Powierzchnia planety.Kapitan Fluoreaux miał mimo wszystko nadzieję, że uda mu się znaleźć coś interesującego. Wraz z upływającym czasem i chłodem, który coraz bardziej odczuwał jego zapał i ambicje stygły, chociaż znacznie wolniej niż u reszty jego zespołu. Dlatego z radością przyjąć informacje o przybyciu reszty floty. Ponieważ zadanie nie zostało jeszcze zakończone a nie miał chęci szwędać się po mrozie nawiązał kontakt ze statkiem.-Fluoheaux do Mehovingian.-Słuchamy kapitanie.-odezwał się głos Doradcy Leavenwortha. Doradca co prawda był w pierwotnym zamierzeniu jednym z dowódców ekip zwiadowczych, jednak pilna potrzeba natury psychologicznej jednej załogantki sprawiła, że Billowi udało się wyłgać od obowiązków. Teraz siedział sobie na fotelu kapitańskim i popijał gorącą herbatę.-Przygotujcie ekipę zmienników dla dhużyny alfa, mają być gotowi za pięć minut.-Znudziły się zabawy na świeżym powietrzu??-Bahdzo chętnie bym został, tyle że uciekłeś tak szybko...-Hehe... wiesz jak bardzo nie znoszę zimna.-zaśmiał się szef doradców.-Dlatego bahdzo żałuję, że ciebie nie ma.-Fluoreaux zaśmiał sie i zakończył rozmowę.-Fluoheaux do Montagne.-Tak kapitanie.-Dhużyna alfa whaca. Sphóbuję także ciebie wyciągnąć, ale nie wiem jak długo zostaniemy tutaj. Za godzinkę spodziewajcie się zmienników.-Zrozumiałam.-I jeszcze jedno: nie zmahznij mi za bahdzo.Po 5 minutach był już na okręcie razem ze swoją drużyną. W sali transportera przywitała go asystentka podporucznik Yamaha.-Niech hastignac przygotuje zmienników za godzinę dla bety a za dwie godziny dla gammy.-zwrócił się do niej kapitan.-Ja idę się odświeżyć a gdyby było coś pilnego to będę w saunie przez najbliższe piętnaście minut.Pohucznik Mekop...-zwrócił się do swojej algoliańskiej zastępczyni w drużynie alfa.-zbierze pani hapohty z naszej dhużyny i przekaże je szefowi maszynowni.-Tak jest.