Dla mnie to masakryczny burak z Datą, a jakiekolwiek próby wytłumaczenia jego nagłego powrotu będą naciągane jak skóra Michaela Jacksona. Tak samo twierdzenie, że odrodził się w B4. To, że nucił piosenkę na końcu filmu może oznaczać (w duchu Star Treka), że, kolokwialnie mówiąc, B4 zmądrzeje, ale nie stanie się Datą. Wtedy cały sens istnienia Daty (jako postaci w TNG) staje się bezsensem. Przecież zawsze chciał być unikatowy i niepowtarzalny, a tu nagle Datę można zasejwować, jak to napisał Fluor.