Polityczna poprawność zdobywa kolejne przyczółki w świecie amerykańskich superbohaterów. Poznaliśmy już czarnoskórego Spidermana, Northstar z X-men poślubił swego długoletniego partnera (notabene w DC też ma być jakiś głośny coming out jednej z głównych postaci tego universum), czas na... arabską Zieloną Latarnię.
Wiesz, mi nic nie przeszkadza, ale odnoszę wrażenie że jest to nieco na siłę wkręcane. Zresztą, wbrew pozorom odmienni rasowo czy też seksualnie bohaterowie bywali już wcześniej. Tyle, że może bez trąbienia o tym, jakby było to coś nadzwyczajnego.
Niestety, zastanawiam się kiedy wpadną na to, że przynosi to więcej szkody niż pożytku. A sam debiut śniadego Green Lanterna wypadł podobno obiecująco.