Forum Trek.pl Newsy Fantastyka Mary McDonnell o końcu BSG

Mary McDonnell o końcu BSG

Viewing 1 post (of 1 total)
  • Author
    Posts
  • cinus
    Participant
    #4449

    Gwiazda serialu Battlestar Galactica, Mary McDonnell, znana z roli prezydent Laury Roslin, powiedziała w wywiadzie dla SCI FI Wire, że uważa swoją rolę w finale za "bardzo elokwentną, pełną nadziei i potrzebną".

    Uwaga: SPOILERY DOTYCZĄCE FINAŁU

    [more]

    Roslin ostatecznie poddała się chorobie i zmarła w cichej i poruszającej scenie, przebywając wraz z Adamą. Poniżej prezentujemy tłumaczenie wywiadu z McDonnell, przeprowadzonego przez SCI FI Wire.

    Czy jesteś zadowolona z tego, w jaki sposób zakończył się serial oraz tego, jak podsumowano historię Roslin?

    McDonnell: Byłam bardzo zadowolona z tego zakończenia, głównie dlatego, że niemożliwa będzie eksploracja płaszczyzn poruszonych przez ten show i znalezienie drogi, by ukazać coś niosącego nadzieję. Jeśli powiedziałbyś mi półtora roku temu, że do tego zmierzamy i w ten sposób się to skończy, z nadzieją, pomyślałabym "To niemożliwe." Pamiętam też, jak fani mówili: "To się robi coraz mroczniejsze. Jak oni od tego odejdą?" Czułam zatem, że było to bardzo elokwentne, dające nadzieję i potrzebne. Wydaje mi się, że te idee były dobrze dobrane.

    Przebłyski z pamięci zdrowej, pełnej życia Roslin ukazały znakomity kontrast w stosunku do kobiety, która musiała się naszprycować, by przeżyć ostateczną walkę. Jak Tobie, jako aktorce, podobał się pomysł ukazania takiego kontrastu?

    McDonnell: Myślę, że jest to jedna z najmilszych rzeczy, jaką scenarzysta może zrobić dla aktorki. Żeby być całkowicie uczciwą, muszę zdradzić, że po przeczytaniu tego rozmawiałam z Ronem [Moore] i powiedziałam "To cudowne, że zrobiłeś coś takiego", ponieważ po prostu trudno było patrzeć na Roslin. Ciężko jest oglądać powolne pogarszanie się stanu tej postaci, zaś jej przeznaczenie uwydatniło to wszystko jeszcze bardziej. Jeden telefon, zabawa w łóżku, zdanie sobie sprawy z tego, że życie jest czymś więcej, udanie się na pokład statku... a w konsekwencji wszystko to prowadzi do jej śmierci. Czyż nie jest to niesamowite?

    Jak ciężko było grać scenę śmierci?

    McDonnell: To było bardzo ciężkie. Kiedy lecieliśmy, moja ręka miała opaść, Eddie [Adama] miał ją unieść. Laura była już wówczas martwa, więc jako aktorka nie musiałam robić nic więcej. Wtedy miały na mnie spaść łzy Eddiego, ale to przyprawiło mnie o płacz. W ten sposób Laura wróciła do życia, a my musieliśmy zrobić cięcie.

    Jak podobało ci się siedzenie na sali i oglądanie tej sceny? Czy było to ciężkie przeżycie?

    McDonnell: Widziałam już wiele, więc byłam przygotowana, nie widziałam tej sceny po raz pierwszy. Zostawiłam jednak nieco tajemnicy. Właściwie, to było cudowne. Laura widziała część ekipy, której musiała stawić czoła.

    Ogólna koncepcja BSG przewidywała coś więcej, niż tylko rozrywkę. Co to znaczy dla ciebie, osobiście?

    McDonnell: Czułam się niesamowicie szczęśliwa. Byłam dumna z rezultatów, ale także z powodu, że byłam częścią tego wspaniałego doświadczenia, które połączyło nas tak bezpośrednio i dogłębnie, opowiadając o sprawach istotnych dla każdego z nas. Ludzie, których spotkałam grając swoją rolę, oraz sytuacje, które się z nią wiązały, jak np. przebywanie w siedzibie ONZ... Nigdy nie marzyłam o tym, że coś takiego może się wiązać z rolą w serialu telewizyjnym. To po prostu nie pasuje. Zatem, w stosunku do BSG czuję przede wszystkim wdzięczność, bo to doświadczenie dotknęło nie tylko bohaterów, ale też wszystkich ludzi związanych z serialem. Poza tym, gdy odwiedzałam ONZ, pomyślałam: "No cóż, tu właśnie jesteś. Ci ludzie próbują być niezwykle rozważni, chcą zmienić naszą przyszłość." Te komitety - Praw Człowieka, Terroryzmu, Dzieci - są reprezentowane przez ludzi, którzy naprawdę chcą coś zmienić, a nam pozostaje zostawić ich samym sobie i pozwolić myśleć. Dlatego czuliśmy się wyróżnieni możliwością spotkania z nimi.

    Jak ciężko będzie przebić tą rolę?

    McDonnell: Bardzo ciężko! By odpowiedzieć uczciwie, czuję, że muszę nieco zwolnić i zachować trochę czasu dla siebie, ponieważ mam teraz duże oczekiwania, oraz dlatego, że teraz już wiem, iż można stworzyć bohaterkę w sile wieku, która wciąż może doświadczyć miłości. Dlatego mam wielkie oczekiwania. Nie zawsze odnajdę to w scenariuszu i akceptuję to. Chodzi mi głównie o to, że czuję się rozpieszczona przez Rona i jego scenarzystów, oraz przez Eddiego i w ogóle przez wszystkich. Choć może nie... rozpieszczona. Raczej... podniesiona na duchu i nie chcę utracić tego uczucia. Oswojenie się z tym może zająć trochę czasu.

    Źródło: SCI FI Channel [/more]

Viewing 1 post (of 1 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram