Ciekawy jestem jakie są Wasze wrażenia z tego filmu. Przyznam, że mi się nie bardzo spodobał, przez większość seansu miałem poczucie, że pomyliłem sale i powinienem był pójść na jakiś inny film (choćby Transporter 3!). Film buduje snujący i mozolny nastrój, patos sięga zenitu przy scenach z wielką kulą. Keanu w roli obcego jest przekonujący do momentu, kiedy okaże się, że gra żywego robota, moim zdaniem zbyt płasko. Przy nim Jennifer Connelly wypada całkiem nieźle.Psychologia filmu jest cokolwiek zadziwiająca. Wszyscy ludzie prezydenta starają się zabić robota, demonstrując do zupełnej przesady siłę wojskową, ale tego od nich oczekujemy. Jak wiemy wyrok na Ziemię już zapadł, Klaatu spotyka się jednak z wysłannikiem w restauracji typu fast food, by przy wieśmaku dyskutować w języku chińskim o losie Ziemian. Pomysł na scenę bardzo fajny, wnioski jednak do jakich dochodzi Klaatu są moim zdaniem zbyt pochopne. Słysząc "we can change" z ust dr Helen Benson nie byłem w stanie się nie uśmiechnąć (pamiętna piosenka z Saddamem Hussainem z filmu "South Park" o podobnym tytule).Cała rola Johna Cleese to bardzo miła odmiana, niezły jest też wstęp. Ale w fabule jakby brakowało ciągłości, po co Klaatu atakuje policjanta, a po chwili ożywia go (wiem, dzieciak musi to obejrzeć i skojarzyć), bohater zdaje się plątać gdzieś po różnych miejscach podczas gdy film toczy się dalej.