Forum › Fantastyka › Inne sci-fi i pozostałe gatunki › Inne filmy fantastyczne
z tego co wiem powieść zaczęła ukazywać się z w1980 roku więc motyw Jowisza-Gwiazdy obaj autorzy wymyślili niezależnie.
Swoją drogą: ciekawy był ten angloamerykańsko-japoński wyścig o literacko-filmowe przetworzenie informacji (danych, zdjęć) nadesłanych przez Voyagery. Może ktoś kiedyś zbada i opisze jego historię?
Interesujące jest również i odnotowania godne, że Komatsu stał się - co prawda sławnym głównie lokalnie - prominentnym autorem hsrd SF, nie mając ani backgroundu fizyczno-matematycznego (jak Clarke), ani medyczno-naukoznawczego (jak Lem), czyli ścisłego ni przyrodniczego, tylko będąc specem od literatury włoskiej z wykształcenia. To go upodabnia do prawnika Verne'a.
Szkoda że nasi naczelni obecni twórcy SF nie mając zaplecza zostają Szurami.
Mam wrażenie że finałowa strzelanina mogła być inspiracją do sekwencji nalotu na siedzibę NERV z End of Evangelion
Szkoda że nasi naczelni obecni twórcy SF nie mając zaplecza zostają Szurami.
Do tego pijesz?
https://krytykapolityczna.pl/kultura/polska-fantastyka-prawica-mizoginia-neoliberalizm-dziaderstwo/
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1963482,1,prawicowa-fantastyka.read
To stary temat...
https://ksiazki.wp.pl/wyobraznia-po-prawej-stronie-czesc-pierwsza-6146197796046465a
https://ksiazki.wp.pl/wyobraznia-po-prawej-stronie-czesc-druga-6146198310975617a
https://ksiazki.wp.pl/wyobraznia-po-prawej-stronie-czesc-trzecia-6146199054882433a
https://www.rp.pl/artykul/909590-Wyobraznia-po-prawej-stronie.html
(Trzyczęściówka jest pióra Dukaja.)
Z tym, że z tym brakiem zaplecza to niekoniecznie prawda. Zajdel i Oramus to fizycy jądrowi. Parowski i Kołodziejczak - obaj po Politechnice (odpowiednio - wydział elektryczny i mechanika precyzyjna). Przewodas - chemik i filozof. Dukaj - filozof ze skrzywieniem naukoznawczym (za promotora miał Hellera). Komuda i Pilipiuk - historyk z archeologiem (czyli obaj o przeszłości fachowe pojęcie mają)...
Do tego pijesz?
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1963482,1,prawicowa-fantastyka.read
Czyli fantastyka nasza wygenerowała różne głosy rozsądku tak potrzebne w dzisiejszych ciężkich czasach.
Swoją drogą: ciekawy był ten angloamerykańsko-japoński wyścig o literacko-filmowe przetworzenie informacji (danych, zdjęć) nadesłanych przez Voyagery. Może ktoś kiedyś zbada i opisze jego historię
Że też Lem to olał ;P
Ciekawe jest też to że Virus i Andromeda Znaczy Śmierć dzieli 5 lat i oba mają zbieżne punkty wyjścia (acz rozwinięcie jest inne). Z tego okresu jeśli chodzi o sprawy kosmiczno-mikrobiologiczne przychodzi mi tylko do głowy Surveyor 3 na którym stwierdzono bakterie ale już po publikacji obu powieści.
Że też Lem to olał ;P
Zajmował się wtedy nanotechnologią można rzec - "Wizja lokalna", "Fiasko", "Pokój na Ziemi"... Był oryginalny.
tego okresu jeśli chodzi o sprawy kosmiczno-mikrobiologiczne przychodzi mi tylko do głowy Surveyor 3
Pamiętaj o kwarantannach, którym poddawano astronautów z Programu Apollo, w obawie, że mogli z Księżyca coś przywlec...
https://dadhero.pl/286317,kwarantanna-zalogi-apollo-11-w-1969-roku-w-obawie-przed-ksiezycowym-wirusem
Pamiętaj o kwarantannach, którym poddawano astronautów z Programu Apollo, w obawie, że mogli z Księżyca coś przywlec...
Ale to było w 1969, wtedy wyszła Andromeda ale raczej wcześniej ją zaczął pisać
Przecież na Księżyc nie lecieli na wariata, bez opracowania procedur. A skoro procedura kwarantanny i stosowny sprzęt do izolowania na nich czekały, to już z samego tego wynika, że obawy były wcześniej. Zaś Crichton, studiując na Harvardzie, miał dostęp do ówczesnej (amerykańskiej) czołówki medycznej - robiła mu za wykładowców. Jest prawdopodobne, że słyszał rozmaite przecieki.
Jak tak pogrzebałem po źródłach wyszło na to, że pozaziemskiej kontaminacji obawiano się w USA od lat '50, a zapobieganie jej wpisano nawet do międzynarodowego traktatu* w 1967:
https://history.nasa.gov/afj/lrl/apollo-quarantine.html
https://ui.adsabs.harvard.edu/abs/2021cosp...43E2235P/abstract
https://en.wikipedia.org/wiki/Planetary_protection
* Polska też go podpisała:
https://en.wikipedia.org/wiki/Outer_Space_Treaty
Czyli to nawet nie była wiedza tajemna. Tajemne mogły być najwyżej szczegóły (które M.C. musiał skądś znać, bo - z całym szacunkiem dla jego intelektu i plastycznej wyobraźni - wszystkiego od zera by nie wymyślił).
Z innej beczki... Nowa lista najlepszych filmów według "Empire":
https://www.empireonline.com/movies/features/best-sci-fi-movies/
Zaciekawiło mnie to "High Life"...
https://en.wikipedia.org/wiki/High_Life_(2018_film)
ps. Nawiasem: listę powieści też popełnili 😉 :
https://www.empireonline.com/shopping/movies/best-sci-fi-books/
No i obejrzałem ("High Life", znaczy). Sam nie wiem co powiedzieć. Fizycznego realizmu to tam tyle, co w historiach o Tichym, ale zawsze można twierdzić, że to celowe. Zachowania bohaterów - dziwne, lecz przecież padło z ekranu, że to patologia. Parametry misji - nieznane, a raczej znane zbyt mało, by móc się z sensem wypowiadać (jest jeden zgrzyt na pierwszy rzut oka - zakaz seksu przy obsesyjnym nacisku na rozmnażanie, wszakże trudno to jednoznacznie ocenić, bo są jakby nie było np. doktryny religijne niosące +/- podobne sprzeczności).
W sumie najłatwiej - pozytywnie - zaopiniować dekoracje, zdjęcia, obrazy. Bo poza tym trudno orzec co tam dosłowne, co za symbol robi.
Więc sam nie wiem czy obcowałem z wartościowym filmem, czy z wydmuszką. (Niemniej - cieszy, że powstała przy polskim współudziale ekranowa SF, której - już przy pobieżnym na nią spojrzeniu - wstydzić się nie trzeba.)
A teraz biorę się za powtórkę "Annihilation".
EDIT:
Przetrawiłem "Annihilation". Co napisać? Garland niby sporo wziął z VanderMeera (którego teoretycznie ekranizował), ale bardziej - częściowo idąc w jego ślady, częściowo na własną rękę - odrobił lekcje z klasyków: pierwsza inspiracja to - rzecz jasna - Strugaccy z Tarkowskim, druga (Kane-kopia lepszy niż oryginał, co Harey pachnie) - "Solaris". Cuda Strefy? Niezłe, choć stary Andriej nie mając współczesnych efektów spec. na usługi potrafił wykreować znacznie lepszą ekranową magię. Bohaterowie - a raczej bohaterki - prędzej w stylu kubrickowo-odysejowym, niż stalkerskim, bo robią raczej za makiety do pchania się w paszczę Obcemu i Nieznanemu, niż pełnowymiarowe postacie. Znów brak określonych parametrów misji (czemu mała grupka o niekoniecznie profesjonalnych zachowaniach, a nie ruchome laboratorium w asyście czołgów? acz da to się - na bardzo upartego - zwalić na działanie metodą prób i błędów, oraz wyciąganie nieznanych nam wniosków z fiaska poprzednich ekspedycji). Za mało też jak na SF sensownego teoretyzowania, lepiej-gorzej brzmiące urywki dostajemy. Ogólnie najsilniej kojarzy się "Solaris", ale Soderbergha - obraz, klimat, psychodelia, enigmatyczność, wznoszą i ten obraz ponad statystyczną (spod znaku bij-zabij) masówkę SF, jednak satysfakcji intelektualnej trudno się spodziewać. Choć porusza ten film w człowieku jakąś nutę, porusza (mimo drażniącej - dla Netfliksa, od Stranger Things po DISCO, typowej - CGI-poświatki nad Zoną 😉 się unoszącej).
Przy czym, konkludując, można złośliwie zauważyć, że ambitną kinową fantastykę naukową omawianego na powyższych przykładach typu uzyskać dość prosto - wystarczy zrezygnować z blockbusterowych ciągot, wprowadzić zdrową dawkę wieloznaczności (którą przysłaniać można również scenariuszowe kiksy) i podpatrzeć parę - najprostszych - chwytów u starych mistrzów. I voilà! Dałoby się stosowny Kalkulator sporządzić.
Jako odtrutkę na nowości obejrzałem sobie "Solaris", Tarkowskiego, rzecz jasna. I wiecie co? Narzuciło mi się wręcz jednoznacznie, że mamy tam dwu Kelvinów. Bo - zobaczcie - dostaliśmy - symboliczną, co prawda (choć zakończoną całkiem konkretnym dokowaniem*) - scenę lotu na tytułową planetę, a raczej na krążącą nad nią stację, na początku, ale w finale nie mamy lądowania na powierzchni - choćby tylko grą świateł zasygnalizowanego:
Więc Kelvin z ostatniej sceny to nie jest nasz Kris, którego Snaut chwilę wcześniej na Ziemię chciał odsyłać. To jest Kelvin stworzony przez Ocean, kompletny model skonstruowany w oparciu o dane zdobyte w wyniku eksperymentu z Harey i przesłania encefalogramów. Kontakt - skrajnie paradoksalny zresztą - zaszedł, Ocean zrozumiał (na swój sposób) człowieka. I to nie jest wbrew Lemowi nawet, to jest kolejny okrutny cud.
* https://www.youtube.com/watch?v=xwJn7YW-YBo
ps. Dlaczego mi się zdaje, że ktoś na Lem.pl podał już wersję o dwu Krisach pierwszy, tylko nie mogę tego znaleźć?
Powrót do przyszłości doczekał się wersji musicalowej:
http://danieltessier.blogspot.com/2021/09/review-back-to-future-musical.html
Pamiętacie/kojarzycie "Atropę"* (reupload, bo gdzieś w Sieci przepadła)?
Niedawno pojawiła się cała seria kontynuacji:
* http://www.startrek.pl/forum/index.php?action=vthread&forum=5&topic=2473&page=2#msg292883
Powiem tak... Wątek planetarno-policyjny nieco odstający od konwencji, choć rozumiem potrzebę fabularną, która stała za jego wprowadzeniem, ale ogólnie to najlepszy kawałek SF jaki widziałem od czasu "Moona" (acz nie mogę nie zauważyć, że TNG odegrało podobną pętelkę wcześniej, w odcinku "Time Squared").