Forum › Fantastyka › Star Trek › Dylemat na temat oceny postawy federacji
No powiedział bym że między komuną a demokracją jeśli chodzi o temat ustroju.Ale wracając też do transportu to mogę powiedzieć(mój własny pomysł) że szkoły czy akademie korzystają z energetyki miejskiej więc to też wg rządu albo uczelnia ma własne limity więc to jest z dyńki. A co do ubrań to możesz albo kupić u krawca albo wydajesz polecenie replikatorowi i ci tworzy takie ubranie a nie że dostajesz po kimś chyba że ta osoba ci je oddaje z własnej woli.wgs1994 twój pogląd jest logiczny ale też może być tak że jeśli złowi te owoce morza sprzeda je za te racje replikatorowe albo sam zje a co do stoczniowców to też coś na pewno z tego mają tylko zacznijmy od tego że chcąc nie chcąc to 24 wiek więc nic na ten temat nie wiemy. Ale zamiast takiej waluty mogą być te racje replikatorowe. A co do STO to Energy Credits nie miały by sensu jakbyś znajdował sprzęt a byś nie mógł go kupić.
Tu wracamy do pierwotnego pytania - po co sobie utrudniać życie? Po co racje replikatorowe zamiast pieniędzy, za które można by m.in. te racje kupić. I ważniejsze jeszcze - po co poławiacz miałby wstawać rano i iść do roboty, skoro przecież żyjemy w społeczeństwie wiecznego dobrobytu i on nie musi tego robić? ;)W nerdowskich dyskusjach o społeczeństwie, gospodarce Federacji te pytanie powracają regularnie, jakby zrobić top ten tematów z for st, to ta kwestia na pewno by się w nim znalazła 😉
Też się zastanawiam ale zawsze pozostaje argument to przyszłość więc wszystko jest możliwe.
Ja na tą "utopijność" zawsze patrzyłem w ten sposób: replikacja i "tania" energia umożliwiły wyeliminowanie "biedy", każdy obywatel Federacji ma darmowy dostęp do produktów pierwszej potrzeby (żywność, ubrania, mieszkania) jednak jeśli chce coś więcej niż to minimum musi najzwyczajniej w świecie na to zapracować (utopijność Federacji nie dopuszcza do wyzysku pracowników, itp.) Fakt istnienia jakiś form pensji/żołdu widać po DS9, członkowie Floty skądś mieli Latinum na płacenie rachunków u Quarka.A co do Noga i restauracji Sisko (DS9 oglądałem dość dawno, więc mogę coś mieszać) nie było przypadkiem tak że Nog telepał się tam z polecenia Sisko w ramach składania mu meldunków (co umożliwia obejście przepustek z racji wykonywania rozkazów). Poza tym Nog to Ferengi jak ktoś ma w jakiś sposób zyskać więcej przywilejów to najprędzej on.
u ferengich latinium to waluta więc personel może wymieniać racje na latinium albo płacą mu racjami a ten to później opyla. W skrócie nie wiem (bo może być tam kantorek który wykupujesz sztabki lub paski).
Noga w restouracji Sisko po raz pierwszy spotykają przypadkowo, mówi, że czesto tu bywa. Potem spotykają się z Sisko już w Akademii.
Po jaką cholerę poławiacz krabów, langust czy jakichkolwiek innych owoców morza miałby to robić i ryzykować życie skoro nic za to nie dostaje
Bo po jakimś czasie "nicnierobienia" cholernie się czlowiek nudzi. 😉
Niektórzy czytają powieści albo i książki naukowe, chodzą na koncerty i takie tam.
Moja opinia na temat replikowania i pieniędzyw wyglada tak:1. Federacja nie ma pieniadza to nie znaczy, ze on nie istnieje. Darmowa zywnosc, ubrania i mieszkanie to minimum, jak ktos chce zyc jak menel, to jego sprawa, ale statku sobie nie dostanie.2. Pieniadz jest potrzebny do handlu z rasami go posiadajacymi, bo one za darmo nic nie oddadza. Moze byc barter, ale latinum, darsek czy lek jest lepszy.3. Czlonkowie GF nie pobieraja stricto pensji, pracuja dla idealu, ale maja zapewniona okreslona ilosc gotowki, jesli tego chca. Na wizyty w miejscach, gdzie sie placi, na wylwintne rzeczy i niereplikowane przedmioty.A Sisko i jego szkola? Widze to raczej w kategoriach "odrabywania" od rodziny. Jak oficer moze letac na okrecie jak placze za domem? Tacy to dostana prace w biurokracji na miejscu, a nie przydzial daleko od domu. To wedlug mnie jeden z wielu testow psychologicznych.
jak nie moneta to surowiec albo lek. W stu procentach jestem za
No, kochani, usmialem sie. Lek to nie lekarstwo, a kardazjanska waluta