Forum › Fandom › Sesje RPG, PBF i inne › Sesja RPG › "Oblicza Prawdy" › Re: "Oblicza Prawdy"
Przeliczenie dziesiąte, część druga
Okręty Floty coraz bardziej zbliżały się do układu Piscium Epsilon. Odkrycie nieznanego dotąd śladu jonowego przez jedynie dwa okręty formacji, USS Mariposa i USS Okinawa, po przekazaniu tej informacji do innych okrętów spowodowało niemałe poruszenie. Zdarzenie to spowodowało jednak obudzenie ich z ogarniającego od kilkudziesięciu godzin letargu podróży. Kapitan Okinawy wydał rozkaz przyspieszenia za śladem, podczas gdy reszta jednostek kontynuowała podróż ze starą szybkością. Czas bardzo szybko mijał, zaś czas dotarcia do wyznaczonego punktu wyznaczany przez zegar był coraz mniejszy.
Do świtu na planecie pozostało jeszcze, wbrew przewidywaniom części zwiadu dowodzonej przez komandora Serika, jeszcze całe osiem godzin, bowiem cykl dobowy trwał na Piscium Epsilon I aż 28,5 godzin standardowych. Zjawisko długiej doby było charakterystyczne dla wszystkich niewielkich planet, a w szczególności klasy N, ponieważ te nigdy nie wyróżniały się dużą średnicą. Burza śnieżna, która rozpętała się tuż po lądowaniu wahadłowców z Malstorma na planecie, powoli zelżała po czterech godzinach od momentu skontaktowania się okrętu z grupą Serika. Pozwoliło to na w miarę wyraźne skontaktowanie się z kapitanem Kasnovem i przekazaniem mu wiadomości od komandor Beket, a także dowiedzeniem się o stan zwiadu dowodzonego przez dowódcę.
Załogant Crow podczas pobytu w maszynowni przy z lekka przyświecającym reaktorze mikrofuzyjnym odkrył "tajemnice" odnalezionego przypadkowo sprzętu o oznaczeniu TR-590. Właściwie obecność tak nowoczesnego sprzętu powinna w Kasnovie od razu wzbudzić podejrzenia, jednak oddał go do zbadania Crowowi. Ten zaś od razu zaczął wyciągać ze sprzętu mniej lub bardziej przydatne informacje. W ogóle trikordery z serii TR-590 wprowadzono na masową skalę do Gwiezdnej Floty pod koniec lat 60. XXIV wieku po okresie kilkuletnich testów laboratoryjnych. Jak na tamte czasy, trikordery te były doskonałymi urządzeniami ogólnymi, jednak coraz bardziej dawał się zauważyć trend do specjalizacji tego rodzaju sprzętu. Nawet teraz, pomimi wprowadzania na najnowsze okręty nowej, następnej wersji ręcznych urządzeń skanujących, na większości jednostek nadal podstawą wyposażenia są TR-590. Obecność takiego urządzenia na pokładzie wraku z XXII wieku, o którym nikt dotąd nie wiedział, była wielce zastanawiająca. Dodatkowo trikorder posiadał w swojej pamięci numer inwentaryzacyjny, przy pomocy którego można było ustalić jego pochodzenie. W samej pamięci nie posiadał praktycznie nic przydatnego, jedynie posiadał dane o dwóch humanoidach, człowieku i Betazoidzie, którzy przechodzili tymi korytarzami. Inne dane nie nadawały się jednak do niczego.
W wyniku dokładniejszego badania trikorderami pomieszczenia maszynowni chorąży Kargan i bosman Taylor odkryli, że rzekome "baterie" posiadały cienkie obudowy z duranium, stopu konstrukcyjnego, którego Ziemienie przed XXIII wiekiem znać nie mieli prawa, chyba że w grę wchodziły jakieś temporalne zagadki.
Po kilku godzinach kapitan Kasnov postanowił powrócić na okręt. Nawiązał kontakt radiowy z grupą komandora Serika i dostał się razem z nimi do dwóch pozostawionych na powierzchni promów. Po chwili zmierzali w kierunku krążącego po orbicie USS Malstorm, gdzie znaleźli się po kilkudziesięciu minutach...
Intrepid zostawił za sobą w przestrzeni resztę jednostek z formacji. Kapitan Merkav postanowił jak najszybciej dotrzeć do źródła tego śladu jonowego, czyli podążyć za okrętem, który musiał go pozostawić po sobie. Ślad jonowy ciągnął się bez przerwy w stronę układu Piscium Epsilon - w locie przed wykrytym fragmentem pojawiał się następny, zaś zostawiony za sobą po chwili stawał się już niewykrywalny. Jednakże wraz z nabieraniem szybkości ślad znikał z sensorów iście wykładniczo, tak że nawet po nieznacznym zwiększeniu szybkości przelotu w warp zniknął z ekranu sensorów.
Zaś co do zajmującego kapitana problemu, wiedział on, że ta bitwa nazywana była "Kannami XX-wieku" - i to bynajmniej nie jego strona była w niej Hannibalem...
Po wykryciu przez Okinawę i Mariposę nikłego śladu jonowego kapitan Reyden wraz z kapitanem Braxtonem postanowili zsynchronizować swoje sensory w celu lepszego poznania charakterystyki strumienia jonów. Mimo tego jednak nie udało im się dowiedzieć niczego więcej poza to, do czego doszedły już inne okręty - w pojedynkę USS Excalibur i USS Remington w ogóle nie byłyby w stanie wykryć tego sygnału. Jednakże w wyniku dodatkowego sprzężenia sensorów nie tylko tych dwóch Defiantów, ale także USS Mariposa i USS Merovingian, udało się dojść czterem dowódcom tych okrętów do interesujących wniosków. Okazało się bowiem, że po ponownej ekstrapolacji kursu jednostki, która zostawiła ślad, zaleconej przez kapitana Rheinharda, okazało się, że pokrywa się ona z obecnym kursem formacji z dokładnością do 1E12 sekundy kątowej, co właściwie oznaczało, że z kursem się pokrywa. Ponadto skany śladu jonowego potwierdziły, że jednostka, która je pozostawiła, należała do Gwiezdnej Floty. Te same badania wykluczyły możliwość, że strumień jonów został pozostawiony przez wysłany przez kapitana Tazmana na zwiad okręt USS Malstorm. Musiał być spoza formacji, która powstała przed kilkoma dniami dla zbadania zniknięcia USS Livingston-A. Ponadto, biorąc pod uwagę fakt, że żadne okręty od tamtego czasu nie przebywały w tej okolicy powoduje, że można wyciągać daleko idące wnioski na temat pochodzenia śladu. Oczywiście zaraz po ustaleniu wszystkich tych danych zarówno kapitanowie Defiantów oraz komandor Galaxy, którzy byli obecni przy tej czynności, jak i przebywający w maszynowni USS Mariposa kapitan Rheinhard oraz niedawno zbudzony kapitan Fluoreaux zostali poinformowani o odkryciu...
Po zakończeniu rozmowy z generałem Klingońskich Sił Obronnych kapitan Coen wydał odpowiednie rozkazy, według których formacja klingońska miała zmienić kurs i przygotować się, żeby za kilkadziesiąt godzin dotrzeć do miejsca przewidywanej "krwawej łaźni", którą załogi klingońskich okrętów miały uczynić romulańskim okrętom, które z pewnością zjawią się w granicach Imperium Klingońskiego, po czym sam poszedł "odpocząć". Właściwie większość jego klingońskich towarzyszy nie miała praktycznie nic do roboty, jednak dawał się odczuć oczekiwany od dawna nastrój zbliżającej się w końcu bitwy.
IKC Da'Ha niewidoczny podążał w stronę miejsca, które stanowiło wyznaczony przez dowództwo punkt docelowy. W międzyczasie kapitan Se'Dath dostał dodatkowe informacje o liczebności grupy, do której miał dołączyć, oraz o imieniu jej dowódcy, kapitana Coena, również człowieka służącego w strukturach wojsk klingońskich. Pomiędzy tymi dwiema osobowościami istnieją wyraźne podobieństwa: obydwaj zawiedli się na Zjednoczonej Federacji Planet, obydwaj czują się przez nią skrzywdzeni, jeden przez Gwiezdną Flotę, która rozgromiła walczących o wolność z Kardazjanami Maquis, drugi przez tajny wywiad federacji i jej komórkę od "brudnej roboty", Sekcję 31. Obydwaj szczerze i z całego serca znienawidzili swoją ojczyznę i wstąpili do floty Imperium jako jego oddani obywatele sądząc, że to Federacja ich zdradziła. W najbliższym zaś czasie mieli spotkać się na przygotowywanej przez dowództwo misji, o której ogólnych celach poinformowany został kapitan D'Tai, aby nie tracić zbędnego czasu podczas spotkania z resztą okrętów. Celem, jak zawiadomiono Se'Datha, było ochronienie ważnego klingońskiego agenta i zniszczenie wszystkich romulańskich jednostek, które złamałyby traktat pokojowy pomiędzy Kronosem i Gwiezdnym Imperium i przekroczyłyby granicę.
Po momencie jedna z konsoli w kwaterze kapitańskiej zamigotała i pojawiła się na niej twarz romulańskiego oficjela - generała Enriod'ra.
- Witaj Thengel. Może poinformujesz mnie, do czego doszedłeś podczas badania tego systemu? Nie złożyłeś jeszcze odpowiedniego raportu. Ale to zaraz. Pamiętasz swoją ostatnią misję na Romulusie, jeszcze przed wysłaniem ciebie na ten skraj cywilizacji? Mógłbym ci teraz w związku z nią wyświadczyć pewną przysługę, jeżeli jednak i ty zobowiążesz się do jej wyświadczenia mnie. Oczywiście nie teraz, w przyszłości.
Mówiąc to na twarzy zagrał mu wzorcowy, romulański uśmieszek, który każdy człowiek nazwałby czartowskim lub diabolicznym, zaś Bajoranin uznałby to za wpływ Widm Pah. Generał zaczekał na odpowiedź Thengela, jednak nie miał zamiaru tego długo robić. Kapitan Thengel niezwłocznie zgodził się z tym, o czym mówił generał.
- A więc zdekonspirowaliśmy tego agenta, który przekazywał informacje Klingonom. Bardzo mi przykro, że to nie tobie udało się tego dokonać, ale ten szpieg wymknął się tym idiotom, którzy zajęli się tą sprawą. Porwał jeden z naszych okrętów i zmierza w kierunku naszej granicy z Klingonami. Pewnie tam będzie na niego czekać kilka okrętów, które go przejmą. Akurat jednak wiem, jaką trasą porusza się jego okręt, więc mógłbym dać ci te współrzędne. Za przysługę oczywiście, ale to później. Niedopuszczenie do przejęcia przez Klingonów naszych ważnych informacji może bardzo pomóc ci w karierze w Tal'Shiar. Oczywiście możesz zabrać ze sobą tego Norexana, który niedawno do ciebie przyleciał... tak, RIS Ares.