Tylko ze niektorzy nie uznaja pogladow innych i narzucaja swoje zdanie. I tak sie zaczyna.
Nie uznawanie to jedno a walka o swoje zdanie to coś innego (przeważnie).
Podobno celem dyskusji jest przekonanie innych do swoich racji i taki przypadek tu wystepuje. To naturalne dążenie do zwycięstwa. Jeżeli wszyscy myślą tak samo to nie ma o czym rozmawiać i temat zanika.
Gdyby nie to, byloby zdecydowanie przyjemniej rozmawiac na doslownie kazdy temat.
Fajnie jest czasaem pogadać w przyjacielskiej atmosferze ale tylko w zażartych dyskusjach (czasami na pograniczu faul) człowiek się hartuje i utwierdza we własnych przekonaniach. I tylko takie dyskusje dają możliwość rozwoju stylu wypowiedzi i zmuszają do logicznej i przekonującej prezentacji własnego zdania.
jesli chodzi o kompromis, to wole uwazac go za cos na czym obie strony zyskuja, a nie traca. Co prawda czesto zyskuja mniej niz by chcialy, ale jednak.
Kompromis to wynalazek dyplomatów. 😕 Czasami jest konieczny ale ja bym go raczej porównała do zawieszenia broni a nie do podpisania traktatu pokojowego - walczy się o zwycięstwo (także w dyskusjach) a nie o zgodę. Chyba, że obie strony przystępowały do rozmowy w przekonaniu, że chcą się dogadać a nie udowodnić swoje racje... Ale wtedy mamy do czynienia z rokowaniami a nie z dyskusją.
Gorzej gdy jedna strona nie ma racji i nie chce ustapic.
W takim przypadku logicznym byłoby wycofanie się ale bezwzględna logika cechuje tylko Wolkan. Poza tym w dyskusję często angażujemy się emocjonalnie i tym trudniej jest nam przyznać się do porażki.
BTW: Dobry znawca erystyki potrafi udowodnić twierdzenie z założenia fałszywe i zwyciężyć nie mając racji. Choć wtedy jest to już sztuka dla sztuki. 😛
Fluor: masz rację choć są też takie sprawy, w których kompromis nigdy nie będzie możliwy...