnej faszyzującej organizacji na Walentynki:
Ha, sam siebie zaskoczę to mówiąc - ale może nie jest to wcale taki głupi pomysł. Grunt, żeby go z rozumem zrealiziwać - i tutaj jedynie można oczekiwać potknięcia 😉
A tak serio - myślę, że akcja dziennika Fakt unaoczniła nam wszystkim, że poziom mediów w Polsce jest bardzo zły. Co prawda w telewizji publicznej wszystko wreszcie zaczyna działać jak trzeba, czego przykładem jest zdjęcie programu Fedorowicza, ale powiedzmy sobie szczerze - media prywatne są zbyt nieokrzesane. Minister wykazał się dobrym sercem i pomógł potrzebującemu (jutro zamiast jechać autobusem sam zadzwonię do Ministerstwa Rolnictwa), a dziennikarze zachowują się jakby to było coś strasznego. A potem się dziwią, że swoje szemrane inte... pakt stabilizacyjny załatwiamy tylko wśród przyjaciół.
Do tego jeszcze ta golizna w gazetach i opisy krwawych zdarzeń, na które na przykład w Gazecie Wyborczej natykają się dzieci w kolejce w supermarkecie, czy wchodząc do samoobsługowego saloniku prasowego.
Skandal! Tego typu tytuły, pokazujące niegodziwości ludzkości powinny być sprzedawane spod lady!
Tak dalej być nie może! Dobrze, że wkrótce będziemy mieli Narodowy Ośrodek Monitorowania Mediów. A i Nasz Dziennik się ugnie, i w końcu przy naszym wsparciu wykupi obmierzły dziennik liberałów pn. "Rzeczpospolita".
Tak więc Panie i Panowie, nie ma się czym przejmować.
PS a ten kabel od Internetu też odetniemy ;P
PS2 - a tego Pana zwolnimy. W Kaczycach nic się nie sypie.
Zastanawiam się tylko kiedy kampania negatywna przestaje być legalna. Bo w to, że informacje zawarte w leksykonie będą na granicy legalności nie wątpie.
Tym bardziej, że akcję koordynuje profesor Nowak, znany z takich "dzieł" jak np. "Kogo powinni przeprosić Żydzi", ech...
IMO w kampanii negatywnej nie ma nic złego. Wyborcy mają prawo do możliwie pełnej informacji o kandydatach, w tym danych z mojego np. punktu widzenia zupełnie nieistotnych (pochodzenie kandydatów, preferencje seksualne itd.). Zresztą fakt, że w kampanii w zeszłym roku wygrzebywano tego typu sprawy był paradoksalnie dowodem na podnoszenie się standardów w naszym kraju. To, że się doń uciekano świadczy o tym, że pod innymi - ważniejszymi, przynajmniej dla mnie - względami kandydaci byli czyści.
IMO w kampanii negatywnej nie ma nic złego.
[post="41279"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]
Moze nie tyle nie ma nic złego ile jest to calkowicie normalna rzecz. Nasze kampanie negatywne to i tak nic w porownaniu z np. wyborami w USA. Tam oczernianie kontrkandydata, wyciaganie brudów z przeszlosci to normalka.
Pamietam jak w trakcie kampanie J. Kerry dowiedzial sie ze jest Żydem a jeden z jego przodkow pochodzi z Polski.
Rownamy do Zachodu takze w tych kwestjach.
Kampania negatywna to jedno, a brudna kampania to drugie.Byłbym daleki od twierdzenia, że nasze kampanie równają do tych zachodnich. Bo na Zachodzie, nawet jak wyciągają brudy, to jest to tylko uzupełnieniem pewnej kampanii programowej. W Polsce o programie mówi się niewiele, a jak już się mówi to się kłamie tak bardzo, że oglądając programy przedwyborcze można umrzeć ze śmiechu. Pół biedy, jeśli to wychodzi od partii takich jak LPR i Samoobrona, których głupotę jakoś się rozumie i w pewien sposób tłumaczy. Ale w momencie, gdy taka partia jak PiS z rozmysłem wprowadza wyborców w błąd - praktycznie na każdym możliwym polu - to przepraszam bardzo, ale Panowie jesteście niepoprawnymi optymistami twierdząc, że równamy do Zachodu.
Byłbym daleki od twierdzenia, że nasze kampanie równają do tych zachodnich. Bo na Zachodzie, nawet jak wyciągają brudy, to jest to tylko uzupełnieniem pewnej kampanii programowej.
Wyciąganie „brudów” jest zawsze uzupełnieniem kampanii, takie zagrania są jednym z elementów marketingowych. Zaprawdę nasze kampanie nie odbiegają znacznie od tych „zachodnich”.
W Polsce o programie mówi się niewiele, a jak już się mówi to się kłamie tak bardzo, że oglądając programy przedwyborcze można umrzeć ze śmiechu.
O programach wyborczych w ogóle mało się mówi, gdyż są one albo zbyt zagmatwane, albo prawie identyczne w swoim meritum jak programy innych partii. Dla przeciętnego wyborcy program jest zbyt „nudną” literaturą. Zwykły wyborca oczekuje sloganów i sprawnie przeprowadzonej kampanii wyborczej, takiej, która udowodniłaby mu, że jego głos nie zmarnuje się a główne założenia programowe (właśnie uwidocznione w kampanii medialnej) pokrywają się z jego wymogami.
Ale w momencie, gdy taka partia jak PiS z rozmysłem wprowadza wyborców w błąd - praktycznie na każdym możliwym polu...
Dlaczego w błąd? Kampania to gra. Dlaczego PIS wygrała? Dlatego że obietnice, slogany trafiły do większej ilości osób niż analogiczne hasła PO. Niestety elementy populizmu bardzo pomagają, wyborcy wahający się najczęściej głosują na partię która „przegada” drugą.
U nas kampanie wyborcze opierają się na jednym, bądź dwóch hasłach, które znajdują się w programie (a czasem nie), np. "walka z korupcją". To hasło jest następnie uzupełniane negatywnymi informacjami o przeciwnikach (czasem są to delikatne sugestie, czasem bezpośrednie ataki). Wygrywa ten, kto ma najbardziej chwytliwe hasło i/lub najbardziej "dokopał" przeciwnikowi politycznemu.Ogólnie rzecz biorąc kampanie wyborcze w Polsce prezentują poziom typowych reklam telewizyjnych z hasłami "w proszku X prałam wcześniej, ale ponieważ niszczył moje tkaniny, piorę w proszku Y", itp.Co do wygrania PiS, a nie PO, to obie partie miały podobne hasła i tak naprawdę ich kampanie właściwie niczym się nie różniły. Stąd w miarę wyrównany wynik obu.
Ściśle tezy o jednym-dwóch hasłach pasują do wszystkich demokratycznych państw na świecie, więc chyba nie ma sensu podkreślać, że dzieje się tak "u nas". Socjotechnicznie jesteśmy nawet bardziej odporni niż np. mieszkańcy Stanów. Nigdy nie zapomnę sceny po ostatniej z debat Bush-Kerry, gdy obaj panowie podchodzą do siebie by podać sobie ręce i kandydat demokratów (ewidentnie znacznie wyższy od przeciwnika) usiłuje go do siebie przyciągnąć, tamten zaś zapiera się nogami. W Polsce - jak wiadomo - prof. Kaczyński nie miał żadnego problemu ze swoim wzrostem.Natomiast teza o podobieństwie kampanii Platformy i PiSu jest imo dziwna. Do dziś pamiętam gadżety z reklamówek partii Kaczyńskich (pluszak, lodówka itd.). Czy ktoś w ogóle zauważył czym posługiwała się PO?