Forum › Fandom › Kluby i grupy › USS Phoenix › O krytykach
Krytyka Niepolityczna
Pewna popularność różnych tam takich tych Jutuberów nie wzięła się z przypadku. Otóż początkowo przynajmniej sprawiali oni wrażenie niezależnych: może i gadali od rzeczy, ale wyglądało, że mówią to, co myślą. Tzw zawodowi krytycy nie mają już tak dobrej opinii, dlatego musieli zostawić sporo miejsca dla tamtych. Spróbujmy przeanalizować przyczyny tego zjawiska:
Zacznę od kryteriów. Wyobraźcie sobie, że ktoś wprowadza sobie takie kryterium oceny filmów, że dobry film to jest taki, którego akcja dzieje się w Kłobucku, a zły to taki którego akcja nie dzieje się w Kłobucku. I według tego ocenia. Wolno mu? Wolno. Ten przykład abstrakcyjny podawałem już kiedyś. Pojawia się problem taki, że takie recenzje są bezwartościowe dla innych. Guzik nas obchodzi Kłobuck i filmy dziejące się w nim. Nie kierujemy się tym kryterium bowiem.
Jak widać nie ma obiektywnych kryteriów. Czy jakieś porozumienie jest tu zatem możliwe? Mamy taki termin jak „intersubiektywny” którego znaczenie jest złożone. Mamy zbiór konkretnych istot ludzkich które istnieją obecnie i mają jakieś swoje spojrzenie na to, co im się podoba. W przypadku filmów mamy takie elementy jak fabuła, scenariusz, dialogi, efekty, muzyka, montaż, postprodukcja i inne tam takie te. Rozumienie ich zmieniało się na przestrzeni lat, ale nie aż tak. Mieliśmy do czynienia z płynnym pojmowaniem przez masę ludzi (tłuszczę), również zmienną. Społeczność ta oczekuje uwzględniania powyższych kryteriów tymczasem w tzw. wypadkach drażliwych mamy do czynienia z ordynarną ściemą. Widz nie jest głupi i potrafi odróżnić opinię wynikającą z chorego gustu recenzenta
od ordynarnej ściemy.
II
Redakcja aby mogła funkcjonować potrzebuje dostępu do materiałów promocyjnych, do pokazów przedpremierowych, możliwości przeprowadzania wywiadów potrzebuje. Jest to zagadnienie przedstawiane fałszywie. Pokaz przedpremierowy to nie jest jakaś zapłata za recenzję pozytywną. Jak wkurzysz za bardzo studio to cię odetną od niego, nie dostaniesz wejściówek i redakcja nie będzie w stanie dostarczyć recenzji na czas. Nie zrobi wywiadu. W warunkach konkurencji utrudni jej to utrzymanie się na rynku. Nie leży w jej interesie zatem glebienie słabych produkcji. Kształtuje ona politykę recenzencką w sposób miękki: zatrudniając osoby z odpowiednio giętkim kręgosłupem ideowym, kształtując je poprzez puszczanie tekstów, premiowanie itp. W efekcie same wiedzą skąd wiatr wieje i jaka jest aktualna mądrość etapu. A jak nie nadążą to szatkownica.
Jutuberzy natomiast robią filmy o tym, co ich interesuje. O tym, co nie interesuje nie robią. Po mnie możecie się spodziewać Gwiezdnych Wojen, Godzilli, Władcy Pierścieni, Star Treka. Nie ma takiej sytuacji że każą redaktorowi robić recenzję filmu, który go nie obchodzi, nie interesuje i o którym nie ma pojęcia. I potem się męczy. Jutuberzy nie są też w środowisku. Nikogo nie znają, ergo nie mają żadnych powiązań, układów, animozji. Oglądają filmy i nagrywają z nich recenzję.
YouTube i niezależność recenzentów wszelkiej maści. Nie jeden już o tym mówił, damy tobie sprzęt do testów ale masz wystawić pozytywną opinię. Są nadal niezależni, ale ci zazwyczaj mają tyle forsy że mogą na to sobie pozwolić.
Spotkałem się z testem opon uniwersalnych, chłop pogadał i w zasadzie jego wnioski były nijakie. Żadnych plusów, minusów. Czemu miał służyć jego test, w sumie niczemu. Czy dostał za to kasę? W moich oczach stracił całkowicie gdy rozwalił auto, potrącił zwierzynę łowną na zwykłej drodze. Stwierdził, każda droga powinna mieć płot. Wyśmiałem jego i wyraziłem swój pogląd nie tylko jako zwykły człowiek, ale jako myśliwy.
Jeżeli chce kupić sprzęt nie opieram się na jednej recenzji z youtube czy recenzji tekstowej.
YouTube i niezależność recenzentów wszelkiej maści. Nie jeden już o tym mówił, damy tobie sprzęt do testów ale masz wystawić pozytywną opinię.
Mam wrażenie, że kiedy pojawiali się popkulturowi youtube'owi recenzenci, było tak, jak pisał S.E., czyli stanowili gromadę naturszczyków, z wszelkimi tego wadami i zaletami, i - jako niszowi - nie podlegali (jeszcze) mechanizmom typowym dla zwykłych influencerów, ale kiedy stali się popularniejsi (przynajmniej niektórzy) w/w mechanizmy z miejsca zaczęły ich wchłaniać - jedni (jak Doomcock) jęli się radykalizować w pogoni za łaskawością algorytmów (i skrajnych grup fandomu), inni (jak Jessie Gender) przesuwać na pozycje mainstreamowych krytyków, jeszcze inni (jak Dave Cullen) wchodzić w układy z producentami (jak wiadomo Matalas udostępnił mu przedpremierowo trzeci sezon PIC, i pochwalił*).
* Przy czym niekoniecznie to znaczy, że musiał się sprzedać, ale fakt, że poczuł się wyróżniony sam w sobie mógł mieć podświadomy wpływ na łaskawość późniejszej oceny. (Oczywiście wypada interpretować wątpliwości na jego korzyść - możliwe, że jest uczciwy, szczery i niepodatny na takie branie pod włos, ale...)