Przykro mi, ale już na styku TNG/Voy widać przepaść, podobnie miedzy pierwszymi i ostatnimi odcinkami DS9. Osoba, która obejrzy sobie nowego terminatora może jednak nie dać rady jedynce. Popkornowe recenzje klasyki sf są po prostu żenujące. Czemu? Słowa o fabule, reżyserii, obsadzie nie uświadczysz. Tylko efekty specjalne. Dla takiego widza, nie powiem niewyrobionego, ale wyrobionego w innym kierunku, star treki są nudne. A idea? Może zostać niedostrzeżona. Obejrzy przewijając na podglądzie do sceny bitwy "Sacrifice of Angels", a "Best of Both Worlds" sobie odpuści po 10 minutach.