Przebrnęłam wreszcie przez "Loki Agent of Asgard: complete collection". Nawet nie wiem, ile to ma stron. Z 400? Najlepsze były pierwsze części, im dalej w las tym gorzej. Wkurza zmienianie rysownika, bo człowiek przyzwyczaja się do danej kreski, a później nagle BACH dostaje coś innego. Dobrze, można przeżyć. Sama historia jako całość słabo kupy się trzyma, chociaż są w historyjkach prawdziwe perełki, jak choćby historia miecza prawdy Gram, czy też historia zaginionej siostry Thora. Zbyt dużo jest jednak odniesień do innych komiksów, co chwila spotykamy gwiazdki w stylu "*) zobacz historię w komiksie XY", więc w sumie nie wiadomo o co lata... Najlepsza postać z komiksu to zdecydowanie Verity, dziewczyna, która potrafi rozpoznać każde kłamstwo. Najbardziej blado wypada chyba stary Loki, który jest po prostu zły bo tak chce scenariusz. Najfajniejszy moment - jak Loki zmienił się w jednorożca 🙂 Całość wydana na pięknym papierze z żywymi kolorami, grafika przecudowna, nawet pomimo zmian rysowników. Szkoda jedynie że nie w twardej oprawie. Czytało się okej, chociaż nie przekonało mnie to do komiksów. Jest jakaś taka... specyfika języka komiksowego, skróty myślowe, dziwne sformułowania, których nie rozumiałam. Więc chwilami ciężko mi było się połapać o co chodzi, chociaż naprawdę angielski znam bardzo dobrze. Tak jak mówię, raczej więcej komiksów Marvela nie kupię, bo to dla mnie za ciężkie mentalnie. Ale dobrze mieć "Lokiego" w swojej kolekcji. Ode mnie jakieś 7,5/10.
