Forum › Trek.pl › Newsy › Fantastyka › Czaszka prawdziwego Spocka?
Ale jeśli przyjmiemy, że człowiek powstał w Afryce (co do czego akurat nie ma większych wątpliwości) i dalej rozprzestrzeniał się poprzez Europę i Azję, to musiał dostać się na kontynent Amerykański przez północ. Chyba, że w Ameryce Płd. wyewoluował niezależnie identyczny gatunek człowieka, co wydaje się mało prawdopodobne, bo nie widzę innej możliwości dotarcia homo sapiens na południe Ameryki.
Ale jeśli przyjmiemy, że człowiek powstał w Afryce (co do czego akurat nie ma większych wątpliwości) i dalej rozprzestrzeniał się poprzez Europę i Azję, to musiał dostać się na kontynent Amerykański przez północ. Chyba, że w Ameryce Płd. wyewoluował niezależnie identyczny gatunek człowieka, co wydaje się mało prawdopodobne, bo nie widzę innej możliwości dotarcia homo sapiens na południe Ameryki.
Okazuje się że jednak te możliwości dotarcia były. Po pierwsze w okresie od 40 do 20 tys. lat temu Ocean Atlantycki kilka razy zamarzał na półkuli północnej, a więc można było przejść po lodzie. Po drugie w okresach ciepłych występowały na powierzchni Atlantyku ciągnące się tysiącami kilometrów zwarte pola wodorostów, które umożliwiały pokonanie Atlantyku etapami nawet niewielkimi łodziami. Ponoć Indianie z Ameryki Południowej do tej pory wykorzystują wodorosty do podróży łodziami na otaczające kontynent wyspy.
Atlantyk zamarzał, co tylko może potwierdzać teorię, że przemieszczano się przez północ. Obawiam się też, że 40 tysięcy lat temu łodzie nie były specjalnie znane... :>
Obawiam się też, że 40 tysięcy lat temu łodzie nie były specjalnie znane... :>
Niestety, nie da się potwierdzić ani zaprzeczyć. Żadna konstrukcja drewniana nie przetrwa tylu lat. Jednak nie jest to tak kompletnie niemożliwe, skoro, jak twierdzą antropolodzy, człowiek prehistoryczny miał taki sam mózg, jak współczesny.
Ale nie potrafił w takim stopniu z niego korzystać, raczej dopiero się tego uczył. Dla mnie w każdym razie bardzo mało prawdopodobne, wręcz niemożliwe.
Ale nie potrafił w takim stopniu z niego korzystać, raczej dopiero się tego uczył. Dla mnie w każdym razie bardzo mało prawdopodobne, wręcz niemożliwe.
Dlaczego? Prymitywne plemiona murzyńskie jakoś budują łodzie, choc pod innymi względami ledwo przewyzszają małpy.
Dokładnie chodziło mu o to, że fakt, że ludzie na różnych kontynentach owijali sobie czaszki tak, by robiły się dłuższe świadczy na rzecz jego teorii. Bo starożytni snobi chcieli się upodobnić do bogów. Nie chce mi się szukać cytatów, ale w tomie egipskim są nawet zdjęcia czaszek ze starożytnego Peru dla porównania. A ta czaszka wydłużona nie jest, więc...
No, chyba, że dawno temu towarzyszyło nam wiele różnych gatunków kosmitów 😉
Ciekawe skąd się wzięła taka wizja bogów z wydłużonymi czaszkami 🙂
Jeżeli przyjmujemy wersję Denikena, no to stąd, że ich widywali ;>
Atlantyk zamarzał, co tylko może potwierdzać teorię, że przemieszczano się przez północ.
To że Atlantyk zamarzł na półkuli Północnej wcale nie znaczy, że ludzie bezpośrednio po dotarciu do Ameryki Północnej zostali tam na dłużej (w końcu klimat tam był wtedy dość zimny). Być może od razu udali się w wędrówkę w kierunku Ameryki Południowej i dopiero tam na stałe się osiedlili. Po pewnym czasie gdy populacja się znacznie rozrosła, a klimat na północy ocieplił, niektóre plemiona udały się na północ w celu poszukiwania nowych lepszych terenów do polowania. To mi się wydaje całkiem logiczne. A co do możliwości umysłowych ówczesnych ludzi to nadmienię tutaj, że homo sapiens powstał w Afryce już około 200 tys. lat temu i miał trochę czasu na doskonalenie mózgu i narzędzi. A 74 tys. lat temu gigantyczny wybuch wulkanu na Jawie zabił ponad 90% ludzkiej populacji. Jak się szacuje przetrwało tylko około 2 tys. osób (tych najbardziej inteligentnych pewnie) i ich możliwości umysłowe już nie wiele nam ustępowały.
Oczywiście to wszystko nie przeczy temu, że najprawdopodobniej około 13 tys. lat temu ludzie z północy Azji przez Cieśninę Beringa także tam dotarli :yes:
A całe to zamieszanie w teorii zasiedlania wzięło się stąd że kilka lat temu w Ameryce Północnej znaleziono groty strzał i kamienne narzędzia datowane na 20-25 tys. lat oraz ślady ludzkich stup w popiele wulkanicznym datowane na około 40 tys. lat.
Idąc tym tropem rozumowania, to całkiem możliwe, że masz rację. Warto nadmienić, że kultura południowoamerykańska jest znacznie bardziej rozbudowana (chociażby industrialnie) niż północna. w tym kontekście jestem w stanie się zgodzić z tą tezą.
Ale pisząc:
wcześniej i że kierunek zasiedlania był z południa na północ.
sugerujesz, że w jakiś sposób ludzie dostali się bezpośrednio na południe i dopiero zaczęli się przemieszczać na północ. I w takim sensie zrozumiałem twoją wypowiedź.
Ale pisząc:
wcześniej i że kierunek zasiedlania był z południa na północ.
sugerujesz, że w jakiś sposób ludzie dostali się bezpośrednio na południe i dopiero zaczęli się przemieszczać na północ. I w takim sensie zrozumiałem twoją wypowiedź.
Tak, rzeczywiście chyba trochę nieprecyzyjnie się wyraziłem w swojej wypowiedzi.
Chociaż nie można wykluczyć, że dotarli na tratwach lub łodziach bezpośrednio z Afryki do Ameryki Pd.
A przy okazji jeszcze podam inne ciekawe informacje dotyczące kwestii zasiedlenia Ameryki Pn. i Pd. Warto przeczytać ten artykuł do którego zamieszczam link poniżej.
Okazuje się że jednak te możliwości dotarcia były. Po pierwsze w okresie od 40 do 20 tys. lat temu Ocean Atlantycki kilka razy zamarzał na półkuli północnej, a więc można było przejść po lodzie.
Z Portugalii do wybrzeża USA jest około 6000 km (mierzone linijką na ekranie, więc dokładonść dość mała ;))
Piechota może robić dziennie 30 km, zakładam że ludzie z kobietami i dziećmi połowę tego a więc 15 km dziennie.
Jak łatwo wyliczyć daje to okrągłe 400 dni marszu po lodowym pustkowiu, gdzie nic nie rośnie a co za tym idzie zwierząt też nie ma. Pominę milczeniem problem ogrzewania i transportu żywności...
W takiej sytuacji nawet teoria Denikena wydaje się bardziej prawdopodobna.
Z Portugalii do wybrzeża USA jest około 6000 km
Nie to żebym się czepiał ale celowo wybrałeś, bodaj największą odległość? Ja akurat biorąc pod uwagę taką możliwość, choć mało prawdopodobną, to myślałem o zupełnej północy Atlantyku. Ale przecież teoretyczni pionierzy podróżnicy nie mogli znać najkrótszej trasy, chyba, że kosmici dali im GPS :>
Racja - przesadziłem.Od wybrzeży Irlandii do Nowej Funlandii jest ok 3000 km = 200 dni, dalej o rząd wielkości za dużo.
Weź też pod uwagę, że 40 tysięcy lat temu, Ameryka i Eurazja były nieco bliżej siebie. Z resztą nie sądzę, by akurat tędy podróżowali, powszechnie uważa się, że człowiek poruszał się w stronę Azji, więc najpewniej przedostał się do Ameryki przez cieśninę Beringa.
Nieco bliżej? Z tego co wiem prędkość dryfu ocenia się na najwyżej kilka centymetrów rocznie. Nawet przy metrze rocznie daje to 40 km bliżej siebie (lub 80 jeśli założymy, że dryfują jednocześnie ku sobie).W takim razie długość wędrówki skracamy o tydzień, zostały 193 dni ;)Więc o tej teorii można chyba zapomnieć :cisza: