Forum Fandom Sesje RPG, PBF i inne Sesja RPG Walka z Borg Re: Walka z Borg

Seldon
Participant
#12402

USS Asimov zbliżył się do lecącego kursem przechwyceniowym IKC chIS'jev. Zwrotny prom wszedł w zasięg transportera.Na małym ekraniku taktycznym w kabinie pilota kapitan Seldon zobaczył, że wokół zielonego punktu, podpisanego IKC batleH, pojawiła się obwódka. Kapitan natychmiast przełączył ten widok na ekran.Martwy klingoński okręt dryfował, oznaczony wyrwami w kadłubie spowodowanymi przez zmodyfikowane torpedy grawimetryczne Borg.Obok unieruchomionego batleH leciał okręt dowodzony przez komandora Wolfa. Emitery i torpedy spadały na osłabione osłony krążownika, które po momencie zanikły.Kapitan natychmiast wykrył na pokładzie jedną bio-sygnaturę. Nerwowo, wręcz panicznie, przesunął ręką po panelu. Na konsoli pojawił się komunikat - Quantum Transport in progress. W tym momencie IKC chIS'jev przestał istnieć, rozerwany w eksplozji. Zadała ona śmierć również ostatnim sondom Borg i unieruchomiła IKC Krel.Pojawiły się problemy z transportem. Kapitan skompensował wahania podczas transportu i na platformie w głębi promu zmaterializowała się sylwetka byłego dowódcy IKC chIS'jev. - Witam pana, komandorze Wolf. - powiedział Seldon, odwracając głowę od ekranu w kierunku platformy transportera. - To się nazywa "ratunek w ostatnim momencie." - mieszaniec podszedł do drugiego fotela - Jaka sytuacja? - Wszystkie okręty floty albo zniszczone, albo uszkodzone. Jedynie Vornak ma osłony i uzbrojenie. Reszta to tylko wraki. - Takie straty...I wszystko byc moze na próżno...Taktyczna przekazała panu koordynaty? - komandor zaczął sprawdzać stan osłon.Seldon westchnął. - Tak, mam je tutaj. Domyśla się pan, co chcę zrobić? - zapytał, jednocześnie wpisując odpowiedni kurs do komputera promu.USS Asimov zanurzył się pomiędzy asteroidami, zmierzając do punktu przeznaczenia. - Owszem...Co na to dyrektywy temporalne? - mieszaniec kontrolował otoczenie, rozglądając się za sondami Borg. - Jak Admiralicja mnie znajdzie, to mnie chyba zdegradują za to. - odpowiedział kapitan, lekko się uśmiechając.Widząc, że komandor Wolf uważnie studiuje odczyty, człowiek zauważył: - Niech pan się nie martwi. Sferę i Sześcian zostawiliśmy za sobą, a wszystkie Mydelniczki zniszczyła eksplozja pana okrętu. - Sfera mnie martwi, kapitanie, ma w pełni sprawne skanery...I jest bardziej manewrowna od tej kostki...Jesli za nami poleci... - Wątpię. Nie będzie się interesować niewielkim promem. - odpowiedział kapitan.Seldon zobaczył, że na ekranie taktycznym niebieski punkt, podpisany USS Lexington, zniknął po tym, jak wokół niego pojawiła się obwódka tego samego koloru. - Lexington został zniszczony. - zauważył zupełnie niepotrzebnie, ponieważ mieszaniec również zauważył ten fakt. - Mam nadzieję, że kilka dron razem z nim...- pół- Klingon nadal zachowywał czujność - Moze ściągnąć do osłony myśliwiec? - Jesteśmy już daleko w polu asteroid. Za to transmisja mogła by na nas zwrócić uwagę. - kapitan popatrzył na tabliczkę jednostki. - Systemy transmisji tego promu pamiętają projekt "Bariera". - W porządku, pan tu dowodzi - komandor usmiechnął się lekko. Po raz pierwszy od dłuższego czasu mógł zdać się na kogoś innego...I w sumie mu to odpowiadało. Nie lubił odpowiedzialności za kilkuset ludzi....To mu o czymś przypomniało. - Mam tylko nadzieję, że pański plan zadziała...I że Borg nie zasymiluje załóg kapsuł ratunkowych...Słysząc klingona, Seldon nieznacznie przygryzł wargi. - Wiem i martwi mnie to... Jeszcze 2000 kilometrów do celu. - zauważył. - Nie lubię czekania - oficer oparł się o fotel i zamyślił się.Kapitan chciał coś powiedzieć, ale widząc, że komandor nie wyraża chęci do rozmowy, postanowił się nie odzywać. Pomyślał, że wtajemniczy klingona w szczegóły planu, kiedy będą na miejscu.USS Asimov szybko pokonał dzielącą go od celu odległość i zatrzymał się 4000 metrów przed miejscem, gdzie przez wiele lat znajdował się opuszczony klingoński krążownik.Seldon włączył ciąg wsteczny, żeby wytracić szybkość promu, w wyniku czego wahadłowiec zatrzymał się w miejscu. - Już? - mieszaniec zareagował na wytracenie prędkości. - Tak. - potwierdził oficer Floty. - Brakuje tylko okrętu. - powiedział lekko złośliwie. - Więc coś z tym zróbmy - mieszaniec puścił złośliwość mimo uszu. - Dobrze. Teraz pozwolisz, że opowiem wszystkie szczegóły? - zapytał Seldon. - Zamieniam się w słuch. - A więc. Flota kilka lat temu odkryła, iż można za pomocą transportera przenosić przedmioty w przeszłość przy użyciu cząsteczek chronitonowych. Kazałem specjalnie zmodyfikować prom, żeby był zdolny do emisji takich cząstek. Przeniesiemy się w przeszłość na pokład chIS'jev i zawiadomimy rząd Federacji i Radę Imperium. - mówił kapitan. - Wolałbym, żeby pana krążownik nie przesuwał się przez te lata, ponieważ istnieje w takim razie znaczne zagrożenie, że przetransportujemy się w kadłub, a to przyjemne nie jest.Oficer Floty przełknął ślinę na samą myśl, po czym poczekał na odpowiedź mieszańca. - Nie zanotowalismy dryfu okretu, więc mozna założyć, że się nie przemieszczał. A juz na pewno nie przemieszczał się w ciągu kilku ostatnich miesięcy - komandor zaczął z namysłem - Pytanie, czy to nie zmieni linii czasowej... - Podczas czekania na "Operację Omega" miałem dużo czasu na przemyślenia... Nie zmienimy linii czasowej, jeśli powiemy naszym władzą, żeby okręty przybyły teraz. - kapitan wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo. - Wtedy kiedy przeniesiemy się na pokład chIS'jev'a. Kiedy wrócimy na Asimov'a, wykryjemy flotę... - Powinniśmy. - dodał Seldon w myśli. - Czyli wszyscy którzy zginęli...nadal pozostana martwi - skomentował oficer - Nawet jeśli to się uda, będzie to pyrrusowe zwycięstwo...Ale nie mamy raczej wyjścia.Seldon przytaknął. - Będą potrzebne skafandry? - zapytał, po czym podjął. - Myśli pan, że powinienem... wcześniej tu przylecieć? - Owszem bedą. System podtrzymywania życia nie działa. Jeśli chodzi o pańskie pytanie... - komandor umilkł na chwilę - Chciałbym powiedzieć "tak"... Ale nie mogę. Ryzyko zmiany w czasie jest zbyt duze. Nie mam pojecia, jak bardzo namieszalibyśmy ratując tych wszystkich ludzi... Czuję się jak kat. - dokończył ciężko, czując obrzydzenie do samego siebie.Kapitan Gwiezdnej Floty odczuł to samo co Klingon. Wskazał ręką na kontener ze skafandrami, po czym podniósł się z fotela i kuśtykając zbliżył się tam. Skręcona kostka dokuczała mu tak bardzo, że cudem wstrzymywał się od krzyku z bólu. Podobnie jak poczucie winy za śmierć tak wielu załóg.Oficer poszedł w ślad za nim. Jemu z kolei doskwierało rozcięcie na czole. Od czasu do czasu kręciło mu się w głowie, znak że oprócz rozcięcia miał również wstrząśnienie mózgu. zacisnął zęby i zaczął zakładać kombinezon próżniowy.Po chwili obydwoje z oficerów sojuszniczych państw założyli skafandry. Kapitan Seldon podszedł do panelu i włączył emisję cząstek chronitonowych, jak i przygotował transport. Miejscem transportu miał być mostek IKC chIS'jev, na pięć lat przed bitwą. Mieszaniec ustawił się na platformie, zaraz dołączył do niego oficer Floty. - Dwóch do transportu. Energia. - powiedział.Dwoje postaci w kombinezonach zniknęła w błękitnym błysku transportera.Po chwili na mostku opuszczonego okrętu pojawiło się dwoje ludzi. - Szlag! - komandor uderzył się boleśnie o fotel dowódcy. Spojrzał na niego. Jeszcze niedawno z tego miejsca wydawał rozkazy...Niedawno...A jednocześnie za pięć lat. Potrząsnął głową i podszedł do panelu komunikacyjnego. - Łączność działa - stwierdził po szybkiej kontroli sprzętu. - Dobrze. - odpowiedział kapitan, obserwując w międzyczasie zmagania mieszańca z fotelem kapitańskim. - Pan pierwszy. - powiedział, używając teatralnego gestu w stronę konsoli komunikacyjnej. A raczej konsoli, która wydawała mi się do tego przeznaczoną.Komandor uśmiechnął się ponuro. - Wątpliwy zaszczyt - stwierdził... Otworzył bezpośredni kanał do dowództwa KSO. - "Mówi komandor Wolf z pokładu klingońskiego krążownika IKC cHIS'jev..."Łącznościowiec po drugiej stronie nie wierzył własnym uszom. Krążownik został przecież uznany za zaginiony...Zaczął zadawać pytania. Pół-Klingon nie wytrzymał w końcu i objechał go w barwnych słowach od góry do dołu. Zażądał rozmowy z kimś kompetentnym. Czekała go kolejna słowna utarczka. W końcu jednak rozmówca dał się przekonać. Pomogła w tym znajomość wydarzeń sprzed 5 lat...Wydarzeń, których komandor nie miał prawa znać. Chyba, ze rzeczywiście był z przyszłości... - "Wysyłamy flotę" - padło w końcu. Świetnie pan sobie poradził. - powiedział kapitan po przerwaniu kanału. Był pod szczególnym wrażeniem wyszukanego słownictwa komandora Wolfa. - Pozwoli pan?Seldon nawiązał kontakt z Dowództwem Gwiezdnej Floty. - "Mówi kapitan Michael Seldon z krążownika klingońskich sił obronnych IKC chIS'jev..." - zaczął.Rozmowa z admirałem Floty szła stanowczo ciężej niż w przypadku Klingona. Flota niechętna była ingerencją w czasie, zaś kapitan nie mógł używać jako argumentu przekleństw. Jednak po wyjaśnieniu sytuacji, opisaniu zagrożenia i wypowiedzeniu kilku tajnych autoryzacji i kodów admirał ostatecznie dał się przekonać.- "Obiecuję, że flotę dotrze do pasa asteroid dokładnie o podanej przez pana dacie. Mam nadzieję, że jest pan pewny tego, że nie spowoduje to zmian linii czasowej. Milesius wyłącza się."Oficer Floty odetchnął. - Wracamy na Asimov. - powiedział i podszedł do konsoli operacyjnej. - Oby to podziałało - mieszaniec przygotował się do transportu.Kapitan Seldon zaczął wpisywać coś na panelu, jednak przez dłuższą chwilę z nim walczył. Klingońska technologia znacznie różniła się od federacyjnej, jednak po dłuższym momencie oficerowi Floty udało się dostać do ustawień deflektora i transportera. Kapitan ustawił odpowiednie parametry. - Jest pan gotowy, komandorze? - Jak najbardziej, kapitanie - mieszaniec czekał.Seldon wcisnął odpowiedni przycisk na konsoli i w mgnieniu oka dwie sylwetki w skafandrach zniknęły w charakterystycznym blasku klingońskiego transportera.Po zakończeniu transportu Seldon i Wolf rozpoznali wnętrze opuszczonego jakiś czas temu, a jednocześnie przed chwilą, promu. - Jaka data? - spytał komandor, sciągając hełm i pospiesznie podchodząc do skanera dalekiego zasięgu. - Odpowiednia. - powiedział Seldon, zbliżając się do konsoli.Kapitan przewrócił się. Krzyknął, wydawało mu się, że usłyszał łamanie się wszystkich kości stopy.Pół-Klingon zacisnął zęby. - Najpierw skaner, potem pierwsza pomoc....Uruchomił urządzenie.Na konsoli operacyjnej pojawił się odczyt. Na polu bitwy zostały jeszcze IKC Vornak, IKC batleH, IKC Krel oraz USS James T. Kirk. Sfera Królowej Borg oraz Taktyczny Sześcian zajmowały się zbieraniem załóg z kapsuł ratunkowych. - Niech to jasny...Asymilują załogi, a floty ani widu ani słychu - oficer rozejrzał sie za apteczką z ponurą miną.- Nie wiem, może nie możemy jej stąd wykryć. Chyba powinniśmy wylecieć z pasa asteroid. - powiedział Seldon, który doszedł wreszcie do fotela sternika.Widocznie nie usłyszał tego, co Wolf mówił o asymilacji załóg.- Więc zróbmy to - mieszaniec znalazł w końcu apteczkę - Chyba powinien pan to opatrzyć, kapitanie- pół-Klingon szukał sobie zajęcia, żeby odgonić ponure myśli.Komandor wrócił na swój fotel i zajął się śledzeniem odczytów. Milczał. Myślał o swoich asymilowanych właśnie ludziach.Prom wyszedł z pola asteroid na otwartą przestrzeń kosmosu. Wolf popatrzył na odczyty sensorów. Szturchnął kapitana, bandażującego sobie nogę w kostce. Coś zaczęło się dziać...


Post uprzednio uzgodniony z Wolfem.

searchclosebars linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram