Forum Fantastyka Star Trek Bring Back Star Trek

Bring Back Star Trek

Viewing 15 posts - 16 through 30 (of 30 total)
  • Author
    Posts
  • Eviva
    Participant
    #72990

    To, że była to normalna praktyka, wcale nie znaczy, że słuszna. Uderzyć kobietę, bo "nie umiwała zagrać zszokowanej"? Fe!

    Jeszcze wielkie pytanie, czy to prawda. Bo mnie sie nie widzi. A ta pani jedno kłamstwo powiedziała na pewno - z obsady skreślono ją, bo była narkomanką i nie można było na nią liczyć, a nie dlatego, bo przeszkadzała Kirkowi w romansach (tez pomysł). Zaś gdy kogoś złapiesz na jednym kłamstwie, to i w resztę wypowiedzi trudno uwierzyć bez zastrzeżeń. Ciekawe, czemu nie raczyła wspomnieć, że potem wylądowała jako prostytutka na ulicy - niech lepiej spowiada się ze swoich grzechów, nie z cudzych.

    Tak zależało mu na roli w nowym filmie, a żeby pokazać się fanom za free to już nie łaska.

    Ty, oczywiście, pokazałbyś się z ochotą w filmie, który Cię wyszydza.

    A co do shitu, to a propos przekręcania nazwiska.

    I żart wyszedł, że boki zrywać - w sam raz na poziomie menela spod budki z piwem.

    W dodatku nasunęła mi się pewna smutna refleksja - jestem świeżo po lekturze wspomnień Williama Shatnera. O nikim z obsady nie napisał złego słowa i bynajmniej nie pisał też, ze jest pępkiem świata. Uczciwie przyznawał się do tego, że bywał nieznośny i o wszystkich dobrze się wyrażał. Może najgorzej o samym Mistrzu, ale też dużo lepiej, niż oczekiwałam. Kto tu się ładniej zachował?

    Jamjumetley
    Participant
    #72995

    Jeszcze wielkie pytanie, czy to prawda. Bo mnie sie nie widzi. A ta pani jedno kłamstwo powiedziała na pewno - z obsady skreślono ją, bo była narkomanką i nie można było na nią liczyć, a nie dlatego, bo przeszkadzała Kirkowi w romansach (tez pomysł). Zaś gdy kogoś złapiesz na jednym kłamstwie, to i w resztę wypowiedzi trudno uwierzyć bez zastrzeżeń. Ciekawe, czemu nie raczyła wspomnieć, że potem wylądowała jako prostytutka na ulicy - niech lepiej spowiada się ze swoich grzechów, nie z cudzych.

    O tym akurat nie słyszałem, ale jeżeli to prawda, to rzeczywiście nie stawia jej w dobrym świetle.

    Ty, oczywiście, pokazałbyś się z ochotą w filmie, który Cię wyszydza.

    Po pierwsze: trzeba mieć dystans do samego siebie. Po drugie: na żarty (bo szydzenie to za mocne słowo) na pewno by sobie nie pozwolili, gdyby Shat zgodził się pokazać.

    I żart wyszedł, że boki zrywać - w sam raz na poziomie menela spod budki z piwem.

    Patrz wyżej...

    W dodatku nasunęła mi się pewna smutna refleksja - jestem świeżo po lekturze wspomnień Williama Shatnera. O nikim z obsady nie napisał złego słowa i bynajmniej nie pisał też, ze jest pępkiem świata. Uczciwie przyznawał się do tego, że bywał nieznośny i o wszystkich dobrze się wyrażał. Może najgorzej o samym Mistrzu, ale też dużo lepiej, niż oczekiwałam. Kto tu się ładniej zachował?

    Gloria w jego stronę.

    Eviva
    Participant
    #72996

    Wiesz, nie wiesz jeszcze jednego: czy autor naprawdę proponował Shatnerowi rozmowę, czy tez chciał, by wyglądało tak, jakby Bill po prostu się na niego wypiął. Tak że traktuj może jego wiarygodność z pewnym dystansem.A co do "żartu" Takei - mnie uczono, że nazwisko rzecz święta i żarty z czyjegoś nazwiska są wyjątkowym chamstwem, więc się tego zawsze trzymałam. Jemu tez by się przydało, bo to sobie, nie Shatnerowi, wystawił odpowiednie świadectwo. BTW, gdyby chciał z nim polemizować, to Bill juz nieraz zapraszał go do swego talkshow - ale George nie skorzystał. Łatwiej bowiem obmawiać kogoś za plecami.

    r_ADM
    Participant
    #72997

    Owszem, dał w dziób pannie Rand.

    No bohater normalnie 🙂

    Co za inteligentne zdanie. Niewiele mówi o Shatnerze, natomiast bardzo wiele o poziomie intelektualnym i moralnym Takei. Co Shatner mu zrobił? nie chciał się z nim przespać? Rozumiem, że to wielka obraza.

    Normalnie powalila mnie inteligencja tego przytuku do Takei.

    Jestem zniesmaczona - i to bynajmniej nie Shatnerem, tylko tym filmem.

    Ja jestem zniesmaczony twoim bezkrytycznym podejsciem do czlowieka. Nie przyszlo ci do glowy, ze skoro tylu ludzi ma do niego jakies pretensje to moze cos jednak jest na rzeczy?

    Lo'Rel
    Participant
    #73002

    Zauważyłam ciekawą rzecz - prowadzący tłuścioch nie wypytywał o to, jaki był Shatner, jednej tylko osoby - Leonarda Nimoya, bo wiedział, że on akurat będzie o nim dobrze mówił. a to nie było mu potrzebne, skoro to pożal się Boże filmiszcze miało na celu wyszydzenie Shatnera.

    No i się zaczęło...

    Nie wiem czy słusznie, czy niesłusznie, ale powiem tak: z punktu widzenia normalnego człowieka, odbiorcy tego co generalnie dzieje się wokół Shatnera i z jego świadomym udziałem, to jest to bardzo mocne parcie na szkło i kasę. Nie wygląda to korzystnie.

    Eviva, dziwię się szalenie, że Ty jako kobieta bronisz Billa. Nawet uderzenie kobiety do Ciebie nie przemawia? Zatracasz się w swojej walce o tego człowieka. Poza tym, każdy z aktorów, jeśli wypowiadał się o Shanterze niekorzystnie, to było to usłane sporą dawką humoru na zasadzie: o boże bo on był taki i taki, ale to jest Bill, on po prostu taki jest a i tak go uwielbiamy. Poza tym między Shatnerem, a Takeiem istnieje jakiś konflikt, taki wniosek się nasuwa. Facet jakby chciał to pogadał by z tym obleśnym grubasem jak go nazwałaś i powspominał, ale najwyraźniej miał to gdzieś. Walter Koenig powiedział, że pogada z billem na ten temat, więc zapewne wiedział o tym projekcie. Nie chciał, bez łaski.

    Mar
    Participant
    #73011

    W końcu udało mi się zobaczyć wszystkie części tego filmu i tak sobie myślę, że o ile w wywiadach facet dawał sobie jeszcze jakoś radę, to pomiędzy nimi był nie do zniesienia. To co robił i wygadywał "polując" na poszczególne osoby było często poniżej wszelkiej krytyki. Byłam pod wrażeniem Nichelle Nichols. Kobieta z klasą, urocza jak zawsze. Całkowite przeciwieństwo pani Whitney. Pomysł tego filmu sam w sobie był niezły, ale wykonanie mnie również miejscami zniesmaczyło.

    Eviva
    Participant
    #73030

    z punktu widzenia normalnego człowieka, odbiorcy tego co generalnie dzieje się wokół Shatnera i z jego świadomym udziałem, to jest to bardzo mocne parcie na szkło i kasę. Nie wygląda to korzystnie.

    Nie zauważyłam tego "parcia". Zobaczyć je można tylko niechętnymi oczami, jak widać.

    Eviva, dziwię się szalenie, że Ty jako kobieta bronisz Billa. Nawet uderzenie kobiety do Ciebie nie przemawia?

    Nie, nie przemawia, bo przede wszystkim nie wierzę świadectwu tej kobiety. Nichelle Nichols, pytana w innych, powaznych wywiadach o Shatnera, mówiła, że zawsze zachowywał się jak dzentelmen wobec kobiet na planie, a ghdy raz niechcący powiedział jej coś nieprzyjemnego, to długo ją potem przepraszał i zachowywał się jak zbity pies. Dlaczego miałby trzepnąć akurat tę idiotkę? Przepraszam, ale gdy ktoś popija amfetaminę alkoholem i przychodzi zalany na plan, to raczej nie jest dla mnie wiarygodnym świadkiem, nawet 40 lat później.

    Poza tym, każdy z aktorów, jeśli wypowiadał się o Shanterze niekorzystnie, to było to usłane sporą dawką humoru na zasadzie: o boże bo on był taki i taki, ale to jest Bill, on po prostu taki jest a i tak go uwielbiamy.

    Nie zauważyłam, by była w tym choć krztyna życzliwości, natomiast było mnóstwo jakiejś zapiekłej urazy - gdyby to było bezpośrednio po zakończeniu zdjęć, to jeszcze, ale teraz budzi to raczej ciekawość, kim trzeba być, żeby o jakieś głupstwa chować gniew tak długo.

    Poza tym między Shatnerem, a Takeiem istnieje jakiś konflikt, taki wniosek się nasuwa.

    Nie, poważnie? Tyle że Shatner wielokrotnie proponował, by Takei spotkał się z nim przed kamera i pogadał, a ten nic. Widać obgadywanie kogoś "za oczy" jest wygodniejsze, a zwłaszcza poniekąd bezpieczniejsze.

    Nie chciał, bez łaski.

    Na jego miejscu też bym nie chciała. Na takiego palanta jak ten filmowiec własnego chowu szkoda czasu i atłasu. Stawiam jednak na to, że gość to ukartował, by pokazać wszystkim, jaki to drań z Shatnera. Od początku to było jego celem. Dziwię się Nimoyowi, że wogóle w tym wystąpił, choć pewnie nie wiedział, jaki będzie wydźwięk tego filmidła. A jesli wiedział, to z niego taki przyjaciel jak z koziej...

    Toreth
    Participant
    #73032

    Nie, nie przemawia, bo przede wszystkim nie wierzę świadectwu tej kobiety. Nichelle Nichols, pytana w innych, powaznych wywiadach o Shatnera, mówiła, że zawsze zachowywał się jak dzentelmen wobec kobiet na planie, a ghdy raz niechcący powiedział jej coś nieprzyjemnego, to długo ją potem przepraszał i zachowywał się jak zbity pies. Dlaczego miałby trzepnąć akurat tę idiotkę? Przepraszam, ale gdy ktoś popija amfetaminę alkoholem i przychodzi zalany na plan, to raczej nie jest dla mnie wiarygodnym świadkiem, nawet 40 lat później.

    Skąd masz takie rewelacje? Jakaś kniżka? Biografia? Bo bym poczytała 😈

    Eviva
    Participant
    #73033

    Skąd masz takie rewelacje? Jakaś kniżka? Biografia? Bo bym poczytała 😈

    Proszę bardzo "Star Trek Memories - The inside story". Shatner opisuje tam tę historię, i to w bardzo uprzejmy dla Grace sposób. Nie potępia jej, broń Bóg, raczej stara się ją tłumaczyć.

    Toreth
    Participant
    #73034

    Dzięki. Poszukam, poczytam 🙂 Lubię takie "życiowe" książki 😉

    Eviva
    Participant
    #73035

    A dla wszystkich - maleńki fragment tej książki. Oprócz wspomnień Shatnera zawiera ona tez "wstawki" innych aktorów. Opowiada Nichelle Nichols - czyżby o tym samym facecie, co leje partnerkę po gębie?

    Miałam właśnie usiąść przy mym stanowisku, gdy poczułam, jak wbrew mej woli oczy wywracają mi się w głąb czaszki. Zaczęłam tracić wzrok. Osunęłam się na konsolę Uhury i pomyślałam "Mdleję." (...) Pamiętam krzyk Billa: "O mój Boże, Nichelle!". Podbiegł do mnie. Jakiś typ z produkcji zawołał: "Bill, co z nią?" a Bill odkrzyknął: "W porządku, nie zraniła się!" Potem ten idiota zawołał coś w rodzaju: "O, to dobrze, no to lecimy!" Bill odpowiedział :"Co takiego, żartujesz?! Do diabła z tym wszystkim!" Wziął mnie na ręce, zabrał do garderoby, ubrał i odwiózł do domu.

    Wszyscy sasiedzi stali i gapili się, jak Bill wnosi mnie do domu. Mój ośmioletni syn wyjrzał i zobaczył obcego mężczyznę, który niósł mnie na rękach. Zrobił najokropniejszą minę, jaką mógł i wrzasnął :"CO DO DIABŁA ZROBIŁEŚ MOJEJ MATCE?!"

    Bill starał się ze wszystkich sił nie roześmiać. Wytłumaczył mu :"Nie, nie rozumiesz. Nic jej nie będzie, naprawdę. Mam na imię Bill, pracuję z twoją mamą. Naprawdę nic jej nie będzie." Wiecie, ze słysząc tę rozmowę czułam się, jakby toczyła się gdzieś bardzo, bardzo daleko. Mimo to uśmiechnęłam się, nawet roześmiałam. To był początek prawdziwej przyjaźni

    Lo'Rel
    Participant
    #73038

    W zasadzie nie wiem jak było z tym uderzeniem i nie zamierzam z zapiekłością upierać się przy tej wersji. Jak widzisz są jeszcze ludzie którzy potrafią stwierdzić: OK być może się mylę i źle go oceniam. Być może. W każdym razie obecnie Shatner ma parcie na szkło, to widać i słychać. Poza tym nie zauważyłem żeby ktokolwiek żywił gniew do Billa za cokolwiek. Ale może my różne filmy oglądaliśmy...

    Eviva
    Participant
    #73042

    A może po prostu jedynie inaczej odbieramy? Pytanie, czyj odbiór jest bliższy duchowi oryginału, ale co do tego możnaby dyskutować aż do śmierci z przymiotnikiem. Tak naprawdę myślę wszakże, że życie jest na to za krótkie. I pewnie mam w tej sprawie rację. Żebym tak jeszcze umiała zastosować tę złotą myśl w praktyce...

    Jamjumetley
    Participant
    #73079

    W zasadzie nie wiem jak było z tym uderzeniem i nie zamierzam z zapiekłością upierać się przy tej wersji. Jak widzisz są jeszcze ludzie którzy potrafią stwierdzić: OK być może się mylę i źle go oceniam.

    Ja tak samo.


    @Eviva

    Podałaś trochę inny punkt widzenia na Grace Lee Whitney. W porządku - patrzę teraz na całą tą historię z przymrużeniem oka. Myślę, że kwestia prawdziwości tego "wspomnienia" jest co najmniej dyskusyjna.

    Teraz tak trochę bardziej ogólnie. Skoro uważasz, że wszyscy na około tak złośliwie obsmarowują Shatnera, to powiedz mi dlaczego tak jest? Zazdrość? To dlaczego w takim razie nie rzucają się na Nimoya? Wszak obaj mieli w Star Trek równe pozycje.

    The D
    Participant
    #73080

    czyżby o tym samym facecie, co leje partnerkę po gębie?

    Oj, znam takich, którzy byli by zdolni do jednego i drugiego. I to w ciągu tego samego dnia.

Viewing 15 posts - 16 through 30 (of 30 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.
searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram