Forum Fandom Opowiadania Cykle opowiadań dział tymczasowy Dom, milusi dom... - część 2

Dom, milusi dom... - część 2

Viewing 2 posts - 1 through 2 (of 2 total)
  • Author
    Posts
  • Zarathos
    Participant
    #2625

    Tagi: Star Trek, SG, Crossover, Nell Rawlinson,

    Cz. 2

    Dwa lata później

    Nell Rawlinson przyglądała się swojemu odbiciu w szybie. Nadal nie bardzo mogła uwierzyć, że dała się nakłonić do przyjęcia stopnia admirała. Co więcej, nie przyjmowała do wiadomości, że zgodziła się do zmiany umundurowania. I że większość załogi przyjęła tą zmianę z zadowoleniem. Stare mundury z końca zeszłego stulecia leżały znacznie lepiej, były wygodniejsze i wyglądały jak mundury a nie jak pidżamy. Tak. To była dobra zmiana. Tylko co ja robię w mundurze admirała?- zapytała samą siebie. Wiedziała dobrze, że admirałem i dowódcą 'Floty Gwiezdnej' została tylko dlatego, że latała największym okrętem. Reszta kapitanów zrzuciła te obowiązki na jej barki z widocznym wyrazem ulgi. No cóż, przynajmniej przy tak nielicznej flocie nie będzie miała dużo papierkowej roboty.

    Dzwonek do drzwi wyrwał ją z zamyślenia.

    ?Wejść?

    ?Pani admirał??

    Odwróciła się i skinęła głową gubernatorowi kolonii. To on wytłumaczył jej i reszcie kapitanów, że potrzebują admirała. I Floty Gwiezdnej. Symbolu, czegoś co zapewni ludziom na dole poczucie bezpieczeństwa. Skubany, przekonujący był.

    ?Słucham, gubernatorze.?

    ?Z radością melduję? przy melduję uśmiechnął się lekko ?że kolonia została ukończona. Dwie godziny temu zakończył się okres testowy działania ostatniej elektrowni podwodnej.?

    Nell skinęła głową i wskazała mu fotel.

    ?Napije się pan czegoś, gubernatorze??

    ?Z chęcią. Whisky, jeżeli można prosić.?

    Nell zarządała od replikatora whisky i gorącej herbaty po czym usiadła na przeciw gubernatora.

    ?I??

    ?I?? gubernator spojrzał na nią zdziwiony.

    ?I co dalej? Z tego co pamiętam, część kolonistów optowała za zejściem pod wodę. Zamierzacie zbudować podwodne kolonie, czy zostajecie na powierzchni??

    ?Ach, to. I jedno i drugie. Część, jakieś trzydzieści procent, chce zejść pod wodę. Ponieważ mamy spore rezerwy energii ? możemy sobie na to pozwolić. Szczególnie, że to głównie górnicy chcący zajmować się wydobyciem minerałów spod powierzchni oceanu.?

    ?Otwieracie podwodne kopalnie??

    ?Z całą pewnością to bardziej oszczędne niż replikowanie wszystkiego. No i podwodne pola ? zarówno hydroponika jak i tradycyjne uprawy.?

    ?Tradycyjne? Parę kilometrów w dół??

    Gubernator wzruszył ramionami.

    ?A dlaczego nie. Przy tej nadwyżce energetycznej możemy spokojnie symulować nasłonecznienie. A mamy spore zapasy nasion różnych roślin. Więc czemu nie. Zresztą załogi pani okrętów nie będą miały nic przeciwko wożeniu świeżych zapasów.?

    Nell uśmiechnęła się i pokiwała głową. Z całą pewnością nie będą mieli nic przeciwko. Tym bardziej że większość załogantów uznała, że bezpieczniej jest na powierzchni planety i odesłali swoje rodziny. Przy minimalnych ruchach floty i czasach patrolów nie przekraczających miesiąca, obie strony nie miały zazwyczaj nic przeciwko.

    ?Z całą pewnością nie. Mamy teraz sporo wolnego miejsca na pokładach.?

    ?I co zamierzacie z nim zrobić? Bez doku nie przebudujecie zbyt? zatrzymał się w pół słowa i spojrzał uważnie na admirał. ?Żartujesz??

    ?Nie. Będziemy potrzebowali doku. Choćby dla zapewnienia odpowiedniej obrony planety. Nie chcę budować wielkiej stacji kosmicznej tylko standardowego McKinleya.?

    ?I pewnie będzie chciała pani moich ludzi do tej roboty??

    ?Zgadza się.?

    ?A jeżeli się nie zgodzę??

    Nell spojrzała na niego twardo.

    ?Zgodzi się pan, bo nie ma pan wyjścia.? po chwili wzruszyła ramionami ?to i tak plany na przyszłość. A pan ludzi będę potrzebowała na teraz.?

    ?Po co?? zapytał jeszcze wzburzony gubernator.

    ?Chcieliście systemów obronnych. Na planecie nie bardzo się je da zbudować. Pozostają systemy orbitalne. Suborbitalne generatory pól osłonnych no i rzecz jasna platformy obronne na wysokich orbitach. Same systemy są automatyczne, ale ktoś musi je zbudować. Ja mam plany i technologię ? wy ludzi.?

    Gubernator pokiwał głową. ?Zgoda. Jak to ma wyglądać??

    Nell uruchomiła główny wyświetlacz pokazujący rozmieszczenie systemów obronnych.

    ?Docelowo chce mieć na orbicie trzysta pięćdziesiąt generatorów pól i dwa tysiące...?

    Dyskusja na temat budowy systemów obronnych, przydziałów ludzi i innych trwała prawie cztery godziny. Kolonia potrzebowała systemów, ale potrzebowała też ludzi na powierzchni do budowy kopalni. A Flota potrzebowała systemów i to jak najszybciej ? Nell chciała wreszcie rozpocząć eksplorację tego nowego świata, a z flotą uwiązaną do planety nie bardzo mogła.

    Koniec końców zgodzili się na budowę sieci podstawowej w ciągu miesiąca ? miała składać się z trzydziestu platform fazerowych i piętnastu torpedowych oraz naziemnego generatora osłon i systemu sześciu naziemnych fazerów rozmieszczonych na niezamieszkałych wyspach. Kolejne systemy miały być budowane w wolniejszym tempie ? wraz z budową koloni. To pozwoliłoby na zwolnienie części lekkich okrętów z ról patrolowych i wysłanie ich do badania najbliższej przestrzeni.

    Całość miała być ukończona w ciągu roku od rozpoczęcia prac ? głównie dzięki temu, że Nell zgodziła się na użycie Intrepidów jako ruchomych doków ? ich załogi miały składać wyreplikowane na powierzchni części i umieszczać je na orbicie wraz z pracującymi w kosmosie kolonistami.

    2 miesiące później, USS Borodin

    Kapitan Kolew ze znudzeniem wpatrywał się w główny monitor. Jego okręt wyruszył przed tygodniem w kolejny patrol. Okręt potrzebował miesiąca na przelot całej trasy patrolowej ? miesiąc który kapitan i załoga Borodina uważali za zmarnowany.

    Podczas poprzednich patroli najciekawszą rzeczą jaką wykryli były resztki okrętu zniszczonego parę tysięcy lat temu. Naukowcy twierdzili, że jakiś idiota wykorzystał do jego budowy mieszankę stopu tytanowego ze sproszkowanym dwulitem. Potwierdzili, że taki pancerz miał fenomenalną wręcz twardość ? przewyższającą kompozyt duranowo-trytanowy paręset razy i właściwości termiczne porównywalne z czystym trytanem. Skubaniec byłby niesamowicie odporny na ataki torpedowe. Ale, no właśnie. Ale. Dwulit sprawiał że pierwsze trafienie fazerem będzie ostatnim. Okręt się po prostu rozpadnie gdy dwulit zacznie działać jako katalizator reakcji fazowej. Cóż, coś za coś ? stwierdził filozoficznie Kolew i przestał się zajmować sprawą. Ostatecznie ? kto by się przejmował resztkami okrętu sprzed ponad trzech tysięcy lat.

    A teraz znowu lecieli po tej samej trasie, oglądając te same anomalie, cząsteczki wodoru i pył kosmiczny. Czyli jedno wielkie nic.

    ?To ważne? twierdziła ta nadęta kapitan zrobiona admirałem żeby koloniści mieli się z czego cieszyć. Co w tym takiego ważnego? Przecież ta galaktyka i tak była wyludniona. Wykryli ile? - dwa, trzy ślady obecności cywilizacji kosmicznej ? a i to takiej co to orbity nie opuszcza. Jak za parę tysięcy lat dolecą do nic, to wtedy będą się...

    ?Sir!? zameldował podnieconym głosem oficer operacyjny ?Mam coś na sensorach!?

    ?Wrak czy trochę kurzu??

    ?Nie, sir, to wygląda jak otwarcie korytarza transwarp, tylko wskaźniki energii przekraczają wszystko z czym Flota miała do czynienia.?

    ?Żółty alarm!? nakazał kapitan i wyprostował się. Wreszcie coś ciekawego. ?Monitor.?

    Przez chwilę na ekranie nie było nic widać, potem nagle w błysku światłą zmaterializował się szybko wytracający prędkość okręt.

    ?Nie była taka głupia? mruknął do siebie Kolew.

    ?Sir??

    ?Nic, nic. Skanery??

    ?Nic sir. Jedna forma życia, nie rozpoznana przez sensory. Okręt ma kadłub wykonany z nieznanego materiały, źródło zasilania to rdzeń materia-antymateria z generatorem AM ? dziwaczna ale wygląda na to że efektywna konstrukcja. Napęd podobny do transwarp. Uzbroje... wzrost emisji energii!?

    ?Pola!?

    Naładowane po ogłoszeniu żółtego alarmu generatory pól osłonnych zadziałały niemal natychmiast. Ułamek sekundy później wiązka białego światła uderzyła w pola osłonne Borodina. Przez krótką chwilę energia usiłowała spenetrować pola po czym wygasła.

    ?Status??

    ?Pola na stu procentach. Nie zarejestrowaliśmy żadnego ubytku energii.? zameldował oficer taktyczny i dodał ?Jeżeli to ma być ich broń, to raczej nam nie zagrożą?.

    ?Status obcego okrętu??

    ?Bez zmian. Po prostu siedzi sobie... uh, kapitanie??

    ?Co jest?? Kolew spojrzał na oficera operacyjnego ze zniecierpliwieniem.

    ?Ta forma życia zniknęła dokładnie w tym samym momencie, w którym nas zaatakowano.?

    ?Przestraszyła się i dostała ataku serca??

    ?Raczej nie... sądzę, że wiem.. ale...?

    Oficer operacyjny pochylił się nad swoimi instrumentami i przez długą chwilę sprawdzał odczyty skanerów, systemu adaptacyjnego pól i wszystkiego co mógł, ignorując pochrząkiwania kapitana. W końcu wyprostował się

    ?Sir, to nie była broń, tylko jakiś rodzaj transportera.?

    ?Co!?

    ?Tak sir. Skanery zarejestrowały dokładnie taki sam wzór energii na pozycji tej formy życia chwilę zanim zniknęła. A potem wiązka była emitowana w naszą stronę.?

    ?I co z tego? Równie dobrze to mógł być zaawansowany hologram.?

    ?Zostawiający ślady energii organicznej dookoła miejsca w którym wiązka uderzyła w pola??

    ?O job twoju mat!? zaklął kapitan ?Pięknie. Pierwszy obcy jakiego to spotkaliśmy rozsmarował nam się na polach osłonnych.?

    Kolew przez dłuższą chwilę przechadzał się po mostku zastanawiając się co dalej i słuchając rad swoich oficerów. Część radziła zostawić okręt tak jak jest, część wysłać zwiad i pooglądać nową zabawkę od środka, część chciała zabrać go do systemu. Ku tej ostatniej decyzji przychylał się kapitan ? tam będzie go można dokładnie zbadać, a on nie miał tylko paru oficerów naukowych na pokładzie co nie sprzyjało badaniom czegokolwiek.

    ?Pierwszy, powiadom bazę, co się stało ? niech przyślą holownik. Utrzymujemy pola w górze póki się stad nie wyniesiemy. Następni mogą od razu strzelać, bez prób transportowania się na pokład.?

    Niecałe pięć minut później obcy okręt wraz z holującym go transportowcem zniknęli w warp a Borodin podjął parol. Kapitan i załoga mieli cichą nadzieję, że coś się stanie ? nawet krótkie starcie w kosmosie byłoby miłą odmianą od nudy pozostałego czasu patrolu. Jednak ku ich irytacji i rozczarowaniu ? nic się nie stało.

    I. Thorne
    Participant
    #33407

    Powoli się rozkręca, powoli.Zobaczymy co dalej.

Viewing 2 posts - 1 through 2 (of 2 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram