Dwójka Klingonów dotarła na dziób betleH'a.- O k#@$%&... - stwierdził komandor. Przed jego oczami ukazał się obraz zniszczeń, jakie wywołał ostrzał Borg.- Prowadnice podajników torped wygięte...Same wyrzutnie trzeba będzie odpalać ręcznie...Ale to da się zrobić...Te prowadnice mnie najbardziej martwią... Oficer ruszył dalej.- Ciężki dezruptor wiązkowy raczej wyłączony z akcji...Ciekawe, jak na zewnątrz to wygląda...Dobrze, że skrzydłowe nie ucierpiały...Tyle, że zasilania nie mają...- podniósł rękę, chcąc podrapać się po głowie. Jego ręka natrafiła na hełm kombinezonu. Taktyczna obserwowała to z rozbawieniem. Komandor uśmiechnął się lekko."Wolf do maszynowni. Status?"Rdzeń stabilny, zasób mocy pomału rośnie...Łatamy właśnie sieć dystrybucji energii.Bardzo dobrze, pierwszeństwo mają replikatory, potem uzbrojenie...Podtrzymywanie życia na końcu" Pół - Klingon zamilkł i popatrzył na towarzyszkę. - No cóż, chodźmy po palnik...- powiedział ze zmęczeniem w głosie. Dwójka oficerów ruszyła w kierunku, z którego przyszła...