Okrętem rzuciło, z wszystkich konsol posypały się iskry. Niektórzy oficerowie znaleźli się na podłodze mostka. Światła na mostku zamigotały. - Status. - powiedział kapitan, wstając z podłogi z rozbitą brwią. - Osłony opadły, kadłub cały. Brak większych uszkodzeń. - odpowiedział taktyczny. - Ile zostało do pasa asteriod? - 600 000 km. Nie dolecimy tam przed następnym atakiem Borg. - powiedział oficer naukowy. - Jak to możliwe, przecież powinniśmy tam być już dawno temu?! - Nie wiem, kapitanie, co się dzieje. - odpowiedział Wolkan. - Wchodzimy w warp, jak najszybciej. - rozkazał kapitan. - Tak, sir. - powiedział sternik. - Może jeszcze zdążymy przeżyć, chociaż szczerze wątpię. - zauważył kapitan. - Otworzyć kanał do floty. - Kanał otwarty. - poinformował oficer operacyjny. - "USS James T. Kirk do floty. Dziękuję za osłonę i pomoc. Teraz niech pan kapitan Thengel wymyśli sobie sposób na zakłócanie skanów Borg. Jak przeżyję to może wrócę, ale wątpię, bo Sfera i tak trafi mnie ze wszystkich wycelowanych emiterów. Żegnajcie." - powiedział kapitan, po czym nacisnął interkom. - "Kapitan do wszystkich. Załoga do kapsuł ratunkowych. Ewakuacja na określony sygnał." - Teraz czekamy, kapitanie. - powiedziała komandor Cannier. - Chyba tylko na zmiłowanie boskie.Sovereign zaczął przygotowywać się do wejścia w warp.
