Khi’marian Dann

ANARCHIA! Lata walk i zwycięstwa REBELII

uczyniły IMPERIUM GALAKTYCZNE słabym.

Szalę zwycięstwa przechylił

jeden człowiek LUKE SKYWALKER,

nazwany WYBRAŃCEM,

znacznie przewyższył DARTHA WADERA,

a nawet samego IMPERATORA.

Po ostatecznym zwycięstwie

W Wielkiej Bitwie O Endor

Rebelia zaczęła tytułować się

REPUBLIKĄ GALAKTYCZNĄ.

Jednak ROZPAD Imperium

nie gwarantował spokoju w Galaktyce!

Nadeszły czasy CIEMNE I OKRUTNE

Czasy, w których miecz świetlny

Przestał być kojarzony z dobrem

Stał się synonimem ŚMIERCI I ZNISZCZENIA,

które nastały po upadku władzy.

Nadeszły czasy ODBUDOWY,

Czasy w których każdy może zostać LEDENDĄ

Kolejne miasto, kolejny bar, kolejna bójka. Tak rysował się twój plan wizyty na Koreli. Niestety, coś musiało pójść oczywiście nie tak. Barman miał dosyć dużą przewagę. Najpierw cię związał, a potem poprawił z rozganiacza. Gdy się obudziłaś, stało nad tobą czterech stróży prawa, no a miecz.... no..... gdzieś wsiąknął.

Używając mocy powiedziałem - Rozwiążcie mnie - jednocześnie rozglądając się.

Policjanci spojrzeli na siebie, potem na ciebie i znowu na ciebie. -Panienko. Najpierw panienka odpowie dlaczego użyła argumentów siłowych. -Powiedział w końcu jeden z nich, wyciągając w twoją stronę blaster.

Ożywając coraz więcej mocy powiedziałam - Tylko się broniłam jestem nie winna rozwiążcie mnie - jednocześnie starałam się wyczuć mój miecz świetlny.

-Tego szukasz? -Spytał barman, wskazując na twój miecz leżący spokojnie na barze.-Wie panienka że wszyscy tak mówią? Trzy żebra, jedno oko i obojczyk to raczej nie obrona, czyż nie, panienko? Pójdzie panienka z nami do wyjaśnienia.

Nie miała zamiaru nic wyjaśniać ale posłusznie wstałam.Kiedy to się stało mocą przyciągnęła do siebie miecz i uruchamiając go przecięłam więzy - Nie chcę z wami walczyć jestem niewinna.

Spojrzeli po sobie, najwyraźniej kalkulując swoje szanse. Po kilku długich chwilach opuścili broń, a barman tylko otarł czoło.-Drodzy państwo. Nie chcę tutaj rozróby. Panienka? Czego chcesz?

- Niczego po prostu stąd odejdę w pokoju - powiedziałam kierując się ku drzwiom obserwując strażników.

Już byłaś na ulicy, gdy tuż nad uchem przeleciał ci promień z blastera. Gdy się obróciłaś, ujrzałaś dwóch policjantów stojących w znacznej odległości od ciebie. Przycupnęli przy osłonach i rozpoczęli miarowy ostrzał.-Poddaj się! Wezwaliśmy posiłki! Długo nie pociągniesz!

Postanowiłam uciekać i znaleźć jakiś transport.

Ruszyłaś szybko w stronę portu, lecz po paru krokach poczułaś ból w lewej ręce. Zauważyłaś w tym miejscu otarcie. Po chwili okazało się że dotarcie na pobliski port drogą tradycyjną jest niemożliwe. Brama została zamknięta i otoczona polem siłowym a wokół niej pałętali się strażnicy.

Postanowiłam poszukać innego wejścia.W tym celu zahaczyłam pierwszego lepszego mieszkańca i zapytałam - Czy istnieje inna droga do portu.

-Nom. Górą. -Odrzekł wskazując na otwarty wjazd dla pojazdów poruszających się górnymi szlakami.

Podziękowałam i udałam się na poszukiwania jakiegoś środka transportu.

Przy drodze stały taksówki. Kurs kosztował 5 kredytów. Tyle na wielkie szczęście miałaś przy sobie. Póki Korelia będzie planetą neutralną jednostki monetarne będą tyle samo warte. -Panienka gdzie? -Zapytał się taksiarz,