Forum Fandom Opowiadania Cykle opowiadań dział tymczasowy Kontynuacja SGU

Kontynuacja SGU

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 25 total)
  • Author
    Posts
  • rick
    Participant
    #6260

    S03E01 - "Fearless"(by rick)Cisza która towarzyszyła lotowi Destiny pośród oceanu nicości była była tak dojmująca że wydawało się że zaraz przerodzi się w grzmot rozdzierający wrzechświat niczym Wielki Wybuch z jego początku. Statek wydawał się być niemal nieruchomo zawieszony w przestrzeni a lekka niebieska mgła okrywała go niemal niewidocznym całunem jak statek widmo na czarnym morzu w drodze do swego przeznaczenia w krainie Hadesu - wiózł on bowiem na swoim pokładzie zamkniętych w sarkofagach ludzi w stanie niewiele odbiegającym od śmierci. Lecz martwotę statku zakłócało jedno małe światło które tliło się migotliwym blaskiem na szczycie jego wielkiej wieży górujacej nad całym pozostałym pokładem.- Cześć pułkowniku, jak się spało?- Eli daj mi chwilę ok? - przeciągłe westchnięcie mówiło niemal wprost - cholera to chyba nie dla mnie- Chwila już mineła spał Pan prawie pół roku to chyba wystarczy jak na drzemkę?- Dobra strzelaj - bo chyba nie jesteśmy do cholery tam gdzie powinniśmy być?- No na razie jeszcze nie - ale wciąż żyjemy a to chyba nie tak źle- Ok co do tej pory przespałem? - Sporo się wydarzyło - ale lepiej porozmawiajmy na mostku,muszę Panu coś pokazać..Byli już w drodze kiedy Young się odezwał:- Wierzyłem od początku że dasz sobie radę,ale co się właściwie działo?- Oh pułkowniku to nie było wcale takie trudne - po prostu już na samym początkustwierdziłem że jak jedna kapsuła uległa uszkodzeniu to może się tak stać z kolejną-dlatego ktoś na pokładzie powinien pozostać i czuwać w razie jakiejś awarii chociażby samych kapsuł ale nie tylko..- No dobrze ale co energią do systemów podtrzymywania życia?- Po prostu przekierowałem energię z zasilania głównej broni Destiny na systempodtrzymywania i odizolowałem jeden poziom razem z mostkiem do reszty statku..- A jaki jest obecny stan zasobów energii?- No cóż aktualnie jest powyżej połowy - ale dokonałem też kilku innych drobnych usprawnień..- Dobra o szczegółach porozmawiamy później - na razie to mi wystarczy - cieszęże cię znowu widzę.. Mostek tonął w lekkiej poświacie odbitej od mgły spowijajacej statek z zewnątrz.Ekran holograficzny był włączony i przedstawiał nikłą ścieżkę pośród otchłani gwiazd. - To jest to co chciałem Panu pokazać - zaczął niepewnym głosem Eli - wskazując obraz na wyświetlaczu - w kilka miesięcy po waszym 'zaśnięciu' odebrałem standardowe wezwanie z Ziemi. Po znalezieniu się w SGC przekazali mi interesujące wiadomości.Ekipa SG-1 po przejściu przez superwrota znalazła w galaktyce Ori ciekawe znalezisko - prototyp urządzenia do ładowania kondensatorów energią prosto z gwiazdy-podobnych do naszych.Informacja o tym była dość głęboko ukryta w achiwum na Atlantydzie.Niestety urządzenie jest w kiepskim stanie-jest zakopane głęboko pod ziemią na planecie orbitującej niemal w koronie swojej gwiazdy-czerwonego olbrzyma-znalezione tam wrota miały tylko osiem symboli ale dr.MacKay spróbuje dostosować wrota wypożyczone z Langary-trochę się targowali- do tamtego interfejsu konsoli tak że bedą wkrótce gotowi po podjęcia próby łączności z nami i otwarcia tunelu.To niestety może być tylko jeden raz i mamy do wyboru - otworzyć tunel w jedną lub w drugą stronę - SGC zdaje sobie sprawę z nastrojów na pokładzie tak że przekazało mi na razie obudzić tylko Pana w celu konsultacji w SGC - oni już tam czekają a tamto słońce-o którym wspominałem-jest niestabilne i ma tendencję do zwiększania swojej objętości tak że zostało już niewiele czasu jak pochłonie planetę a wtedy z transportu nici..W SGC było jasno jak w dzień-po tonących zwykle w mroku korytarzach Destiny Young czuł się niemal jak na środku miasta. Telford uśmiechnął się nieznacznie podając mu rękę. - Witamy Pułkowniku co powie Pan na małe przyjęcie? Chyba są tu wszyscy - generał O'Neill,Woolsey,McKay a nawet pół IOA że nie wspomnę o wiceprezydencie.. - No chyba nie zapowiada się koniec świata? Bo inaczej byłbym rozczarowany -powiedział z lekkim przekąsem Young. - Na to akurat się jeszcze nie zanosi-odpłaciliśmy się z małą nawiązką tym bydlakom z Lucian za ostatni zamach na Ziemi - ale za to ma związek z misją w której Pan uczestniczy - zapraszam przodem - wskazał Telford - Szanowni Państwo - jak już zapewne część wie uzyskaliśmy możliwość realnego wsparcia misji Destiny - zaczął O'Neill ponieważ Stany są dość "biednym" krajem poproszono tu państwa o niezbędne konsultacje w sprawie perspektyw-w tym finansowych- wsparcia misji Destiny. - Dlaczego mnie o tym nie poinformowano? - tu zwrócił się głośno ambasador Chin Li do O'Neilla. Wy ciągle tylko chcecie więcej i więcej a na to nie stać mojego jeszcze "biedniejszego"(sarkastycznie) od waszego kraju - co dostaniemy w zamian, czy znowu górę nic nie znaczących i pustych obietnic? - Jeśli można wolałbym to omówić w drugiej części spotkania -starał się tonować O'Neill-na razie proszę płk.Younga o przedstawienie nam sytuacji na samej Destiny - Hmm no tak byliśmy w niezłych opałach i wydaje się że jeszcze się one nieskończyły-Eli wykonał kawał dobrej roboty podczas naszej 'drzemki' ale sytuacja jest dalej co najmniej niepewna -potrzebujemy wszystkiego co jesteście w stanie nam zaoferować -brakuje prawie wszystkiego od amunicji do tak trywialnych rzeczy jak sznurówki do butów czy pasta do zębów nawet nie wspominajac o prawdziwej kawie..- nie wiem jak długo jeszcze pociągniemy na tej 'diecie' - tu wykonał znaczący ruch ręką. - Pułkowniku Young mam tylko jedno ale zasadnicze pytanie - kontynuował O'Neill czy ta załoga jest w stanie wykonywać pańskie rozkazy jeszcze przez przynajmniej rok? - nasi eksperci doszli do dość niepokojących wniosków że dalsza de facto izolacja od swoich rodzin czy partnerów może wywołać iście destrukcyjny wpływ na morale wiekszości członków ekspedycji i że możliwość otwartego buntu na pokładzie jest więcej niż realna.. - No cóż nie mogę ręczyć za każdego -przez jego twarz przeleciał lekki cień - jest kilkoro takich których najlepiej zostawić w zamrażarkach ale na większości można polegać lecz jak zareagują w naprawdę ekstremalnej sytuacji naprawdę trudno mi powiedzieć - to przecież cywile... - No cóż dziekuję i za to - przerwał mu O'Neal - mam w takim razie obowiązek i przyjemność zakomunikowania państwu o podjęciu decyzji przez nasze najwyższe czynniki o nie tylko pełnym wsparciu załogi Destiny w jej niewątpliwie arcytrudnej misji ale przede wszystkim o tym że postanowiliśmy utworzyć przyczółek Ziemi w galaktyce Dron - nazwijmy ją tak dla uproszczenia - Wiem - i tu znacząco przeniósł wzrok na przedstawiciela Chin - że mimo kontroli sprawowanej nad statkiem-miastem Atlantyda przez IOA wielu ma nam za złe że przebywa ono ciągle na terytorium USA i to my odnosimy z niego największe korzyści.. - Otóż pragnę poinformować zebranych że została podjęta decyzja o wysłaniu w ciągu najblizszego roku Atlantydy - oczywiście z międzynarodową starannie wybraną obsadą w celu wsparcia Destiny do galaktyki Dron i założenia tam stałej bazy. Szmer niedowierzania przemknął po zebranych - Jak to? a zasilanie? - nawet z trzema ZPM a wiemy że ich nie macie -tu złośliwie się uśmiechnął przedstawiciel Rosji-nie zdołacie tego dokonać nawet przeciażając napęd tunelowy? - Doceniam pańską przenikliwość - odniósł się z wyraźnie studiowaną starannością O'Neal - chodzi o to że dzięki bazie danych z Atlantydy którą wreszcie udało się skopiować-oczywiście "pod pełną kontrolą miedzynarodową"-tu ukłonił się w stronę zebranych -a w duchu uśmiechnął się do swoich myśli.. - daje nam ona możliwość wytwarzania nowych materiałow i technologii - czyli teoretycznie - spojrzał szybko na MacKaya możemy spróbować wytworzyć kondensatory i przekładniki mocy podobne do tych jakie posiada Destiny na podstawie urządzenia znalezionego w galaktyce Ori i spróbować zabudować je na Atlantydzie.. - A sama Atlantyda nie będzie już niezbędna do obrony Ziemi po wprowadzeniu do służby zmodyfikowanych krążowników klasy Hammond z mocno wzmocnionym promieniem Asgardu.. Doktorze McKay? -Taaak..? ,a ooch przepraszam ale zajmowało mnie w tej chwili coś innego.. - tak, no cóż ten rok to może być większy postęp w historii ludzkości niż całe poprzednie tysiąclecie - zaczął z typową dla siebie emfazą - oczywiście nie da się zagwarantować że będzie działało na 100% ale.. - Da się to zrobić czy nie - odezwał się przysłuchujący się do tej pory wiceprezydent Hara(japończyk z pochodzenia-'ukłon' prezydenta w kampanii w stronę elektoratu z azji i samej azji) - co mam powiedzieć prezydentowi? - Nooo więc nie można tego z całą pewnością stwierdzić - zawsze może pójść coś nie tak.. - ludzie z którymi muszę pracować... zawachał się MacKay i uśmiechnął się bezradnie - Dziękujemy panu Doktorze za jakże wnikliwą analizę naszych możliwości - ton głosu O'Neilla świadczył o czym więcej niż zwykłej irytacji - zbladł nieco a jego sylwetka zesztywniała - Muszę zapoznać państwa z symulacją jakiej dokonali nasi najlepsi analitycy - kolektyw dron to nie jest zwykły problem-te maszyny 'myślą' i rozwijają swój potencjał w postępie geometrycznym - 'myślą' oczywiście na swój sposób - tu wydął pogardliwie usta - jednak ich dotychczasowa ekspansja-a do uzyskania tych danych przyczyniła się w dużym stopniu praca pana Elijacha z załogi Destiny - tu spojrzał z uznaniem na Younga - pozwala ekstrapolować ich postęp-a co zasadnicze-pan Elijach odkrył również że odbywa się on głównie drogą wrót rozstawionych na trasie lotu Destiny i w przeciągu nie więcej niż 100 ziemskich lat pokonają one tę trasę osiągając Ziemię - oczywiscie absorbując po drodze zasoby wielu galaktyk.. - To nie jest tylko przypuszczenie ale realne niebezpieczeństwo - w tej chwili nie są jeszcze wystarczająco liczni ani zaawansowani ale to się może szybko zmienić po wchłonięciu zasobów i technologii napotykanych po drodze cywilizacji.. - Tak więc oficjalnie w imieniu naszego rządu i wierzę że w interesie całej ludzkości proszę wszystkich obecnych tu przedstawicieli innych narodów o jak najdalej idące wsparcie jakiego tylko mogą udzielić - chodzi o przetrwanie nas wszystkich a maszyny nie odróżniają narodowości..Zebrani już się rozeszli a w pokoju narad zostali tylko Young i O'Neill -To większe szambo niż to na które się nieopatrznie zapisałem - zaczął Young -No cóż możesz mi wierzyć że to zawsze tak wygląda na początku - O'Neill był już stary ale oczy błyszczały mu dawnym blaskiem - Oddałbym swoje najlepsze kije golfowe by być tam razem z wami-wierz mi diabeł wydaje się straszny do czasu jak go chwycisz za rogi wtedy okazuje siętylko zwykłą stertą mięcha które można przyrządzić według swojego sposobu..- Rozumiem generale ale ofensywa? tutaj,teraz ,z tymi ludzmi i z tymi zasobami? czy nie jest to fatalne przecenianie naszych możliwości.. -Young nie ukrywał swojej rezerwy- Dokładnie tak - a co mieliśmy wcześniej rzucając wyzwanie Goauld najpoteżniejszej rasie w galaktyce? - co najwyżej błędne mniemanie o sobie a jednak się udało i zobaczy Pan - tak będzie i tym razem.. No dobrze ale chyba mamy jakiś plan bo na razie trudno mi go dostrzec? - nie ustawał- Zrobi Pan dokładnie to co powiem: obudzi personel wyłącznie wojskowy i kilku jajogłowych-już do swojego uznania-żadnych cywili-ciągle 'jojczą' zamiast pomagać no i będą ciągle kombinować jak tu wykrecić jakiś numer - już ja dobrze znam tą cywil bandę..- Dostanie Pan uzupełnienie w ludziach i sprzęcie - to na razie a za półtora roku góra dwa miejmy nadzieję zamelduje się u was Atlantyda z całym dobrodziejstwem inwentarza-planujemy załadować na pokład prócz kilku eskadr myśliwców dwa zakonserwowane kompletne krążowniki klasy 'Hammond' - powinniście dać radę obojętnie jak wielkie byłoby zagrożenie.. A teraz czyli w ciągu tygodnia otrzyma Pan materiały przez wrota-miejmy tylko nadzieję że 'to' wypali bo jak słyszę MacKaya to chętnie bym go zwyczjnie zastrzelił - dobrze że on lepiej robi niż gada.. - Przygotowaliśmy dla Pana kilka nowych 'zabawek' m.in nowe pociski manewrujące ze zmodyfikowanymi głowicami z naquadrii,jak też mini wersję F-302 złożoną w skrzyniach do montażu na miejscu-w sumie sześć sztuk-powinno wystarczyć na jakiś czas.. Oprócz tego oczywiście dostanie Pan też komplet przenośnych generatorów naquada i zwykłe ładunki w postaci min.O drobniejszym wyposażeniu nie warto wspominać-jestesmy jednak ograniczeni wielkością waszego pomieszczenia wrót gdyż żeby zapobiec uszkodzeniu ładunku należy wczesniej wyłączyć grawitację, no i nie może tam być nikogo nawet w celu przeniesienia ładunku w głąb statku ze względu na możliwe kontuzje. Rozumiem że to rozkaz? Ale dlaczego właściwie pchamy się w tą całą hecę z dronami bo przecież możliwe że nawiązalibyśmy łączność z tą "nadrasą" a tamci by ich zdmuchneli jak popiół z papierosa.. no i to dopiero za sto lat - wybaczy Pan generale - ale tego nie mogę po prostu zrozumieć.. Zapomina Pan o jednym - gdzieś tam są nasi ludzie - m.in Pana potomkowie którzy przeszli pewnie całe kręgi piekielne mając nadzieję na pomoc z naszej strony - Prezydent powiedział mamy obowiązek pomóc tym ludziom bo kim byśmy byli gdybyśmy zostawili samych siebie na pastwę złego losu? Analitycy doszli do wniosku że dzięki m.in technologii maskowaniaudało się choć części z nich ukryć przed dronami ale być może że jeszcze nawet walczą.. Tak czy inaczej Pańskim bieżącym zadaniem jest po prostu sprawdzenie tego - rok do wysłania Atlantydy powinno być wystarczające - jeszcze jakieś pytania? bo jak nie to chodzmy się napić zanim Pan wróci bo coś zaschło mi w gardle od tego ciągłego gadania - cholera starość nie radość..McKay zchodził właśnie z rampy wrót na Hadesie - nazwa była tu raczej na miejscu - wielka sztolnia wykuta w litej skale wznosiła się na dziesiątki metrów w górę i przywodziła na myśl ten mitologiczny podziemny świat-przy tym ściany były brązowe i niestety w wielu miejscach już mocno popękane a gigantyczny żar panujący na powierzchni dawał się odczuć nawet tu pomimo stale pracującego na przeciążeniu chłodzenia. - Hej McKay znowu tylko na gotowe? - to jak zwykle dowcipnie ale i zaczepnie powitała go płk.Carter.Tak, Carter -pomyślał McKay - to zawsze musi być właśnie ona-by tu być i jak zwykle odebrać mu całą należną chwałę.. Spojrzał jednak na nią -z zaskoczeniem dla samego siebie - z cieniem dawnej sympatii - Nie ma tego złego.. Pewnie wystarczająco tu już nabałaganiliście by znowu stary McKay musiał wszystko posprzątać.. - No dobrze 'staruszku' -powiedziała z uśmiechem - chodz ze mną, zobaczymy co jeszcze potrafisz..Young otworzył oczy po powrocie na Destiny - co za dziwaczne uczucie - chyba się nigdy do tego nie przyzwyczaję - już raczej wolę hibernatory niż to-pomyślał - Jakie wiadomości pułkowniku? - Eli oczywiście nie miał żadnego szacunku do stanu po przejęciu świadomości - No cóż ty jako cywil zostajesz zmilitaryzowany ze skutkiem natychmiastowym - to była sugestia O'Nealla po jednym 'głębszym' ale i jemu raczej odpowiadała -zakomunikował Young- Ależ pułkowniku ja jestem prawie pacyfistą - nie można zrobić ze mnie żołdaka..- Wiem o tym dlatego pozostaniesz na kontrakcie wojskowym jako pracownik cywilny armii - jednak droga służbowa jest oczywista - będziesz niestety musiał-przynajmniej oficjalnie - słuchać rozkazów 'góry' a wiesz że Telford został szefem SGC..- Nie mieli kogoś lepszego? choćby Shepard lub pułkownik Davis? - szczerze zdziwił się Eli- Podobno został bombastycznym 'bohaterem' ostatniej imprezy z luckami-dał im trochę popalić to fakt ale obawiam się że ich tylko jeszcze bardziej rozdrażnił i wrócą szybko w większej liczbie i bardziej wkurzeni.. - No cóż musisz tylko uważać by się z czymś nie wychylić i tyle - mają podobno przysłać mojego zastępcę do spraw taktyki a ja dostałem 'kopa' w górę na dowodzenie całą operacją na miejscu-a i to tylko dzięki osobistemu wstawiennictwu u prezydenta Jake'a bo Woolsey chciał i mnie wymienić..- Aha no i 'reaktywujemy' tylko wojskowych i większość naukowców - a minimalną liczbę cywili-od tej chwili to operacja wyłącznie wojskowa - A co z tą z IOA?- Tą też niestety musimy obudzić - Woolsey nie chciał o tym nawet słyszeć żeby zostawić ją w komorze,a za to O'Neill wspominał że znowu może narobić nam kłopotów..Atlantyda spokojnie kołysała się na falach południowego Pacyfiku na terenie byłego poligonu nuklearnego na wyspach Marshalla,lekka bryza wiejąca od wyspy zdawała się jeszcze -obecnymna galerii widokowej ludziom - tchnąć dawnym atomowym żarem niegdysiejszych eksplozji.Wielkie czerwone słońce było już nisko nad horyzontem rzucając głęboką poświatę na rozmawiających ściszonymi głosami jakby w obawie przed urzekającym pięknem tego zjawiska. - Doktorze Jackson wygląda na to że spełni się wreszcie pańskie dawne życzenie-rzucił Woolsey - No cóż miło będzie znowu być tam gdzie jeszcze nikt nie był na tej 'ostatecznej granicy' razem z załogą Destiny..- Zrobił Pan dużo przez ostatnie trzy lata przebywając na Atlantydzie nie będzie Panu żal sięprzesiadać?-Wie Pan przecież że Atlantis pozostanie na razie na stałe w galaktyce Dron - nic tam po mnie- wydaje się że dr.Rush musi się zmagać z powszechnym brakiem akceptacji dla tej misji o przecież zupełnie niewyobrażalnej doniosłości jaką podjęli z takim ryzykiem i oddaniem już przecież przed milionem lat nasi przodkowie - przyda mu się lekkie podtrzymanie na duchu no i mała pomoc merytoryczna..-Zgadza się - jest Pan jak do tej pory największym niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie Pradawnych - z pewnością nie pogardzi takim towarzystwem jak pańskie..-Czy Atlantyda zachowała jeszcze jakieś niespodzianki?-Jak Pan wie największym osiągnięciem 'obronnym' Pradawnych odnalezionym w bankach pamięci była opracowana prawie kompletnie technologia przesunięcia fazowego materii w n-wymiarze co powoduje jej 'nieobecność' w bieżącej przestrzeni a więc czyniąc zupełnie nieszkodliwym dla każdej formy konwencjonalnego ataku pociskami czy bronią energetyczną-pradawni byli bardzo blisko jej ukończenia - wtedy być może nie musieli by opuszczać Atlantydy a historia potoczyłaby się inaczej..Tak no cóż może mieliśmy nawet 'szczęście' że tak się nie stało - kto to może wiedzieć..- A z rodzaju broni ofensywnych?- Tak pradawni wcześniej prowadzili prace nad wykorzystaniem tuneli subwymiarowych jako swego rodzaju broni - niestety obecnie - ze względu nasz obecny stan zaawansowania nie jesteśmy w stanie zbudować nawet prototypu być może dopiero za kilka lat -i to optymistycznie licząc- będzie to już możliwe lecz niestety jeszcze nie teraz.. - Muszę już wracać do kraju z tej miłej 'wycieczki' czyli oficjalnie inspekcji Atlantydy choć z chęcią pozostał bym trochę dłużej-macie tutaj takie urocze widoki.. - mam nadzieję że się kiedyś jeszcze spotkamy - życzę powodzenia doktorze Jackson - aha postanowiono wstępnie że instalacja systemu wymienników mocy Atlantyda odbędzie w bazie marynarki Bangor w stanie Washington - teren jest dość odpowiedni no i dobrze zabezpieczony a poza tym blisko do głównych wykonawców w Kalifornii no i zakłady Boeniga też są tuż obok.Na Hadesie Mackay właśnie kończył mostkować obwód polaryzacji biegunowej zasilania wrótprzywiezionych z Langary.- Hej MacKay chyba nie chcesz wysadzić tego miejsca w powietrze jak zwykle? - bo robisz to jakbyś grzebał przy bombie - ha ha to Carter nie mogła się powstrzymać od drobnej złośliwości-Nie mam w zwyczaju wysadzać-jak to nazwałaś-nic a zwłaszcza samego siebie - lepiej sprawdź checksum odczytu raportu konsoli - powinien się wreszcie zgadzać - cholera nawet Pradawni nie byli doskonali i nie zadbali o kompatybilność swoich wcześniejszych zabawek..Uwaga podaję próbny adres - zasilanie wrót funkcjonuje, odczyty pseudowymiarowe w normie piewszy symbol wybrany i zaskoczył - chyba działa!Nowe wrota otworzyły się z głośnym puuufffff po czym łagodna tafla niby cieczy zalała całepomieszczenie błękitną drgającą niby szlachetny topaz poświatą.Pomieszczenie komór hibernacyjnych było jasno oświetlone ale już prawie opustoszałe - ostatnia komora do aktywacji otworzyła się po czym Camile Wray półprzytomna niemalupadła na posadzkę. Young podał jej swoją rękę.- Dziekuję pułkowniku - widzę że jeszcze kindersztuba obowiązująca w lotnictwie nie odeszła całkowicie w niebyt- Nie ma za co - jednak mam Pani do przekazania niezbyt dla Pani pomyślne nowiny - niestetynie będzie miała Pani komu 'przewodzić' - wszystkie te sekretarki i inny personel pomocniczy pozostaje na razie w hibernatorach - oczekujemy uzupełnień a stan zasobów statku jest ograniczony do pewnego poziomu - postanowiono że bedzie to personel wyłacznie wojskowy który ma dotrzeć tu już za kilka dni.-Czyli dopiął Pan swego - chciał Pan przecież władzy absolutnej? to takie przewidywalne..-Może się Pani z tym nie zgadzać ale musimy nadal razem współpracować - obawiamsię że nasze kłopoty dopiero się zaczęły..- Pułkowniku możemy oczekiwać otworzenia tunelu z Hadesu w ciągu najbliższej godziny czy mam wyłączyć grawitację i odizolować pomieszczenie wrót?- Wykonać - rzucił krótko YoungTelford osobiście odprawiał personel wojskowy udających się na Destiny - specjalnie w tym celu przybył wcześniej na Hades.- Wasza wyprawa to nie tylko wsparcie - to szansa całej ludzkości na wypełnienie testamentujaki przekazali w nasze ręce nasi przodkowie w zaufaniu że potrafimy kontynuować ich dzieło - Więc nie zawiedzmy ich i zróbmy to! - nie okażmy się od nich gorsi i udowodnijmy że na to nas stać.Zadania jakie was czekają będą skrajnie wymagające - ale jesteście na nie gotowi - załoga Destiny pokazała że nawet cywile mogą - gdy chcą - dać radę - pokażcie że też to potraficie!!!Yeah! Yeah! Semper Fi - Zawsze Wierni! Advance! Gung-Ho! Win or Die!!! - wrzawa i bojowe okrzyki jako że więszość stanowili żołnierze,piloci a także technicy Korpusu piechoty morskiej.Wrota już były otwarte i skrzynia za skrzynią toczyła się na przytwierdzonych do ich spodu paletach wyposażonych w rolki - operacja odbywała się bez przeszkód i dziesiatki skrzyń ze sprzętem znikały jedna za drugą zanurzając się w mieniących się blaskiem czeluściach wrót.- Życzę szcześcia majorze Woodward - przyda wam się.. - Once a Marine, Always a Marine(marine zawsze pozostaje marine-tu: niezależnie od okoliczności zawsze będziemy gotowi je pokonać)- Dobra - personel może zacząć już przechodzić-powiedział McKay Żołnierze sprawnym i szybkim krokiem przechodzili przez wrota a że było ich niewielu-tylko około 30 ludzi to szybko ostatni znikł za taflą wrót.-Pułkowniku odebraliśmy już prawie cały sprzęt - spokojnie stwierdził Eli - teraz pora na ludzi..O cholera- coś nie tak -tunel faluje -(wrota się dezaktywują) otrzymuję dane o zerwaniu połączenia - jedno ogniwo na trasie przestało funkcjonować-Co się do cholery stało? - Young nie ukrywał swojego zdenerwowaniaNie wiem dokładnie ale jedne wrota przestały odpowiadać - być może zostały zniszczone-Zniszczone!? Przez kogo??-Sir ,sądzę że drony mogły wykryć aktywowane wrota i będąc w pobliżu po prostu je rozwaliły..-A co z ludzmi - co się z nimi do cholery, stało?-Może 'wyrzuciły' ich poprzednie wrota-te przed przerwanymi-to całkiem możliwe,sir sądzę że mogą żyć lecz jeśli tamci ich szukają..- A więc podsumujmy - zaczął odprawę Young - co już mamy: wyrzuciło ich dość blisko zaledwie kilka systemów stąd zatem dzień drogi w FTL - ich statki dowodzenia są tak samo szybkie jak my jednak w jednym sektorze może być ich maksymalnie kilka- tyle ile jest też max planet z wrotami - zatem czeka nas bitwa z kilkoma jednostkami wroga - przy tym trzeba niestety przyjąć (z tego że wyciągali wcześniej wnioski ze swoich niepowodzeń z konfrontacji z nami - że być może użyją nowej taktyki w tym taranowania samymi statkami dowodzenia - to prosty wniosek wynikający z ekstrapolacji ich dotychczasowego postępowania - próbują nowych bardziej bezpośrednich metod jeśli stare nie wystarczają- to prosta matematyka - a tak własnie 'myślą' maszyny. Mamy ten niewielki handicap ich przewidywania lecz oni ciągle mają przewagę liczebną- czy możemy coś zrobić by ją zniwelować? - Poświęcenie ostatniego promu oczywiście odpada musimy mieć możliwość ewakuacji naszych gdyby wrota na miejscu zostały zniszczone.- Możemy przecież sami zrobić zmyłkę - odezwał się Scott - widziałem przy wrotach że przybyły nowe boje sygnalizacyjno-nawigacyjne wyślijmy je przez wrota na maksymalny zasieg do któregoś z układów po drodze niech nadaje wezwanie o pomoc wtedy oni tam skoncentrują wiekszość swoich sił w oczekiwaniu na nas a my polecimy dalej i podejmiemy swoich zanim tamci zdołają się zorientować - wiem że to był by kiepski plan na ludzi ale te maszyny może ten jeden raz dadzą się na to nabrać..No cóż nie wymyślimy chyba nic już niczego lepszego zwłaszcza że nie mamy czasu na dalszedyskusje - więc dobrze - chyba że ktoś ma coś lepszego?Nie widzę - zatem postanowione - proszę udać się na swoje stanowiska.. odprawa zakończonaGłęboko w trzewiach planety Hades panowała goraczkowa krzątanina McKay kończył właśnie wydawać dyspozycje przybyłym technikom dotyczace demontażu kondensatorów mocy - No cóż Carter mam nadzieję że dacie radę w tej waszej strefie 51 przełożyć projekt kolektorów energii które skopiowaliśmy z ich bazy danych a których nie możemy zabrać z powierzchni na technologię zdolną do wytworzenia przez nasz przemysł.. - to przecież tylko przerośnięte prawie zwykłe kolektory słoneczne - chyba nie powinno to stanowić dla was zbyt dużego problemu? - zaśmiał się głośno- McKay martw się lepiej jak się zabierzesz za przerabianie Atlantydy - by nie pokazałatobie figi z makiem.. Telford jak zwykle robił co do niego należało: część sprzętu była wysyłana bezpośrednio przez wrota a same kondensatory bezpośrednio do ładowni Hammonda- Dobra Panowie zwijamy się stąd jeszcze parę godzin i tego miejsca po prostu nie będzie -słoneczko zrobiło się właśnie cokolwiek nerwowe.. Young stał na mostku i wpatrywał się w wykres planowanej trasy misji ratunkowej- Zakładając że statki dowodzenia dron 'ruszą się' po odebraniu sygnału z boi optymalnie było by umieścić ją gdzieś w połowie drogi między nami a zaginionymi - w tym czasie oni będa zmierzać do tej planety a my dokładnie w przeciwną stronę.. powinno dać to nam trochę czasu na poszukiwania na planecie bo pewnie byli zmuszeni oddalić się od wrót jak tamci wysłali drony na ich poszukiwania w pobliżu wszystkich możliwych wrót na planetach czyli właściwie tylko na kilku.. to musi być sporo dron - mam nadzieję że znaleźli dobrą kryjówkę.. Wypuścili wcześniej sondę i Destiny podchodził już do planety- Uwaga wyjście z FTL za 10 sekund - 3... 2... 1... już jesteśmy pułkowniku - zameldowała porucznik- Czy są odczyty jednostek wroga? - Chyba jesteśmy tu sami pułkowniku- Dobrze - wysłać prom w pobliże wrót - nie możemy ich na razie uruchomić i wysłać kina dla nawiązania łączności bo tamci szybko się zorientują i zareagują na to.- Scott jest Pan gotowy?-Oczywiście pułkowniku-Niech Pan przywiezie ich całych i zdrowych,no i nie marudzcie za długo z pobytem na miejscu-No cóż - postaram się..- Liczę na to - szczęśliwej drogi-Dziękuję pułkownikuMajor Woodward klęczał na jednym kolanie i obserwował przez lornetkę przedpole.-Poruczniku Harris proszę wysłać zwiad do tych ruin może coś tam znajdziemy - a my zostaniemy w pobliżu wrót - może nasi się wreszcie pojawią... - Yes,sir - wrócimy najdalej w ciągu kilku godzin Prom znajdował się już w drodze do powierzchni kiedy ostry sygnał indykatora zabrzmałprzeciągle na mostku Destiny- Co jest poruczniku?- Mamy kontakt z jedną droną - leci w naszą stronę..- No cóż odkryli nas - po jakim czasie można się ich spodziewać?- Będą tu najdalej za 10 godzin - przynajmniej pierwsza fala jednostek - odezwał się dotychczas milczący Rusch - potem przybędą kolejne.. - A więc mamy coraz mniej czasu ,gdzie znajduje się prom?- Właśnie wszedł w atmosferę..- Dobrze w takim razie otworzyć wrota ,wysłać kino i nawiązać łączność z naszymi ludzmi napowierzchni- Oczywiście,sir..Scott starał się z trudem zapanować nad sterami - planeta wydawała się mieć dość niestabilny klimat - w atmosferze szalała burza z piorunami a wiatr przekraczał 100 mil na godzinę- Cholera - ale jazda co poruczniku? - to próbował-siedzący tuż obok na miejscu drugiego pilota - rozładować panujące od chwili wylotu napięcie Greer- Nie mogę nawiązać łączności z nimi w tych warunkach - możemy spróbować dopiero jakznajdziemy się na wysokości drzew..Harris prowadził swoją drużynę zwiadu marines wąskim duktem w stronę pobliskich zabudowań - widać że droga była nieużywana od dość długiego czasu - środek i pobocza - były porośnięte trawą i rzadkim mchem.- Kapralu Willys ,wy na przedzie ,druga sekcja was osłania,reszta z tyłu - naprzód - spokojnie rozkazałHarrisDeszcz zacinał ścianą wodnej gęstej mgły - niewiele było widać - ale wokół panowała cisza.Piewszy dom -właściwie nie zasługiwał na to miano - był to parterowy niby barak z podwójnymi dzwiami po środku.Willys kopnął drzwi ale te nie chciały tak łatwo ustąpić - dopiero we dwóch z Michelsemrozwarli je ręcznie - poddały się z wyrażnym trudem.Był to jakiś skład - po środku tkwiły różnej wielkości skrzynie i paki a obok walały się drobne przedmioty w rodzaju narzędzi rolniczych i jakiś części do maszyn.- No cóż - chyba tu nic nie znajdziemy, musimy ruszać dalej - Michaels idz i powiedz porucznikowi że może do nas dołączyć -wy dwaj Johnson i Sparey idzcie sprawdzićnastępny dom-tylko nie oddalajcie się zbytnio, a my tu zaczekamy na porucznika.- Ok,sir - zachowamy odległość wzrokową - Poruczniku chyba nic tu po nas to miejsce wygląda na od dawna opuszczone..- Nie zapominajcie gdzie jesteśmy tu wszystko może mieć znaczenie. Sekcje dwuosoboweporuszamy się po obu stronach drogi,przeszukujemy każdy dom i spotykamy się na końcuzabudowań-Go!Zbliżali się już do połowy osady w miejscu gdzie tworzyło się małe skrzyżowanie.-A to do cholery co takiego?! - głośno wyraził zdziwienie WillysNa rogu stał wznosząc się dobre kilka metrów w górę kamienny postument - wyobrażajacyczłowieka w mundurze.-Toż to chyba pułkownik Young we własnej osobie!Pod pomnikiem znajdowała się tablica z napisem:"My potomkowie załogi Destiny założyliśmy tu placówkę cywilizacji Novus w nadziei że los sprawi że będzie nam dane w przyszłości spotkać znowu swoich przodków.Ta placówka nie jest jedyną - założyliśmy takich dziesiątki na planetach gdzie mogliśmy dotrzeć poprzezwrota-adresy planet na których założono większe kolonie znajdują się na odwrocie tej tablicy"Na Destiny trwała napięta atmosfera oczekiwania- Pułkowniku wrota nie chcą ustanowić połączenia! - powiedział Eli wyraźnie zaniepokojony-Jak to możliwe? - podniósł głos Young -Nie wiem ale coś je może blokować może połączenie z zewnątrz bo raczej nie sąuszkodzone..-Połaczenie z zewnątrz? - od kogo?? -Chyba z tej planety do której wysłaliśmy sondę..-A więc drony - alarm na wszystkich stanowiskach - schodzimy na niższą orbitę, jak będzie trzeba zejdziemy i w atmosferę - musimy dać im wsparcie, inaczej już po nich Musimy być gotowi na wszystko - ile mamy czasu aż przybędzie flota statków dowodzenia?-Zostało jeszcze około pięciu godzin..-Ha..lo drrr h.aa looo.. Harris słyszysz mnie?- jesteśmy pod ogniem! - z wrót wysypało się nagle mnóstwo dron, walą do nas! Dołączcie jak najszybciej zdołacie!!! Over!-Halo majorze już jesteśmy w drodze,będziemy za jakieś 15 minut hallo? słyszycie mnie?! Drake walił właśnie ze swojego M-60 i jeszcze jedna drona rozleciała się w kawałki..- Musimy rozwalić wrota bo inaczej mogą przysłać ich w każdej chwili więcej - niech Turnerpodczołga się pod wrota i zniszczy je z AT-4,Ky'le i Rudi osłaniają po bokach a reszta z góryi z przodu - wykonać!- Aye,aye sir!Drony podzieliły się i zaczęły ich otaczać z dwóch stron.-Majorze Kyle oberwał!-Zastąp go. Co z nim?-Chyba jest tylko ranny-Przyciskają nas nie możemy się ruszyć!Nagle z drugiej strony drogi porośniętej rzadkim lasem wystrzeliły w niebo smugi rakiet z granatników - to Harris dołaczył się do walki strącajac od razu kilka dron.Dobra jest luka - idzcie przez nią a reszta zostaje sciaga ogniem uwagę wroga..Po chwili Harris dołaczył ze swymi ludzmi - siła ognia została wzmocniona niemal dwukrotnie.-Turner jak wam idzie? -Jesteśmy już blisko majorze jakieś 100 metrów i powinniśmy zaraz zobaczyć wrota.-Ok,tylko się pospieszcie jak przyleci ich więcej to załatwią nas na amen..Mineła chwila i od strony wrót dał się słyszeć słaby wybuch.-Majorze wrota zniszczone - wycofujemy się zostało ich jeszcze parę sztuk w pobliżu..-Dobrze-my też rozwalamy pozostałe, bez odbioruPogoda wreszcie się poprawiła i schodzili już prawie do ziemi Nagle Scott zobaczył pomarańczowy wybuch wśród drzew i zawrócił szybko prom w tamtą stronę-To muszą być oni - poderwał się Greer-Dobra schodzimy - Majorze Woodward czy Pan nas słyszy? over! Powtarzam marines odezwijcie się!-Witamy Poruczniku co tak długo? Miło was widzieć ,wpadniecie na zimne piwo do nas?- Odbieram przekaz z powierzchni to Scott!-Znalazł ich ? -Tak tylko że nie może zabrać wszystkich-do promu wejdzie tylko połowa - musi zrobić drugi kurs-Ok,niech się pospieszą na boga!Wszyscy byli już na pokładzie i właśnie opuszczali orbitę planety-Co myślicie o zakończeniu tego udanego dnia szampanem tankowanym prosto z gwiazdy!?-Ależ pułkowniku czy nie powinniśmy jednak już stad się zabierać? -spytał ostrożnie Volker-Taka okazja szybko się nie trafi - mamy wolną drogę do gwiazdy więc skorzystajmy dopókimożemy..-Kurs na orbitę słońca ...Destiny znika powoli w ogromniejącym na cały ekran świetle gwiazdyPodniosła radosna muzykaKoniec odcinka - napisy...

    rick
    Participant
    #98366

    wiele takich fanficów powstaje,.

    Kontynuacji SGU? Nie sądzę bo nigdzie takich nie widziałem(może na gateworld-lecz to daleko i inna bajka-ale też chyba nie)

    Jest tam jednak pewien zgrzyt - Eli nie mógł nikogo obudzić po pół roku. Miał 2 tygodnie na uruchomienie dla siebie kapsuły, potem kończyło się podtrzymywanie życia.

    Nie ma żadnego zgrzytu(no chyba że twój teraz) - wystarczy naprawdę niewiele wyobraźni by 'odkryć' sposób przetrwania tu możliwe losy Eli'a - lub czytać dalszy ciąg mojego tekstu - będzie o tym dalej

    I końcowa scena coś mi przypominała, ale nie wiem co 🙂

    Hm... Najmłodsza postać serialu stoi i patrzy przez 'okno' gdzieś w przestrzeń, a potem jest zoom-out... Nie, też nie mogę skojarzyć. ;>

    Tutaj scenarzyści pozostawili rzeczywiście spore pole do interpretacji - moja będzie również w dalszej części przedstawiona -a tutaj tylko w skrócie:

    Eli patrzy się na przesuwające się efekty lotu - uśmiechając się do swoich myśli - jakby ta sytuacja była jego przeznaczeniem tzn.wie co zrobić,jak to zrobić i udaje mu się to robić czyli właśnie "zapanował" nad całą sytuacją(swoją i reszty również) - a moja fabuła rozpoczyna się właśnie od tego punktu wyjścia - wynika z tego że po prostu nie zrozumiałeś tego tekstu - no cóż ludzie są różni i nie zawsze idealnie 'kombatybilni' ze sobą - a ja też pozostawiłem w dotychczasowej fabule lekkie niedopowiedzenia(rodzaj suspensu w narracji)-stąd możlliwe jest przy zbyt pobieżnym zapoznaniu z tekstem pewne "niezałaapanie" pojedyńczych kwestii - ale jest to celowo użyty zabieg po to by było po prostu ciekawiej(bardziej zaskakująco,intrygująco itp) i oczekiwało się cały czas na wyjaśnienie tych kwestii(no i trywialna rzecz nie wszystko może się zmieścić w ograniczonej przestrzenii np.tekstu..- to owszem też aczkolwiek ma akurat tu mniejsze znaczenie -jakby była jakaś szczególna potrzeba to też by się dało zrobić 😆 ) - czyli podobnie zresztą jak to było przedstawione w oryginalnej fabule serii

    Piotr
    Keymaster
    #98368

    Kontynuacji SGU? Nie sądzę bo nigdzie takich nie widziałem(może na gateworld-lecz to daleko i inna bajka-ale też chyba nie.

    Chodzi o kontynuacje seriali w ogóle. Stargate, Star Trek i inne. Tego trochę jest.

    Nie ma żadnego zgrzytu(no chyba że twój teraz) - wystarczy naprawdę niewiele wyobraźni by 'odkryć' sposób przetrwania

    U, wyczuwam wrogość czy mi się zdaje? ;> Bo wiesz, ja tylko krytykuję opowiadanie, nie Ciebie.

    Eli patrzy się na przesuwające się efekty lotu - uśmiechając się do swoich myśli - jakby ta sytuacja była jego przeznaczeniem tzn.wie co zrobić,jak to zrobić i udaje mu się to robić czyli właśnie "zapanował" nad całą sytuacją(swoją i reszty również) - a moja fabuła rozpoczyna się właśnie od tego punktu wyjścia - wynika z tego że po prostu nie zrozumiałeś tego tekstu - no cóż ludzie są różni i nie zawsze idealnie 'kombatybilni' ze sobą - a ja też pozostawiłem w dotychczasowej fabule lekkie niedopowiedzenia(rodzaj suspensu w narracji)

    Nie ma suspensu, w tym problem. Scena pobudki, potrzeba pokazania czegoś ważnego, scena na mostku i przedstawienie odkrycia. Koniec tematu. Jako że kwestia braku energii była kluczowa dla ich przetrwania - dlatego mieli spać 3 lata - Young powinien być przynajmniej zdziwiony wczesną pobudką. Nie był. Chwile potem słyszy, że Eli nie spał po kilku miesiącach, a miał tylko dwa tygodnie. To była paląca kwestia przed hibernacją, paląca do tego stopnia, że wymagała podjęcia decyzji o życiu i śmierci, a tu zero reakcji. Widzisz, tu nie chodzi o to, że Ty jako autor to wiesz, a czytelnik nie - tak być powinno - ale o to, że nawet nie sugerujesz, że to wiesz. W ten sposób dla czytelnika nie jest bardziej zaskakująco czy intrygująco, czytelnik ma wrażenie, że to pominąłeś.

    no i trywialna rzecz nie wszystko może się zmieścić w ograniczonej przestrzenii np.tekstu

    Ograniczenia ma odcinek serialu - budżet i czas trwania - oraz film - te same kwestie. Ma je też gazeta - miejsce/liczba stron. Fanfic ograniczeń nie ma praktycznie żadnych.

    Dziabak
    Participant
    #98372

    Według mnie rick jeśli porywasz się coś takiego jak kontynuacja SGU to dobrze przemyśl co chcesz napisać. Przygotuj się do tego. Wielki szacun dla Ciebie że Ci się chce to robić, ale uwagi które napisał Piotr to tylko czubek góry lodowej. Twoje opowiadanie jest chaotyczne i niespójne. Telford i Young mówią sobie na "pan"? Przecież byli przyjaciółmi. Telford szefem SGU? Były zdrajca? Choćby nie wiem czego dokonał to wątpię żeby ktoś powierzył mu stanowisko dowódcze (nie mówiąc już o przeskoczeniu szarży). Planeta "praktycznie" w koronie gwiazdy? Promieniowanie, nie mówiąc o temperaturze zabiłoby wszystkich. Destiny porzucające swoją oryginalną misję żeby walczyć z borgopodobnymi dronami? Do tego mieszanie Atlantydy? Przecież na tym polegał cały urok serialu... Że byli odcięci, borykali się z brakami zaopatrzenia, itd. A tu macie wszystko, bijcie się. Etc, etc można by wymieniać jeszcze długo... Krytyka jest po to żeby wyciągać z niej wnioski i szlifować swoje dzieło... Piszesz dla czytelników czy dla siebie?

    rick
    Participant
    #98387

    Według mnie rick jeśli porywasz się coś takiego jak kontynuacja SGU to dobrze przemyśl co chcesz napisać. Przygotuj się do tego. Wielki szacun dla Ciebie że Ci się chce to robić, ale uwagi które napisał Piotr to tylko czubek góry lodowej. Twoje opowiadanie jest chaotyczne i niespójne. Telford i Young mówią sobie na "pan"? Przecież byli przyjaciółmi. Telford szefem SGU? Były zdrajca? Choćby nie wiem czego dokonał to wątpię żeby ktoś powierzył mu stanowisko dowódcze (nie mówiąc już o przeskoczeniu szarży). Planeta "praktycznie" w koronie gwiazdy? Promieniowanie, nie mówiąc o temperaturze zabiłoby wszystkich. Destiny porzucające swoją oryginalną misję żeby walczyć z borgopodobnymi dronami? Do tego mieszanie Atlantydy? Przecież na tym polegał cały urok serialu... Że byli odcięci, borykali się z brakami zaopatrzenia, itd. A tu macie wszystko, bijcie się. Etc, etc można by wymieniać jeszcze długo...

    Krytyka jest po to żeby wyciągać z niej wnioski i szlifować swoje dzieło... Piszesz dla czytelników czy dla siebie?

    W zasadzie całkiem 'trzeźwe' uwagi - no i za pierwsze zdanie("Według mnie rick jeśli porywasz się coś takiego jak kontynuacja SGU to dobrze przemyśl co chcesz napisać. Przygotuj się do tego. Wielki szacun dla Ciebie że Ci się chce to robić"-z tym wielkim 'porywaniem' to jednak 'lekka' przesada-powiedzmy że jest to amatorski ciąg dalszy) - powiem na razie nawet - dziękuję, lecz sprawy wyglądają(wg mnie)następujaco:

    1.Na oficjalnych naradach sztabowych itp.obowiazują pewne (niepisane acz ściśle przestrzegane) zasady "etykiety wojskowej" gdzie np.oficerowie mówią sobie per "pan"(prawo zwyczajowe-panie kapitanie,generale itp.) bo nie są to prywatne spotkania tylko służbowe,oficjalne i w szerszym gronie relacje - obnaża to twoją nieznajomośc tego aspektu

    2."Były zdrajca"- jak pamiętam Telford nigdy tak "naprawdę" nie zdradził a tylko 'zdradził' na "niby" - czyli uczynił to tylko i wyłącznie dla zmylenia wroga(tzw.przykrywka podwójnego agenta) - też widać nie masz zbytniego pojęcia o tych sprawach.

    3.Rekordem jest już stwierdzenie - że by się spalili:w domyśle-przebywając na powierzchni - jak na początku stoi jak byk że baza jest głęboko pod ziemią pod warstwami litych skał a dodatkowo jest schładzana przez generatory pracujace w przeciążonym trybie - nieuwaga? lekkomyslność? naiwność? nie wiem i nie chcę wiedzieć - pomyśl i przede wszyskim przeczytaj dokładnie i ze zrozumieniem co chcesz "krytykować"- zanim w ogóle zaczniesz to robić - bo inaczej będzie to tylko parodia krytyki a nie ona sama...i narazisz się całkiem mimowolnie na krytykę twojej krytyki..

    4.To co napisał Piotr to-to w tym rzecz że on niestety nic nowego nie napisał(prócz upartego powtarzania swoich wcześniejszych błędnych tez - a co było przedmiotem mojej repliki na nie-zignorowanej i niestety bezskutecznej jak widać) to i nie chce mi się nawet do tego odnosić bo nie ma po prostu do czego-nic nie rozumie dalej bo po prostu widać nie chce zrozumiec(jedyne co zrobił to "udało" mu się pominąć - udając przysłowiowego "greka"- że zupełnie nie dostrzega linka jaki mu przedstawiłem-czyli w oczywisty sposób ignoruje moje wszelkie argumenty-to po co ja mam do niego argumentować?-jest to okazuje sie zbędne - a wiesz co? ja nie krytykuję wcale ciebie - "tylko" to co sam napisałeś.. ,ale przy tym zupełnie nie wyczuwam twojej "wrogości"(to ukryta "dyskretnie" groźba?) -a to raczej już powód do wstydu - "zapowiedź" że tam gdzie nie poskutkują argumenty słowne tam będą 'użyte' argumenty "siły" - całkiem nieładnie,oj nieładnie..

    5.Tak Destiny porzuca-lecz tylko tymczasowo swoją misję,potem(dość szybko do niej wróci)-nie chwalcie(lub potępiajcie-antyteza) userzy dnia przed jego końcem bo się srogo na tym przejedziecie(już w bibli to było) - tak właśnie jak w tym przypadku

    6."Krytyka jest po to żeby wyciągać z niej wnioski" - a ja głupi zawsze myślałem że jest tylko po to(ta niekonstruktywna rzecz jasna , bez podstaw merytorycznych i bez gruntownego przemyślenia przedmiotów "zarzucanych" spraw) by się po prostu nisko i nieetycznie dowartościować kosztem niszczenia drugiej strony do tego okazując się przy tym zupełnym ignorantem w "zarzucanych" i faktycznie nieistniejacych kwestiach - "napuszony" jesteś całkiem nieźle - ale to raczej typowe dla młodych ludzi - ja prawdopodobnie mógłbym być twoim ojcem bo mam już lat czterdzieści i cztery i mam podobnych do ciebie synów

    7.Piszę tak jak widzisz - jak potrafisz lepiej to pozwól mi też to zobaczyć

    no i jeszcze na koniec:"Przecież na tym polegał cały urok serialu... Że byli odcięci, borykali się z brakami zaopatrzenia, itd." - otóż to - to BYŁ(polegał-to czas bezpowrotnie przeszły!) urok BYŁEGO już serialu(a wy wciąż jesteście pod jego przemożnym wpływem-i stąd pośrednio pochodzi żródło tej 'krytyki'-analogia z systemem odpornościowym organizmu będzie tu na miejscu-atakujecie-również grupowo(żadna sztuka swoją drogą) 'ciało obce'-wam wcześniej nieznane-czyli mogące być potencjalnym zagrożeniem dla BYŁEGO) INNYCH twórców - a moje jest NOWE i taki nowy twórca NIE MUSI (a nawet) nie powinien być tylko ślepym jedynie naśladowcą swoich poprzedników (tzw.odgrzewanie starych kotletów) a przekazać właśnie od siebie coś nowego.. chyba jest to zrozumiałe - tak więc Panowie - niestety bardzo się mylicie czy to razem czy osobno

    Ale mimo wszystko i tak serdecznie dziękuję w ogóle za samo odniesienie się do tekstu który i tak zbiera wiele pochwał bo po prostu się podoba(a będzie w miarę jego rozwoju jeszcze ciekawiej).

    No i za moją bezpośredniość(niestety niezbędną)chciałbym też tu przeprosić bo wiem że dla niektórych może okazać się to zwyczajnie "za trudne" do przełknięcia - ale uszy do góry nie ma co się przejmować krytyką starego capa.. 🙂 pozdrawiam bo fantastyka i ludzie jej oddani to przecież muszą być "swoje" chłopaki..

    Pitmistrz
    Participant
    #98388

    Nie mam w zwyczaju się czepiać ale rzuciłem okiem i pkt 2 to ściema.Telford jak najbardziej był zdrajca z tymże zrobili mu pranie mózgu w takim stopniu że zabił by własna matkę i był by z tego dumny.To że później go z tego "wyzwolili" to już inna sprawa, żaden normalny człowiek po czymś takim nie dał by mu dowodzić.I jeszcze jedno skoro piszesz kontynuacje serialu powinieneś trzymać się w miarę klimatu serialu a nie argumentować że że to były serial i jesteśmy pod jego "przemożnym wpływem".Jak chcesz napisz nowe wcielenie SG a nie przerabiasz SGU na coś czym nie jest.A i na koniec pamiętaj że ja z zasady mam racje, a jak się mylę jest to tylko wyjątek potwierdzający regułę.Peace & Love :mrgreen:

    rick
    Participant
    #98390

    no widać od razu że niezgorszy kaliber..:)Z Telfordem to rzeczywiście lekko dyskusyjne - ale autor też ma zawsze rację 😉 - nawet kiedy nie ma racji..a na marginesie - skoro był zdrajcą to czemu siedział w SGC a nie na przykład w San Quentin,hę? wg mnie-a lubię prostotę, wolny=niewinny -a w usa niewinny(czy oczyszczony-to nieistotne) ma prawo do tego wszystkiego co wcześniej ktoś zupełnie nieoskarżony. O przydziałach dowódzczych decyduja pojedyńcze osoby(przychylne kandydaturze bądz nie - i o to chodzi zresztą wszędzie-o zwyczajne 'plecy' a nie o nic innego..) a bynajmniej też nie o mityczny 'system'-co prawda istnieje coś takiego jak odium jednego poważnego błędu,zdrady itp. ale zależy to również(tego ocena)od indywidualnego przypadku - a mniesię zdaje(jestem zupełnie przekonany) że Prawdziwy Telford NIGDY nie zdradził - zdradziło może jego ułomne ciało (i to za przyczyną innych-i to nie jest zdrada lecz wykorzystanie jego 'ciała' pozbawionego wolnej woli przez wroga-np. jak 'żywe tarcze' w historii itp.-a to nie może być absolutnie tożsame ze zdradą jako taką -i to taką z "własnej nieprzymuszonej woli") ale nie jego WOLNA wola.Ależ staram się,staram(i nie tylko w 'miarę') ale wręcz dość mocno(za to w miarę swoich dyskusyjnych umięjetności ofkoz ;D ) trzymać się klimatu co zresztą chyba? jest zupełnie nieźle widoczne a moja licentia poetica (na niektóre elementy) istnieje bo musi istnieć.Masz w zasadzie we wszyskim rację i nie piszę tego ze strachu 🙂 ale po prostu prawdę - i już bez żadnego uśmieszku serio,serio masz Pan niezły solidny łeb przyznaje i to bardzo cenię A to zdanie jest zbyt 'okrągłe' i nie można z nim "specjalnie" dyskutować: "Jak chcesz napisz nowe wcielenie SG a nie przerabiasz SGU na coś czym nie jest." - ani to nowe wcielenie ani przeróbka po prostu - może słaba ale próba "rozszerzonej"(ale tak jak oryginalni autorzy też mieli prawo do swoich rozszerzeń tematu o nowe elementy - takoż samo i ja postrzegam swoje prawa i obowiązki wobec tej "licencji" - czy to jest w miarę jasne?)

    Dziabak
    Participant
    #98393

    No to misiu pojechałeś... 😆 Żeby być moim ojcem, musiałbyś mnie robić w wieku 10 lat... 😀 Ja wiem że wiek dodaje autorytetu, ale niestety biorąc poziom Twojej arogancji i samozachwytu to dałbym Ci góra 16 lat. Może się mylę, wszystko jest możliwe. Nie jestem długo na tym forum (zresztą tak samo jak i Ty) ale zauważyłem jedno: panuje tutaj przyjacielska atmosfera, nawet jak jest zażarta dyskusja. Nikt nie stara się "skołtunić" innego użytkownika za jego niewiedzę bądź błąd a przede wszystkim nikt nie stara się wywyższyć "bo jestem starszy to na pewno lepiej wiem"... Ale nie o tym miałem.1. Co do "pan". Masz rację że istnieją takie zwroty ale czy Young "budzi się" w SGC od razu na naradzie? Czy otaczają go na "dzień dobry" oficjele czy jest to prywatny pokój w którym czeka na niego Telford?2. Jak sam widzisz źle pamiętasz że Telford był zdrajcą na "niby". Miał pranie mózgu. Był gotowy zabić wszystkich na pokładzie Destiny gdyby otrzymał takie polecenie od Lucjan. Wszyscy przyjmujemy za pewnik że został "wyleczony". Ale zawsze znalazł by się ktoś w dowództwie kto miał by wątpliwości bądź twierdziłby że skoro raz wyprali mu osobowość to znaczy że mają do niego dojście i mogą zrobić to jeszcze raz.3. W domyśle że w koronie gwiazdy. Nie ważne czy na powierzchni czy pod nią. Ale to jest Twoja interpretacja i Twoja wyobraźnia więc tego punktu nie będę się czepiał.4. Piotr miał rację. Eli nie mógł obudzić Younga. W końcówce serialu jest jak byk: Jeśli w 2 tygodnie nie naprawi kapsuły hibernacyjnej to zacznie zużywać rezerwy mocy przeznaczone na skok, przez co wszyscy na pokładzie albo by zginęli z braku energii do podtrzymywania życia albo Destiny dryfowałoby przez tysiące lat w kierunku najbliższej gwiazdy. Eli był świadomy konsekwencji gdy zdecydował się pozostać. A skoro cała załoga zdecydowała się przespać tą galaktykę bo nie widziała innej szansy na ocalenie to jak Eli dałby sobie sam radę z uzupełnianiem zapasów jedzenia, energii, nie mówiąc o pilotowaniu?5. Krytykę się przyjmuje albo nie. Ty jak widać "wiesz najlepiej". W tym momencie nie ma o czym dyskutować...Aha, prosiłbym moderatora o utworzenie nowego tematu i przeniesienie tych postów do niego, bo trochę chyba zaśmieciliśmy oryginalny temat rozmowy...

    rick
    Participant
    #98397

    No to misiu pojechałeś... 😆 ...

    własciwie cały twój tekst mógłby stanowić swoistą odpowiedz(skieruj te "argumenty" w swoją stronę wtedy zrozumiesz o co chodzi) dla ciebie samego - wystarczy go odbić "na siebie" wtedy zobaczysz na własnej skórze "jak się na kimś jedzie"... kolego... 34 letni

    Przyjacielska atmosfera jest owszem bardzo cenna ale nie powinna służyć do oszukiwania się wzajemnego tylko dla wkupienia się sztucznie i nieszczerze w czyjeś łaski a przecież nie powinno tylko o to chodzić by był to wyłącznie klub wzajemnej adoracji ale zachował jakiś merytoryczny poziom czyli stanowił platformej rzeczowej dyskusji

    1."prywatny" pokój na stałym stanowisku służbowym?(czyli łączności misji "przy kamieniach"-np.teraz na Cape Canaveral wyobrażasz sobie że główna łączność (kontrola misji-centrala np. w Houston) jest utrzymywana prywatnymi kanałami w prywatnych kabinach załogi? - czysty nonsens) - dobre sobie - zawsze jest tam przynajmniej jeszcze jeden oficer dyżurny(prócz jednego) by pełniący służbę po prostu kontrolowali się wzajemnie(widać ten system zresztą w bardzo wielu odcinkach SG-1 np.jak ukradziono wrota transporterem asgardu itp.)

    Poza tym to(tą kwestię) akurat Telford mówił z lekkim(i typowym dla siebie) żartem,sarkazmem,"drwiąco" itp. - z jednym się zgodzę - w tekście nie "widać" niestety wyrazu twarzy,oczu(to nie film-ale jest robione tak by było gotowe do adaptacji prosto na "film"- kumasz to?) ,nastroju itp. które ja jako autor "widzę" a czytelnik już niestety niekoniecznie(w tej tekstowej 'wersji') - pozostaje mu się domyslić o co chodzi a jak nie da rady to po prostu niestety nie da..(może potem dopiero zrozumie-w miarę jak 'zaadaptuje' się z czasem do prawidłowego odbioru całości przedstawianych treści-zarówno tych 'ukrytych' jak i tych na 'wierzchu')

    2." źle pamiętasz że Telford był zdrajcą na "niby". Miał pranie mózgu." - nie dostrzegam tu żadnej imputowanej "sprzeczności" -to przecież to samo - kwestia zwykłej interpretacji czy odmiennego postrzegania tej samej kwestii - dla mnie nie ma tu jakiegoś sztucznego konfliktu między: zdrada na "niby" a praniem mózgu - to jedno i to samo(bezpośrednia konsekwencja i zależność jednego od drugiego które zresztą stanowią razem integralną całość)

    3.Niemal "w koronie gwiazdy" - zauważyłem że lubisz "omijać" pewne(konkretnie-moje) dookreślenia byle pasowało to do twoich argumentów - pozostawię ten "zwyczaj" bez komentarza

    4.Piotr nie ma racji i nie chce mi się już tego po raz kolejny któryś raz wyjaśniać - powiem tylko tyle: Eli nie potrzebował przecież całego statku by utrzymać

    się przy życiu(a do tego zmierza twoja teza o nadmiernym-i zbędnym-zużywaniu energii potrzebnej do napędu FTL-a marnowanej rzekomo na systemy podtrzymymania życia na całym statku) - w najprostrzej wersji(dostępnej nawet dla prostego żołnierza) mógł skorzystać z AUTONOMICZNYCH systemów podtrzymywania życia na promie,używać skafandrów do przemieszczania się itp. ale to tylko wersja "prosta" - dla mnie był geniuszem a nie żołdakiem i pewnie przeprogramował statek do swoich celów tak jak chciał a mógł praktycznie wszystko..(mógł też znależć rezerwy energii np.z rezerwowych("awaryjnych") generatorów mocy wcześniej nieużywanych,nieodkrytych itd-miał w końcu wreszcie czas na to,i na tego poszukiwanie m.in w bazie danych 🙂 itp.) możliwości jest zreszta praktycznie nieskończenie wiele i trzeba naprawdę niewiele dobrej woli by je dostrzeć-jak np.te tu(i zresztą 'pierwsze z brzegu'): jak potoczą się losy Eli'a

    5. "Krytykę się przyjmuje albo nie" - odnieś to też do siebie - bo mnie tak samo wolno krytykować twoja krytykę - a to ty jej często nie przyjmujesz..

    Za dobrą rzeczową i mocno przemyślaną a nie tylko lekkomyślną krytykę jestem(i będę) zawsze bardzo zobowiązany - niestety na razie takiej jeszcze nie odebrałem..

    A autor z zasady wie lepiej - a jak nie wie: patrz punkt pierwszy - to mały żart..

    Nie wiem czy to adekwatne określenie-"zaśmiecanie" (chyba że sam tak myślisz o swoich tekstach - bo ja o twoich ani o swoich bynajmniej nie) - a co do tematu to teraz po zakończeniu definitywnym serii i nieistnieniu oryginalnej wersji to taki 'temat na temat' jego kontynuacji jest nawet więcej niż bardzo na miejscu i to właśnie tu - czyli w głównym nurcie tego działu - bo to właśnie jest(i powinien być) teraz główny temat: cancel i co dalej?

    ale alternatywnie też można zrobić coś osobno oczywiście - to w sumie nieistotne(chyba że tylko 'technicznie')

    Lo'Rel
    Participant
    #98398

    Panowie, uwaga mamy do czynienia z Omnibusem. Zastanów się rick dla kogo piszesz? Jeśli piszesz dla czytelników, to powinieneś uwzględniać ich uwagi, bo za miesiąc nikt tego już czytać nie będzie. Natomiast jeśli tworzysz to dla siebie, bo taka masz wizję, to nie publikuj tekstu, bo szkoda czasu naszego, Twojego i miejsca na serwerze. W jakiś podstępny sposób próbujesz zbijać kapitał na nazwie SGU licząc, że skoro dotyczy to tego serialu to wszyscy będą sławić Twe dzieło "no bo kurna nic innego nie ma". Ale tak nie jest. Uwagi dotyczące klimatu serialu są w pełni zasadne. Osoby które lubią ten serial, w tym ja, lubią go za coś. Między innymi za klimat i za odmienne podejście do uniwersum SG. Więc nie dziw się, że parę osób wiesza psy na tym, wybacz, intelektualnym gniocie. Dla mnie to jest nudne, rozlazłe bardziej niż pierwszy sezon SGU, bo taki był, nie oszukujmy się. To jest po prostu słabe. I naprawdę, podpieranie się wiekiem nie zmieni tego. Dodatkowo, nie jesteś w stanie ocenić dlaczego na forum panuje taka, a nie inna atmosfera. Więc tego nie rób, dopóki nie zbierzesz wiedzy w tym temacie. Ocenianie kogokolwiek bez jakichkolwiek merytorycznych podstaw, świadczy nie najlepiej o oceniającym .

    Dziabak
    Participant
    #98399

    Widać że nie mamy o czym dyskutować. Szkoda tylko że wyciągasz broń gdy ja mam puste ręce i nie zamierzam walczyć. Przykro że nie dopuszczasz do siebie myśli że ktoś inny też może mieć rację. Ja uznaję Twoje argumenty, choć część według mnie, jest po prostu słaba i naciągana. Według mnie dalsze pisanie mija się z celem. Więc na tym kończę.P.S. Co do wieku. Sam zacząłeś, ja tylko wyprowadziłem Cię z błędu nie musisz się od razu napuszać.

    Piotr
    Keymaster
    #98403

    4.To co napisał Piotr to-to w tym rzecz że on niestety nic nowego nie napisał(prócz upartego powtarzania swoich wcześniejszych błędnych tez - a co było przedmiotem mojej repliki na nie-zignorowanej i niestety bezskutecznej jak widać) to i nie chce mi się nawet do tego odnosić bo nie ma po prostu do czego-nic nie rozumie dalej bo po prostu widać nie chce zrozumiec(jedyne co zrobił to "udało" mu się pominąć - udając przysłowiowego "greka"- że zupełnie nie dostrzega linka jaki mu przedstawiłem-czyli w oczywisty sposób ignoruje moje wszelkie argumenty-to po co ja mam do niego argumentować?-jest to okazuje sie zbędne - a wiesz co? ja nie krytykuję wcale ciebie - "tylko" to co sam napisałeś.. ,ale przy tym zupełnie nie wyczuwam twojej "wrogości"(to ukryta "dyskretnie" groźba?) -a to raczej już powód do wstydu - "zapowiedź" że tam gdzie nie poskutkują argumenty słowne tam będą 'użyte' argumenty "siły" - całkiem nieładnie,oj nieładnie..

    No na bogów Kobolu, gdzie Ty groźby widzisz? Pierwsze, co robisz w odpowiedzi na krytykę, to sugerujesz brak wyobraźni i nieumiejętność czytania ze zrozumieniem, więc chyba się nie dziwisz, że zwracam na to uwagę? To nie groźba, to prosty sygnał - "nie uznawaj czytelnika za niezdolnego do zrozumienia Twojego tekstu, tylko podyskutuj i wyjaśnij". Ze mną nie dyskutujesz, uznajesz tylko, że nie rozumiem. A gdy przedstawiam Ci bardzo konkretne argumenty z dowodami w postaci analizy Twojego opowiadania, stwierdzasz, że nie ma do czego się odnosić. Ok, zaraz je spróbuję przedstawić tak, żeby łatwiej było na nie odpowiedzieć.

    Wbrew temu co mówisz, nie udaję też Greka w kwestii linku, który podałeś. Czytałem go, zresztą sam mogę Ci dać link do nieco obszerniejszego artykułu A co gdyby drugi sezon Stargate Universe zakończył się inaczej? o tym samym. Sęk w tym, że to nie wiąże się z krytyką Twojego fanfica. Ja rozumiem, że pokazałeś nam to, żeby zasugerować, iż wybrałeś jedno z tych rozwiązań, ale wierz mi, my młodzi ( ;> ) też rozważaliśmy takie rozwiązania i dopuszczamy możliwość, że Eli przeżył - nawet na to liczymy. Nie w tym rzecz. Chodzi o to, że bohaterowie całkiem zapomnieli o tym palącym wręcz problemie.

    Teraz dam te argumenty, czytaj spokojnie i uważnie.

    Twierdziłeś, że zastosowałeś suspens, że budujesz napięcie wokół tajemnicy przetrwania Eli'ego. Ja twierdzę, że suspensu nie ma. Co więcej, nie ma tam nic intrygującego nawet dla głównego bohatera. Young niczym nie jest zdziwiony, o nic nie pyta. Mogłeś np. sprawić, że o to zapyta i "ukryć" odpowiedź w czasie przechodzenia na mostek, no albo na sam koniec sceny na mostku, gdy najważniejsze zostało wyjaśnione i Young wreszcie zniecierpliwiony pyta o to, jak przeżył. Miałbyś swój suspens, byłaby tajemnica. Ale nie ma.

    Widzisz, jeśli Ty jako autor znasz rozwiązanie, to to jest OK. Jeśli ja, czytelnik nie znam, ale jestem ciekaw, to też jest OK. Jeśli postać, tu Young, tego nie wie - to nadal jest OK. Ale jeśli Young bez żadnych pytań to ignoruje - to już jest dziura w scenariuszu.

    Możesz teraz uznać, że nie napisałem nic nowego - będziesz miał rację, bo jedynie rozwinąłem to, na co mi już raz mi nie odpowiedziałeś. Nie będę rozczarowany, jeśli znów nie zechcesz. Ale w takim razie dam Ci możliwość rozłożenia mnie na łopatki, tak bezdyskusyjnie. Udowodnisz, że nie zrozumiałem tekstu, że nie czytałem uważnie. W sumie nawet wyjdę trochę na głupka - wystarczy, że wskażesz swój suspens związany z zagadką przetrwania Eli'ego. Wskaż miejsce, albo wklej cytat, bez różnicy. I masz moje słowo, jeśli tam jest, to więcej nie skrytykuję Twoich opowiadań SGU.

    Jeszcze jedno.

    Przyjacielska atmosfera jest owszem bardzo cenna ale nie powinna służyć do oszukiwania się wzajemnego tylko dla wkupienia się sztucznie i nieszczerze w czyjeś łaski a przecież nie powinno tylko o to chodzić by był to wyłącznie klub wzajemnej adoracji ale zachował jakiś merytoryczny poziom czyli stanowił platformej rzeczowej dyskusji

    To można nazwać wieloma słowami. Ja użyję najłagodniejszego. Nietakt. Niestety celowy. "oj nieładnie..."

    rick
    Participant
    #98409

    Na początku dzięki za zrównoważoną argumentację-wcześniej ja troszeczkę za daleko pojechałem w twoją stronę za co w tym miejscu masz moje małesory-bo to było niepotrzebne(okazuje się 😐 )ok-postaram sie odpowiedzieć jak zwykle w punktach i zawartych w nich przykładach:1.cytat:"..zapomnieli o tym palącym wręcz problemie." - sory - o jakim problemie bo sorki ale jakoś niezbyt kojarzę? 😎 - czyżby o braku energii w podróżybez FTL??? człowieku zrozum - mineło dopiero PÓŁ ROKU a nie TRZY LATA! - energii jest prawie "po szyję" - nadal jakieś wątpliwości...2.cytat:"pokazałeś nam to, żeby zasugerować, iż wybrałeś jedno z tych rozwiązań" - nie wybierałem żadnego z tych rozwazań - bo to nie sklep z półkami a napółkach obce pomysły - dziękuję mam wlasne "zaopatrzenie" ^_^ ,poza tym widzę tu sprzeczność w twoim rozumowaniu:najpierw podajesz linka żebym sięz nim 'litościwie' zapoznał a niżej w tym samym zdaniu sugerujesz że wybrałem jedno z tam zawartych rozwiązań-co w oczywisty sposób sugeruje że musiałemsię już z tym 'zapoznać' - no to ja po prostu wymiękam na taki rodzaj tzw. "argumentów" ...3."Sęk w tym, że to nie wiąże się z krytyką Twojego fanfica" - ależ krytykuj,krytykuj do woli ile dusza zapragnie - lecz i licz się z tym równocześnie że i twoja krytyka będzie sprawiedliwie "rozliczona" przeze mnie...4.Sęk w tym że to właśnie JA bardzo się "lubię"(lubiłem 'czepiać') dotychczasowych scenariuszy czy rozwiazań użytych w serialu - i na tym polegało właśnieogólne założenie tworzenia całości(komlementarność,zgodna interakcja między elementami,brak kolizji na ich 'styku') - czyli po prostu: BUGI - PRECZ!!!. A że sam widziałem wiele błędów wcześniejszych(zawartych w serialu) to dlatego starałem się je totalnie wręcz zminimalizować w swojej "wersji"(mówię zminimalizować a nie np. wyelimininować bo nie cierpię jednocześnie na megalomanię - zakładam że jak każdemu normalnemu człowiekowi jakiś bugmoże się sprytnie(dla owego buga) po prostu "prześlizgnać" :haha: 5.Wiercisz mi uparcie 'dziurę w brzuchu' :glare: o brak na poczatku tej kwestii(czyli pytania Younga Eliego o to jak przetrwał) - a co jeśli ci powiem że to pytanie jednak padło?- tylko go nie 'widać' w tekście(bo to nie monitoring ani big brother-tu trzeba mysleć..) to co??? ha ha ha - no właśnie teraz widzisz co to znaczy pisać - nawet to co "trzeba" nie musi czasem być nawet napisane ...Ale zaspokoję(absolutnie wyjatkowo-potem nie będzie takich wyjątków)twoją "palącą" ciekawość(lekko niezdrową 😆 ) - zapytał go przy przejsciu na mostek a Eli rzucił beztrosko,trochę żartem i w 'swoim zwyczaju': "no coś tam wykombinowałem" - cały czas oczywistym jest założenie (dla mnie ale i chybapowinno być dla wszystkich) że Eli to nie ofiara losu(jak np.tamci na planecie co zwyczajnie 'zdekowali') - tylko genialny wręcz gościu co da radę prawie wkazdej sytuacji - Young to doskonale wie - domyślił się(choćby tylko patrząc że ten żyje i to mu NA RAZIE) wystarczyło i nie zadawał w tym momencieniezbędnych pytań: pomyślał: ten chłopak dał radę - zawsze wiedziałem że można na niego liczyć ale nie będę niepotrzebnie 'karmił' na razie jego próżności bo po co? i tak póżniej sam wszystko opowie ze szczegółami(i tak właśnie będzie) - zrozumiał wreszcie kolega 'watpiący'? 😎 6.To nie jest stricte suspens - tu mnie chyba masz 😆 ale RODZAJ suspensu - kurczę powiem ci szczerze że nie wiedziałem jak TO okreslić nawet szukaniew słownikach nie pomogło - po prostu brak mi było tego słowa to użyłem tego "zastępczego" w formie: "RODZAJ SUSPENSU" a ty znowu czepiłeś się go jakrzep psiego ogona..No myślę że chyba powinieneś być dość ^_^ usatysfakcjonowany tymi dookreśleniami - szczególnie że poświęcam ci czas który był planowany wcześniej na pisanie samego tekstu - więc już hej

    rick
    Participant
    #98410

    tu było niepotrzebne powtórzenie-więc je wyciąłem 🙂

    ...

    praktycznie same 'powtórki z rozrywki' na które padła już wcześniej odpowiedź - radzę ćwiczyć refleks.. :no:

    Piotr
    Keymaster
    #98426

    5.Wiercisz mi uparcie 'dziurę w brzuchu' :glare: o brak na poczatku tej kwestii(czyli pytania Younga Eliego o to jak przetrwał) - a co jeśli ci powiem że to pytanie jednak padło?- tylko go nie 'widać' w tekście(bo to nie monitoring ani big brother-tu trzeba mysleć..) to co??? ha ha ha - no właśnie teraz widzisz co to znaczy pisać - nawet to co "trzeba" nie musi czasem być nawet napisane ...

    Ale zaspokoję(absolutnie wyjatkowo-potem nie będzie takich wyjątków)twoją "palącą" ciekawość(lekko niezdrową 😆 ) - zapytał go przy przejsciu na mostek a Eli rzucił beztrosko,trochę żartem i w 'swoim zwyczaju': "no coś tam wykombinowałem"

    Nie pomyślałem o tym. A nie, czekaj...

    Young niczym nie jest zdziwiony, o nic nie pyta. Mogłeś np. sprawić, że o to zapyta i "ukryć" odpowiedź w czasie przechodzenia na mostek

    Hm...

Viewing 15 posts - 1 through 15 (of 25 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram