- Wolf wykryłem cos dziwnego, chcę abyś to sprawdzil, koordynaty wysłam do komputera w twoim myśliwcu, powodzenia... - dobiegło z komunikatora. Komandor spojrzał ze zdumieniem na swoich ludzi.- Dziwne jest to, że my jeszcze żyjemy...Klepnął komunikator. - Wolf do Coena. Już sprawdzam. Idziemy - zwrócił się do taktycznej. Machnął swoim ludziom na pożegnanie i skierował sie do hangaru. Son'ya deptała mu po piętach. Wspięli się do kokpitu myśliwca.- Wygląda jak automatyczny sygnał namiarowy. Klingoński sygnał. Bardzo słaby...- Sprawdźmy to - wymruczał oficer i odpalił silniki. Po chwili myśliwiec opuścił w miarę bezpieczny pokład betleH'a i skierował się w stronę źródła sygnału. Mieszaniec zerknął na pozostawiany w tyle okręt. - Spokojnie, wrócimy a on ciągle tu będzie - pocieszyła go taktyczna. Pół- Klingon tylko pokiwał głową.- Oby...Podaj kurs na współrzędne źródła sygnału. Klingonka podała serię liczb. Komandor wprowadził stateczek na właściwy kurs, co rusz mijając jakąs asteroidę.- To gdzieś tu...- wymruczał -Nawiasem mowiąc, ciekawe jaka jest sytuacja taktyczna...- Kapitan Coen zadbał o dostarczenie nam danych, proszę - na wyświetlaczu przed komandorem pokazały się dane, obrazujące przebieg bitwy.- Myśli o wszystkim, jak zawsze - uśmiechnął się mieszaniec i spoważniał - Krel miał masę szczęścia...Ciekawe, czy... O kur....- mruknął wstrząśnięty oficer. Myśliwiec wyminął wyjątkowo dużą asteroidę. Pilot ujrzał nagle tuż przed sobą dziób okrętu. Wyminął go dosłownie o milimetry. Zastopował silniki.- O mały włos... Spojrzał w kierunku okrętu. Wyglądał na martwy. Tu i ówdzie na pancerzu było widać ślady po stoczonym ciężkim boju.- Co to jest u licha?- Według skanerów...Ciężki krążownik klasy Fek'Ihr.- Co on tu robi? Zgubił się, czy co?- Brak oznak życia, system podtrzymywania życia nie działa...Straciliśmy ich trochę w wojnie z Dominium. Widocznie to jeden z nich.- Obejrzyjmy go sobie... - komandor skierował mysliwiec w kierunku wlotu do hangaru krążownika.