Bylam. Wreszcie. Mniej mroczny niz poprzedni, ale efekty super. Jedna rzecz mnie dobila... -_-' Masaz serca... To bylo przegiecie. Jak juz sie kogos usmierca, to raz a dobrze i byle dramatycznie. Jednak bez Trinity nie ma Matrixa, wiec i to bym puscila 'mimo oczu', gdyby nie fakt, ze zaraz po jej odzyskaniu przytomnosci sie na siebie rzucili. No sorry, ale to juz jest kicz. I to chyba jednak ta scenka mnie tak rozbroila.