Moim skromnym zdaniem, wszechswiaty równoległe są... na innch częstotliwościach. Załóżmy ze elektrony w jakiejś materii krążące wokół jądra atomu krążą z taką częstotliwością jak wszystkie inne w innych materiach. I robią to równomiernie, czyli z hipotycznego elektronu (w ruchu) jest możliwe zobaczenie drugiego elektronu będącego obok. Tak więc, materie drgające w tej samej częstotliwości są dla siebie widzialne. (porównanie: To jak dwa samochody jadące obok siebie z tą samą prędkością). Wystarczy więc że materia drga z inną częstotliwością, aby nie była dla nas widzialna, gdyż elektrony krążą z prędkością przybliżoną, lub równą prędkości światła. (porównanie: To jak mijające się z dużą prędkością, dwa samochody). Gdyby udalo się zbudować generator wytwarzający hiperwysoką częstotliwość zachwiającą ład drgań w marerii, być może było by możliwe zobaczenie innego wszechświata lub świata, albo przynajmiej uczynienie owej materii niewidzialną.